125241.fb2
I wtedy padła mu w ramiona i zapłakała. Gładził ją po włosach i szeptał, tak jak wtedy, gdy była dzieckiem.
— Przecież chcesz wrócić w góry, prawda? To twój, kraj, twoi rodacy; tam jest twoje miejsce.
— D-dobrze wiesz, jak bardzo chcę.
— To czemu nie wrócisz?! — wykrzyknął. Jego córka wyprostowała się.
— Nie mogę — powiedziała. — Twoja wojna się skończyła. Moja dopiero się zaczęła.
Ponieważ sam wyćwiczył w niej tę wolę, mógł tylko powiedzieć: — Ufam, że zwyciężysz w niej.
— Może za tysiąc lat.:. — nie mogła dokończyć.
Noc już zapadła, gdy wyszedł od Laury. Elektryczność w mieście wciąż nie działała, toteż lampy uliczne były ciemne i tylko gwiazdy stały wysoko nad dachami. Oddział, który oczekiwał swego pułkownika, by odprowadzić go do koszar, wyglądał w świetle latarń jak stado wilków. Zasalutowali mu i jechali z tyłu trzymając broń w pogotowiu, ale jedynym dźwiękiem, jaki zmącił tę ciszę, był stalowy stuk podków końskich.