122368.fb2 Duch V - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 5

Duch V - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 5

Rozwalił żarówki! Niszcząca podświadomość zrobiła mu paskudny kawał.

Teraz Zmrokotwór wtoczył do pokoju. Skacząc od cienia do cienia zbliżył się do Gregora.

Miotacz okazał się bezużyteczny. Gregor gorączkowo próbował wymyślić zaklęcie i z przerażeniem przypomniał sobie, że na Zmrokotwora nie działało żadne. Cofał się, dopóki nie dotknął plecami wielkiej skrzyni. Zmrokotwór pochylił się nad nim. Gregor upadł na ziemie i zamknął oczy.

Jego ręka dotknęła czegoś zimnego. Leżał przy skrzyni z zabawkami dla dzieci osadników. Przedmiot, którego dotykał to był pistolet na wodę.

Chwycił go i wyciągnął przed siebie. Zmrokotwór cofnął się, patrząc na broń bojaźliwie.

Gregor szybko podbiegł do kranu i napełnił pistolet. Skierował na potwora śmiertelny strumień wody.

Zmrokotwór zawył i zniknął.

Gregor uśmiechnął się i wcisnął pusty pistolet za pas.

Pistolet na wodę to skuteczna broń przeciwko wymyślonym potworom.

Już świtało kiedy wylądował statek Arnolda. Nie tracąc czasu Arnold zabrał się do przeprowadzania badań. Skończył koło południa, definitywnie stwierdzając że mają do czynienia z pierwiastkiem Longstead 42. Spakowali się natychmiast i wystartowali.

Kiedy już byli w przestrzeni, Gregor opowiedział swemu wspólnikowi o wydarzeniach ostatniej nocy.

— Przeżyłeś ciężkie chwile, — powiedział Arnold z podziwem.

Teraz, gdy był już w bezpiecznym oddaleniu od Ducha V, Gregor mógł przybrać pozę skromnego bohatera.

— Mogło być gorzej, — powiedział.

— Jak to gorzej?

— Gdyby Jimmy Flynn był tutaj. On to potrafił wymyślać potwory. Pamiętasz Gromostracha?

— Pamiętam jedynie, że przez niego przeżyłem wiele koszmarnych nocy — powiedział Arnold.

Statek sunął w kierunku Ziemi. Arnold napisał parę zdań do artykułu pod tytułem „Instynkt śmierci na Duchu V. Badania Stymulacji Podświadomości, Histerii i Grupowych. Halucynacji wywołujących objawy fizyczne”. Potem poszedł do kabiny sterowania by włączyć autopilota.

Gregor wyciągnął się na łóżku, postanowiwszy odbić sobie nie przespane noce na Duchu V. Ledwie zasnął, kiedy do pokoju wpadł Arnold z twarzą bladą ze strachu.

— Wydaje mi sie, że coś jest w kabinie sterowania, — powiedział.

Gregor usiadł.

— To niemożliwe. Jesteśmy daleko od…

W kabinie sterowania rozległ sie cichy pomruk.

— O Boże!, — jęknął Arnold. Milczał przez chwilkę w skupieniu. — Wiem. Kiedy wylądowałem, zapomniałem zamknąć doplyw powietrza. Nadal oddychamy powietrzem z Ducha V!

W drzwiach stał wielki szary stwór o skórze pokrytej czerwonymi cętkami. Miał zaskakującą ilość rąk, nóg, macek, szponów i zębów i jeszcze dwa małe skrzydła. Szedł powoli w ich stronę mrucząc i stękając.

Poznali go — to był Gromostrach.

Gregor rzucił się do drzwi i zamknął mu je przed nosem.

— Powinniśmy być bezpieczni tutaj, — szepnął oddychając z trudem. — Drzwi są hermetyczne. Ale jak będziemy kierować statkiem?

— Nie będziemy, — odparł Arnold. — Musimy zaufać autopilotowi, chyba że wymyślimy jakiś sposób by pozbyć się tego stwora.

Zauważyli, że nikły dym zaczymał przedostawać się przez uszczelnione drzwi.

— Co to? — zapytał drżącym głosem Arnold.

Gregor zmarszczył brwi.

— Zapomnieliśmy, że Gromostrach może wejść do każdego pokoju. Nie ma sposobu na powstrzymanie

— Nic sobie nie mogę przypomnieć, — powiedział Arnold. — Czy on je ludzi?

— Nie. O ile dobrze pamiętam, tylko rozszarpuje na kawałki.

Dym zaczął przybierać formę Gromostracha. Uciekli do następnego pokoju, zamykając szczelnie drzwi za sobą. W ciągu kilku sekund dym znów wślizgnął się za nimi.

— To idiotyczne, — powiedział Arnold przygryzając wargi. — Być ściganym przez wymyślonego potwora — poczekaj! Masz jeszcze ten pistolet na wodę, prawda?

— Tak, ale…

— Daj mi go!

Arnold podbiegł do zbiornika z wodą i napełnił pistolet. Gromostrach znowu się zmaterializował. Sunął ku nim niezdarnie, stękając z niezadowolenia. Arnold strzelił do niego strumieniem wody.

Gromostrach ciągle się zbliżał.

— Już wiem — powiedział Gregor. — Pistolet na wodę nie zatrzyma Gromostracha.

Wycofali się do następnego pokoju i zatrzasneli drzwi. Dalej był już tylko magazyn paliwa i śmiertelna próżnia przestrzeni.

— Czy nie możesz zrobić czegoś z powietrzem? — zapytał Gregor.

Arnold pokręcił głową przecząco.

Już się ulatnia. Ale Longstead przestaje działać dopiero po dwudziestu godzinach.

— Nie ma żadnego antidotum?

— Nie.

Gromostrach jeszcze raz się pojawił. Odgłosy, które wydawał, świadczyły, że jest w nie najlepszym nastroju.

— Jak można go zabić?, — zapytał Arnold. — Musi być jakiś sposób. Zaklęcia? A może drewniany miecz?