125330.fb2
– To był ten sam komputer, co przy poprzednich rozruchach?
Mark skinął głową.
– A więc o to im chodziło… – dobiegł szept Layne’a. – Tego się bali.
Dyspozytor kaszlnął nerwowo.
– Jeszcze nie wiem, o czym mówicie, ale jeśli chodzi o samą jednostkę centralną, to ocalała.
Wytrzeszczyli oczy.
– Tak… przez dwie poprzednie awarie miała nam się zwalić komisja. Chciałem sprawdzić, czy ten nietypowy w końcu układ jest w pełni sprawny. Wczoraj wieczorem kazałem go przenieść do starego budynku.
Machnął ręką gdzieś za siebie, lecz Ashcroft chwycił go za rękaw.
– Jest sprawny?
– Nie zdążyłem go przetestować…
– Nie o to chodzi – stojąc na rozkraczonych nogach Ashcroft znowu był w swoim żywiole. – Nic mu się nie stało?
– Nic.
Ashcroft spojrzał wymownie na Layne’a.
– Dałoby się go zamontować na ciężarówce? Tak, żeby mógł liczyć ten program symulacyjny… byleby go liczył podczas jazdy?
Mark wytarł dłoń o szarą bluzę.
– Chyba tak, tylko…
Ashcroft uniósł dłoń.
– Mieliśmy sobie ufać. Kto tu jest szefem?
Spojrzenie Marka powędrowało na pusty korytarz.
– Od dzisiaj ja. Naczelny i większość załogi poszła na urlopy. Czekamy na komisję…
– Świetnie – Ashcroft ujął go pod ramię. – Myślę, że mogę opowiedzieć panu kilka ciekawostek… Nie tylko o podziemiach i opieszałej policji.
Mark zakołysał się w miejscu.
– Dobrze – powiedział w końcu. – Chodźmy do połowy mojego pokoju.
Widząc grymas Layne’a uniósł kąciki ust.
– Tylko tyle zostało…
…Chile. Świeżo powołany do wojska rekrut nudził się stojąc na warcie przed hangarem i postanowił rozerwać się trochę w kabinie stojącego obok odrzutowca. Bawiąc się przyciskami i dźwigniami w pewnej chwili uruchomił katapultę i został dosłownie wstrzelony w dach hangaru. Ciekawy żołnierz przeżył jedynie dzięki stalowemu hełmowi na głowie…
Layne walcząc z ogarniającą go sennością pił wolno lurowatą kawę. Przepełniona popielniczka z trudem utrzymywała równowagę na krawędzi zdezelowanego radia.
…Kanada. Montreal. Kilkudziesięcioosobowy gang zamontował na ciężarówce działo przeciwlotnicze i ostrzelał z niego pancerny samochód przewożący wypłaty dla pracowników największego koncernu stalowego w tym mieście. Niestety, jeden z przeciwpancernych pocisków okazał się zbyt celny. Stalowa kaseta została rozerwana, a pieniądze spłonęły…
Głośnik rzęził coraz bardziej, a zakłócenia chwilami uniemożliwiały zrozumienie spikera.
…Wiadomości lokalne. Od kilku dni mieszkańcy peryferyjnych dzielnic skarżą się na uporczywy nieprzyjemny zapach wydobywający się ze studzienek miejskiej kanalizacji. W okolicach Share Lane jest on tak silny, że służby komunalne rozpatrują nawet możliwość czasowego zaczopowania wszystkich wylotów. Zatrważa w tym wszystkim całkowita, jak się wydaje, bezradność pracowników zakładów oczyszczania…
Huk i wstrząs spowodowany otworzeniem drzwi przez Ashcrofta sprawił, że stare radio rozregulowało się zupełnie.
– Znowu nie mogłeś zasnąć?
Layne ociężale spojrzał w jego kierunku.
– Chyba niezbyt odpowiada mi klimat tego miasta.
– Koszmary?
– Jak zwykle.
Ashcroft rzucił na stół przeciwsłoneczne okulary.
– Szlag mnie trafia, że przez Dennisa nie możemy już wynająć tamtej grupy szturmowej. Cholera, oni byli dobrzy…
Layne wzruszył ramionami.
– Będziemy mieli własny oddział.
– Oddział? Zbieraninę! I tak dobrze, że Werner przysłał trochę swoich żołnierzy do eskorty, bo…
– Albo do oblężenia – wtrącił Layne.
– Co?
Layne zapalił kolejnego papierosa.
– Żeby skontaktować się z odpowiednimi władzami, musimy po pierwsze wydostać się z miasta, a po drugie dysponować przekonującymi dowodami.
Regularne kółka siwego dymu unosiły się ku sufitowi.
– Jedynym naszym dowodem jest ten komputer, a żeby go zdemontować i ustawić na ciężarówce, trzeba sporo czasu…
– Domyślam się, że żadna z rzeczy, które zamierzamy zrobić, nie jest na rękę Havocowi, ale skąd miałby się dowiedzieć, czego chcemy?
Layne uśmiechnął się wypuszczając kolejną serię kółek.