125330.fb2
Burns zajrzała do środka.
– Nie sil się na dowcipy… – Wskazała palcem przed siebie. – Możemy wejść?
Mężczyzna skinął głową rzucając niedopałek na podłogę.
Weszli do przyciemnionego wnętrza, gdzie jedną ze ścian zajmowały cztery rzędy monitorów, nadając salce charakter telewizyjnego studia. Głowa Stola, który okazał się łysy jak kolano, odbijała światło padające z ekranów.
– Widzicie – Burns wskazała zegar. – Jeszcze moment… Te podglądy to strefa gorąca i zimna, a to jest dyspozytornia.
Widoczna na monitorze sala zastawiona była zespołami pulpitów sterowniczych, które pokrywały rzędy oświetlonych sygnalizatorów, zegarów i instrumentów pomiarowych. Prawie wszyscy dzierżyli w dłoni kubki z kawą. Kilka osób nadzorowało drukarki wypluwające bezustannie strugi papieru.
– Jeśli będzie O.K. – szepnęła Burns – macie u mnie drinka.
Stol posłał im niechętne spojrzenie. Layne wpatrzony w narożny monitor dostrzegł, jak palec płowego blondyna wciska duży czerwony taster. Ukazał się napis: „procedura symulacyjna”.
– Włącz fonię – powiedział sucho Stol.
Tu, gdzie stali, szmer z głośnika był słabo słyszalny. Ashcroft nudząc się niemiłosiernie spojrzał na Burns. Wyglądała na zahipnotyzowaną. Layne patrzył na kolorowe punkty sygnalizatorów biegające po widocznych w kadrze pulpitach.
Wtedy właśnie ktoś zacząć krzyczeć wysokim, histerycznym głosem. Naga czaszka Stola natychmiast pochyliła się nad stołem.
– Dyspozytornia, Mark! – ściskał kostkę mikrofonu. – Co się dzieje?!
Parę osób odskoczyło od pulpitów, kawa z przewróconych kubków popłynęła między klawiszami.
– Mark! – wrzasnął Coghill.
Dyspozytornię przeszył jęk syreny. Ktoś krzyczał:
– Dekompresja plazmy! Dekompresja…
Blady jak ściana mężczyzna wyszarpywał komputerowe wydruki, rozrzucał je wokół. Trzasnęło szkło i plastik, gdy metalowy stołek wyrżnął w jedną z kamer powlekając monitor czernią.
– Spokój! – nad rozgardiasz przebił się ryk Marka.
– Dyspozytornia! – zawtórował Stol. – Co się dzieje?
Panika zwielokrotniona na ekranach przybierała rozmiary szaleństwa. Dwóch ludzi odciąganych przez trzeciego usiłowało wyłamać plastikowe osłony wskaźników. Ktoś się modlił.
– Co robicie?! – głos Stola odbijał się w niewielkim pokoju. – To tylko symulacja!
– Tam! – Coghill wskazał nagle ekrany wielkiej hali reaktora termojądrowego.
Ashcroft i Layne dopiero po chwili spostrzegli to, co Stol pojął od razu.
– Mark! Blokuj szóstkę, ktoś uruchomił laser.
Rzeczywiście, umieszczona na potężnych łapach rura lasera elektronowego drgnęła i ruszyła w górę.
– Mark…! – powtórzył Stol, ale nie zdołał dokończyć.
Zupełnie nagle Burns skoczyła mu na plecy i przewróciła na podłogę. Jej paznokcie żłobiły skórę głowy Stola głębokimi bruzdami. Coghill zakołysał się niepewnie w fotelu, lecz Ashcroft był szybszy. Bez zastanowienia uderzył kobietę w tył głowy. Na jednym z ekranów widać było białą smugę laserowego światła. Mimo odległości poczuli wstrząs, kiedy zwaliła się ściana hali montażowej.
– Szóstkę! – wrzeszczał Coghill. – Odłącz szóstkę!
W głośniku trzasnęło.
– …wszystko. Nie mogę, szóstka zerwana…
Ashcroft pomagał oszołomionemu Stolowi, kiedy kolejny impuls lasera rozciął rampę na dwoje. Jedna z części obsunęła się i wisząc jeszcze moment runęła na dno sali.
– Erich… – wymamrotał Stol. – Jeśli trafią w reaktor…
– Powiedzcie – Ashcroft pchnął go na miejsce – co mam robić?
W dyspozytorni znowu ktoś krzyczał.
– Promieniowanie na korpusie!
– Oszaleli – mruknął Coghill.
Stol nie zwracał na niego uwagi.
– Obwód autonomiczny… – zaczął, ale zaraz drgnął i spojrzał za siebie. To krzyczał Layne. Cofając się przed pełznącą w nieludzkich podrygach Burns, szukał za sobą drzwi.
– Zostaw – Ashcroft przeskoczył nad nią i chwycił Layne’a. – Nie widzi cię.
Przyciągnął statystyka do stołu. Nawet nie zauważyli, gdzie trafił następny strzał. Odpowiedziały mu wzmożone wrzaski.
– Plomby… – powiedział Stol ocierając zalane krwią oczy.
Obydwaj mężczyźni zerwali białe nici zabezpieczeń i chwycili za dwie identyczne dźwignie.
– Teraz…
Nad monitorami momentalnie ukazał się napis: „automatyczna procedura wygaszania”. Krzyki w głośniku ucichły jak nożem uciął. Ashcroft poszukał wzrokiem monitora. W jakby zamarłej dyspozytorni jedynie parę osób trzymało się na nogach.
– Co wyście zrobili?
Coghill uniósł wzrok.
– Odłączyliśmy komputer centralny, działa inny, wyłączy i zastopuje wszystkie procedury.
– A laser?
Coghill rzucił Stolowi chustkę i wskazał na ekran. Rura lasera właśnie siadała na powrót w łożu.