122989.fb2 Frywolna Mona Lisa - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 6

Frywolna Mona Lisa - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 6

— Ty?! — zaskrzeczałem jak wariat. — Najgorszy łobuz, jakiego znam. Ograbiłeś mnie z pieniędzy, jak tylko się spotkaliśmy, okradasz swoją biedną starą matkę, usiłowałeś sprzedać mi kobietę, chciałeś kupić ode mnie Carole jako handlarz żywym towarem, jesteś handlarzem narkotyków i jeszcze przed chwilą zamierzałeś nas wszystkich zamordować. Nie potrafisz się ruszyć samochodem, żeby nie przejechać kota czy psa.

— To może i prawda, signor, co pan mówi — rzekł Mario z dziwną godnością — ale to nie znaczy, że nie jestem patriotą. Ze nie kocham mojej wspaniałej Italii.

— A co ma z tym wszystkim wspólnego patriotyzm?

— Wielki Leonardo jest najwspanialszym ze wszystkich artystów świata. To chluba mojego kraju — niech pan mi powie, signor, co by sobie świat pomyślał o Italii, gdyby się dowiedział, że nieśmiertelny Leonardo tak się prostytuował? Co by powiedział o narodzie, którego najszlachetniejszy artysta marnował swoje boskie talenty na… — głos odmówił Mariowi posłuszeństwa — …na jakieś średniowieczne filmy porno.

Potrząsnąłem głową. Mruganiem usiłowałem powstrzymać łzy, kiedy urządzenie załamało się do środka w kaskadach topazowych iskier. W miarę jak płomień pochłaniał resztki olejnych malowideł, pomieszczenie wypełniało się dymem.

Mario wskazał drzwi.

— W porządku. Możemy iść.

— A już nie zamierzasz nas zastrzelić?

— Nie potrzeba. Nawet gdybyście byli na tyle stuknięci, żeby o tym opowiadać, i tak nikt wam nie uwierzy.

— Chyba masz rację. — Spojrzałem na Maria ze zdziwieniem. — Ale powiedz mi, czy ci nie żal, że właśnie straciłeś sześćdziesiąt milionów dolarów?

Mario wzruszył ramionami.

— Raz się zyskuje, raz się traci. Nawiasem mówiąc, jeżeli chcecie wrócić do Mediolanu samochodem mojej matki, to w związku z tymi wszystkimi kłopotami, na jakie mnie naraziliście, będziecie musieli coś niecoś dopłacić…

Carole patrzyła na mnie w zadumie, kiedy sączyliśmy po kolacji drinka.

— Ze dwa razy okazałeś dzisiaj wielką odwagę, zwłaszcza z tą dubeltówką wycelowaną w ciebie.

— To nic wielkiego. Z tego, co wiem, Głupi Julio nie miał w niej nabojów. — Uśmiechnąłem się do Carole poprzez płomienie świec. — Bał się nawet kupić bateryjki do latarki.

— Nie. Byłeś naprawdę dzielny. Podziwiałam cię. — Carole znów zamilkła.

Zachowywała się tak przez cały czas trwania posiłku, nawet i wtedy, kiedy jej uświadomiłem, że dzięki obrazowi, który ma w Los Angeles, będzie bardzo bogata. Domyślałem się, że wypadki dnia wyczerpały ją nerwowo i że to była reakcja.

— To jest chyba zupełnie niemożliwe — powiedziała cicho. Ścisnąłem ją za rękę.

— Spróbuj o tym wszystkim zapomnieć. Najważniejsze, że wyszliśmy z tej groty cali…

— Ale ja mówię o Mona Lisie — przerwała mi. — O tej sztuczce z… hmm… z jej przyległościami. Czy myślisz, że ja bym coś takiego potrafiła?

Łyknąłem cały koniak na raz.

— Oczywiście.

— Jesteś specjalistą w tych sprawach?

— Cóż, widziałem kilka razy Bajeczną Fifi Lafleur, a jeżeli ona mogła to zrobić, to i ty najprawdopodobniej możesz.

— To chodźmy do mojego pokoju i spróbujmy — powiedziała Carole zmysłowym szeptem.

Podniosłem do ust pusty już kieliszek i mało nie rozbiłem go o zęby.

— Żartujesz — powiedziałem niezbyt błyskotliwie.

— Tak myślisz?

Spojrzałem na Carole i coś, co dostrzegłem w jej oczach, powiedziało mi, że nie żartuje. Ponieważ jestem dżentelmenem, nie będę mówił nic o tym, jak upłynęła nam noc, powiem tylko jedno: za każdym razem, kiedy patrzę na Monę Lisę, a szczególnie na jej słynny uśmiech, nie mogę nie odpowiedzieć jej uśmiechem.