125330.fb2 Nostalgia za Sluag Side - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 61

Nostalgia za Sluag Side - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 61

Layne bez słowa minął go, słysząc jeszcze, jak Ashcroft proponuje szefowi kawę. On sam dałby Dennisowi raczej zastrzyki Pasteura.

Kręte schody zaprowadziły go wprost na płytę startową na dachu budynku. Layne rozejrzał się, ale w zasięgu wzroku nie było nikogo. Gdzieś z dołu dobiegał tylko odgłos nerwowej krzątaniny.

– Szuka mnie pan?

Layne odwrócił się, ale przestrzeń przed pomieszczeniem kontroli lotów była również pusta. Dopiero po chwili zza lśniącej oślepiającym blaskiem szyby wyłonił się mężczyzna z lotniczym kaskiem w ręku.

– Tak, jestem Marty Layne.

Tamten wyciągnął wolną dłoń.

– Greg Brodowski.

– Przepraszam, a gdzie drugi pilot?

Brodowski wskazał drzwi toalety.

– Już lecimy? – spytał.

– Nie, nie – Layne nie miał pojęcia, w jaki sposób zjednać sobie pilota. – Przyszedłem tak tylko… Czy maszyny są dobrze przygotowane do lotu?

Brodowski zerknął na dwa śmigłowce Bell 222 zaparkowane na przeciwległych narożnikach dachu.

– Czas pokaże – mruknął.

Layne poczuł, że miękną mu nogi.

– Ale wybraliśmy chyba dobre maszyny do tego zadania? – spytał niepewnie.

– Można było wybrać lepsze. Osobiście wziąłbym AH-64 Apache, albo chociaż Hueycobry.

– Ale zdaje się, że to są wojskowe śmigłowce… Niezdatne do transportu.

Brodowski uśmiechnął się lekko.

– Służyłyby tylko jako eskorta. Ładunek wziąłby Boeing Vertol CH-47 Chinook. I tak cały zespół rozwijałby większą szybkość od tych dwóch gratów.

– A z cywilnych? Co wybrałby pan z cywilnych? – spytał prawie drżącym głosem Layne.

– Na przykład Aerospatiale AS 332 Super Pumę, tylko najpierw trzeba byłoby ją ściągnąć z Francji. Albo Westlanda 30 z Anglii. Ten pierwszy jest szybszy i ma większy zasięg, a ten drugi… Hm, nie wiem dlaczego, ale mam zaufanie do konstruktorów z Yeovil.

Drzwi za plecami Brodowskiego otworzyły się i Layne zobaczył drugiego pilota. Najpierw cofnął się, potem wyjął chustkę i nerwowo przetarł czoło.

– Co jest, Greg, lecimy? O, jest pan Layne…

Maureen Havoc zręcznym ruchem przerzuciła swój niesamowicie długi warkocz na plecy.

– Wygląda pan jak ktoś, kogo nieboszczyk złapał za ramię.

Layne przestąpił z nogi na nogę.

– Nie mówiłam panu, że jestem pilotem? – głęboki głos Maureen zniżył się jeszcze bardziej.

– Nie, chyba nie.

Na dole rozległ się tupot wielu nóg.

– Dlaczego przyjęła pani naszą propozycję?

– Kiedy ogłosiliście w Mountain Helicopters, że szukacie doświadczonych pilotów do niezbyt bezpiecznego zadania, od razu wiedziałam, że to coś dla mnie. Chyba jestem doświadczona, co, Greg?

Brodowski tylko machnął ręką.

– On lubi kobiety tylko w spódnicach – uśmiechnęła się Maureen. – Szkoda, że nie widział pan, jak się zachowuje, kiedy jestem bez kombinezonu. W porównaniu z nim można śmiało nazwać Rudolfa Valentino gburem.

Drzwi z tyłu otworzyły się z hukiem. Biegnący na czele grupy uzbrojonych mężczyzn Ashcroft skwitował widok Maureen tylko krótkim uniesieniem brwi.

– Lecimy! – krzyknął do Layne’a.

Rzucili się do maszyn. Ashcroft, Layne i jeszcze jakiś policjant zajęli miejsce w śmigłowcu prowadzonym przez Maureen Havoc. Layne nachylił się w stronę przyjaciela.

– Skąd ten nagły pośpiech? – spytał starając się przekrzyczeć ryk zapuszczanego silnika.

Ashcroft spojrzał na zegarek.

– Kierują się na lotnisko. Nie przewidzieliśmy tego.

– No to co?

– Jeśli wsiądą do jakiegokolwiek samolotu, nie będziemy mieli żadnych szans, żeby ich dogonić. Musimy być tam wcześniej.

Ashcroft zdjął pokrywę z ekranu radionamiernika i włączył prąd.

– Cholera, niezbyt się znam na obsłudze tego modelu, a Earl jest w drugiej maszynie.

– Dlaczego?

– Nie wiem. Koniecznie chciał być razem z Freddie’ym i Lionelem.

Layne odruchowo chwycił poręcze fotela, kiedy silnik zagrzmiał nagle ze zdwojoną mocą. Śmigłowiec trzęsąc się i wibrując uniósł się w powietrze.

– W tamtej kabinie nie ma ekranu? – spytał.

– Nie, tylko antena i automatyczny przekaźnik grupujący dane w naszym komputerze – Ashcroft stuknął palcem w ciemną skrzynkę za siedzeniem pilota. – Poza tym przecież ustaliliśmy, że do końca zachowamy przynajmniej jaką taką tajemnicę. Myślę, że chłopcy niezbyt orientują się we wszystkim, co jest grane.

– Ja też niezbyt się orientuję – mruknął Layne. – Przynajmniej tak czuję.

Ashcroft roześmiał się głośno.