125330.fb2 Nostalgia za Sluag Side - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 6

Nostalgia za Sluag Side - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 6

– Jestem pracownikiem tego urzędu statystycznego, który przysłał policji i burmistrzowi notatki o wzroście liczby zabójstw.

– Rozmawiałeś już z szefem?

– Z komendantem policji? Tak. Skierował mnie do ciebie.

Ashcroft wolno sączył piwo. Gdzieś z ulicy dobiegał stłumiony odgłos pracy młota pneumatycznego. W pewnej chwili kompresor zakrztusił się i przerwał. Słychać było przekleństwa obsługi i przeciągły, zajękliwy warkot rozrusznika.

– Czego spodziewasz się po naszej współpracy?

Broda Layne’a poruszyła się.

– Tego, co zawsze było treścią mojego zawodu. Zebrania danych.

– Przecież i tak otrzymujecie od nas wszystkie zestawienia.

– Wiesz, to jeszcze zależy od sposobu, w jaki zestawia się dane. Moje kierownictwo uznało, że bardziej opłaca się trzymać na miejscu fachowca od statystyki niż łamać głowę nad, nie obraź się, stopniem wiarygodności waszych sprawozdań…

Młoda kelnerka w spódniczce ledwie zakrywającej pośladki postawiła przed nimi parujące befsztyki.

– Telefon do pana Ashcrofta – powiedziała z uśmiechem. – Można odebrać w barze.

Ashcroft, który dopiero teraz zdjął kapelusz i położył go na wolnym krześle, podniósł się niechętnie. Nienawidził zimnego jedzenia.

Kiedy wrócił, Layne był już w połowie swojej porcji. Podniósł głowę znad talerza i lekko zaniepokojony patrzył na Ashcrofta.

– Coś poważnego? – spytał.

– Powiem ci, jak zjesz.

– Bez przesady, mów od razu.

Ashcroft zwalił się na krzesło i podniósł widelec.

– Wykryliśmy, że wczoraj popełniono kolejne morderstwo bez motywu – odkroił kęs pieczeni i podniósł do ust. – W rzeźni miejskiej.

– W rzeźni? Wczoraj? – Layne nie wiadomo dlaczego zrobił podejrzliwą minę i spojrzał na swój krwisty befsztyk.

Na widok Layne’a stojący przy drzwiach gmachu policji strażnik poruszył się niespokojnie.

– On jest ze mną – powiedział Ashcroft i ruchem dłoni pchnął brodacza.

Strażnik zamrugał niepewnie.

– Ale przepustka…?

Ashcroft przeniósł wzrok na Layne’a.

– Masz ją, prawda?

Ten skinął głową, więc Ashcroft ponownie odwrócił się do strażnika.

– Ma – stwierdził i nie zważając na nieme próby protestu ruszył do przodu.

– Ktoś by powiedział, że nie lubisz glin – mruknął Layne, kiedy szli po schodach.

Ashcroft trzymając się poręczy stanął na półpiętrze.

– Bo nie lubię. Tam… – wskazał ruchem głowy – masz archiwum. Ja idę zobaczyć, jak chłopcom lecą przesłuchania.

Layne spojrzał w wąski korytarz.

– Spotkamy się…

– Gdzieś po drodze – Ashcroft ruszył po schodach. – Nie bój się, nie będziesz spał w namiocie.

Pierwszą osobą, którą napotkał po wejściu do sali, gdzie w oddzielonych przezroczystymi przepierzeniami klatkach prowadzono przesłuchania, był Earl. Stał pod otworem wentylatora i wdmuchiwał między wirujące łopatki jedną strużkę dymu za drugą.

– Gdzie masz formularze? – spytał wyjmując papierosa z ust. – Te dla wariatów…

Ashcroft zerknął przez najbliższą szybę na siedzącą plecami do niego tęgą kobietę.

– Dla kogo?

Earl wydusił palcami żar na podłogę, a niedopałek schował do kieszeni.

– Dla mnie… – westchnął. – Chodź, sam się przekonasz.

Skręcili w lewo. Klitka różniła się od innych jedynie liczbą krzeseł. Ashcroft oparł się o taflę z pleksi i dał znak Earlowi, by kontynuował.

– Powiedz, Dombasl, raz jeszcze – zaczął porucznik. – Jak wyglądał ten człowiek, kiedy go zatrzymaliście?

Policjant z naszywkami szesnastego komisariatu zerknął niepewnie na Ashcrofta.

– Mówiłem… – chrząknął. – Gdyby nie my, toby się utopił w tym dole. Nikt z rzeźni nie chciał pomóc. Facet był poowijany w kiszki jak…

Earl już od kilku chwil patrzył boleśnie na Ashcrofta.

– Chciałbym wiedzieć… – przerwał podejrzanie spokojnym głosem. – Czy ten człowiek wyglądał na wariata?

Sierżant Dombasl stuknął palcem w kieszeń bluzy. Sądząc z odgłosu musiał tam trzymać notes.

– Podaliśmy już – zerknął na swojego kolegę o twarzy skauta. – Ten Boone gadał całkiem do rzeczy, kiedyśmy go ocucili. Tylko strasznie śmierdział.

– Mówił, jak znalazł się w tym dole z odpadkami? – Ashcroft zrobił krok do przodu.

Earl skinął głową, że Dombasl ma odpowiedzieć.

– Mówił, że nie pamięta i że musiał się pośliznąć. Faktycznie, kładka jest tam cholernie wąska – dodał z przekonaniem.