125330.fb2 Nostalgia za Sluag Side - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 9

Nostalgia za Sluag Side - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 9

– Nie turyści, tylko idioci. Chodź, pewnie autobus znowu nie przyjedzie i trzeba będzie zatrzymywać samochody.

Kelly pokręcił głową, ale nie zdążył zrobić ani kroku, kiedy tuż przed nimi zatrzymała się luksusowa furgonetka.

– Hej, wy tam – z okienka wychylił się jakiś grubas. – Chodźcie tutaj!

– My? – spytał Slayton.

– A do kogo mówię?

Kelly zrobił krok do przodu.

– O co panu chodzi?

– To ja pytam, czy jest tu jakiś kemping?

– Tutaj? Co pan chce tu robić?

– To moja sprawa – grubas poczerwieniał na twarzy. – Więc jest coś czy nie?

– Nie… – zaczął Kelly, ale Slayton chwycił go za ramię i wtrącił:

– Tak, jest pole namiotowe, tu niedaleko. Ale żeby się tam dostać, trzeba objechać spory kawałek bagien. Droga jest dość długa, więc może pojedziemy z panem i pokażemy…

– Dobra – grubas otworzył tylne drzwiczki i machnął na nich ręką.

– Co ty robisz? – Kelly odruchowo nachylił się do kolegi. – Przecież w całej okolicy nie ma żadnego kempingu.

– Siedź cicho – szepnął Slayton. – On nas zawiezie do miasta.

* * *

– Znalazłeś coś w tych papierach? – Ashcroft zdjął kapelusz i rzucił go na zawalone segregatorami biurko.

– Nic ciekawego – mruknął Layne. – W twoich aktach brakuje najważniejszych danych.

– Czego brakuje? Przecież masz tu stenogramy przesłuchań, zeznania świadków i wszystkie dane o mordercach.

– Wszystkie dane? Chyba żartujesz – Layne zdjął okulary i roztarł czerwone ślady na nosie. – Słuchaj, ja potrzebuję prawdziwych danych, o rodzinie mordercy, o jego przodkach, muszę zobaczyć zestawienia rozkładu struktur społecznych w mieście, segregacje elementów napływowych i przynajmniej pobieżną listę rdzennych rodzin zamieszkujących te tereny do piątego pokolenia wstecz…

– O Boże… – westchnął Ashcroft.

– Chcę się zapoznać z konfiguracją struktury zatrudnienia w służbach miejskich, zarówno pod względem wieku, jak i wykształcenia, chciałbym też znać główne ośrodki, skąd przybywała ludność napływowa, a u tych, którzy nie pochodzą z północy, interesuje mnie, gdzie żyły ich rodziny, zaczynając od drugiego pokolenia wstecz.

– To wszystko?

– Nie. Jest jeszcze parę innych rzeczy.

– Skąd chcesz te informacje uzyskać?

Layne wyjął i zapalił papierosa, choć zdążył się już dowiedzieć, że denerwuje to Ashcrofta.

– Wymienię kolejno: miejskie archiwum, kartoteka policyjna, dane lokalnego oddziału FBI, a przede wszystkim karty pacjentów ze wszystkich szpitali w mieście, bo oni zazwyczaj przeprowadzają bardzo dokładny wywiad. Poza tym muszę mieć wgląd w kartoteki banków udzielających kredytów i firm ubezpieczeniowych. Oni też dysponują dokładnymi danymi na temat swoich klientów.

Ashcroft pokręcił głową. Potem wypełnił jakiś formularz i podał go Layne’owi.

– Wszystko stoi przed tobą otworem. Coś jeszcze?

– Dobry, to znaczy szybki komputer i zgrany sztab ludzi otrzaskanych z taką robotą.

– W komendzie mamy jeden z ostatnich modeli firmy Hawlett-Packard. Ale skąd ja ci wytrzasnę ludzi?

– Postaraj się.

Ashcroft wzruszył ramionami.

– Przynajmniej dopiero teraz dowiedziałem się, co to znaczy prawdziwy statystyk.

Layne uśmiechnął się.

– A dotychczas uważałeś mnie za prawie normalnego człowieka, prawda?

Ashcroft chciał coś powiedzieć, ale przerwało mu wejście Dennisa.

– No tak, tego się spodziewałem – prawie krzyknął komendant policji. – Siedzisz sobie w gabinecie nad jakimiś papierami, a prawdziwa robota czeka, tak?

– Ale…

– Wiesz, co się dzieje w dzielnicy portowej? Wiesz, gdzie pojechali wszyscy moi ludzie, co? Oczywiście nie, bo co by cię to mogło obchodzić.

– My też ciężko pracujemy…

Dennis wzniósł ręce w geście rozpaczy.

– I ty to nazywasz pracą! A tymczasem ktoś pikietuje budynek rady. W okolicy portu demonstracje…

– Przepraszam – wtrącił się Layne. – Co było przyczyną tego wszystkiego?

– Plany nowych osiedli. – Dennis zajął ostatni wolny fotel. – A właściwie nawet nie same plany, tylko to, że robimy miejsce dla wielu nowych obywateli.

– Czy nie można wstrzymać dopływu obcych?

– Jak? Połowa członków rady miejskiej to właściciele firm budowlanych. A poza tym napływ ludzi powoduje, że miasto się rozwija. Po prostu – ruch w interesie, rozumie pan?

Layne poruszył się niespokojnie.

– To bardzo ciekawe – powiedział. – Czyli miasto rozrasta się niezwykle dynamicznie?

– Właśnie. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że pewne warstwy starych mieszkańców obawiają się dużej liczby obcych. Zwiększa to liczbę ludzi na rynku pracy, a co za tym idzie, mogą zmaleć zarobki i coraz trudniej będzie o jakiekolwiek stanowisko.

Ashcroft korzystając z chwilowego uspokojenia Dennisa przysunął się bliżej i nachylił w jego stronę.