125605.fb2
A oto kilka wyjątków z tej relacji:
Zastanawialiśmy się nad tym, jak mogą wyglądać te istoty. Czy byty takie jak my, czy posiadały ręce i nogi? Czy też przypominały może jakieś dziwaczne zwierzę lub rybę — może ośmiornicę? Czy przejęłyby po prostu władzę na Ziemi i przywróciły pokój, czy też sięgnęłyby po surowe środki represji wobec takich ludzi jak Hazard i Gwambe?
Urywek ten jest sam w sobie dość dziwny. Dlaczego w ogóle zakładali, że „policja” wzięłaby Ziemię we władanie? Czy Austin rozmawiał z nim na temat takiej możliwości? I czy ostatecznie zadecydowano, że Austin i jego towarzysze zdołają opanować kryzys wywołany przez Gwambego?
Wizja nowego „rządu” na Ziemi napełniała mnie poczuciem szczęścia. Od czasu, kiedy „Bóg umarł” w wieku osiemnastym, człowiek zawsze miał wrażenie samotności w pustce kosmosu, poczucie, że nie ma sensu szukać pomocy w niebiosach. Czuł się jak dziecko, które pewnego ranka budzi się i dowiaduje, że ojciec jego nie żyje, a ono samo musi teraz przyjąć rolę głowy rodziny. Utrata ojca jest jednym z najsilniejszych szoków psychicznych, jakie mogą dotknąć człowieka. Wszyscy pamiętamy okres szkolny, gdy wytężona praca przynosiła natychmiastowe rezultaty, nagrody na koniec semestru, pochwały od dyrektora, czy też przychylność starszych kolegów. A potem opuszczamy szkołę i nie ma już nikogo „nad” nami. Jesteśmy pozostawieni sami sobie. (Muszę przyznać, że kiedy ja sam skończyłem szkołę, kusiło mnie, by wstąpić do armii, tylko po to, by mieć znów to poczucie „przynależności” do jakiejś grupy). Dręczy nas dziwne uczucie pustki, bezsensu wszystkiego, co się robi. Takie jest z pewnością zaplecze „moralnego bankructwa” XX wieku.
A teraz miało się to skończyć. „Byty” jednak moce potężniejsze od człowieka, moce, które mogliśmy poważać. Życie znowu stało się pełne znaczenia, pustka zostałaby wypełniona… Ludzkość mogła wrócić do szkoły. A czemu by nie, skoro składała się głównie z uczniaków?
Reich nie zgadzał się ze mną. Zapytał: — Czy nie sądzisz, że to „nasza” sprawa? — Odparłem: — Nie, wolę się uczyć, niż nauczać. — W tym momencie przerwał nam Austin. — Zgadzam się z Reichem. Nie ma nic bardziej niebezpiecznego dla ludzkości niż wiara, że jej sprawy wzięte zostały w ręce nadludzi.
Osobiście sądzę, że to jest właśnie powód, dla którego Austin nie zgodził się na pomoc „policji kosmicznej”. Sądzę także, że z tego samego powodu uznał, iż nadszedł czas, gdy powinien zniknąć — zniknąć w sposób, który wykluczałby pewność co do jego śmierci.
Tak więc, ponieważ wydaje się pewne, że nowe fakty nie zostaną już nigdy odkryte, nie pozostaje nam nic innego, jak uznać tę kwestię za nadal otwartą.
Posłowie
Pasożyty umysłu mimo że w formie swej to książka science-fiction, jednak w treści jest to kapitalnie napisany esej filozoficzny, bez wątpienia dorównujący najlepszym książkom Stanisława Lema. Przeciętny czytelnik literatury fantastycznej z olbrzymią przyjemnością przeczyta książkę Colina Wilsona, odnajdując w niej to wszystko, co powinno zawierać się w doskonałej książce s-f: wciągająca i trzymająca cały czas w napięciu akcja, wyraźny motyw przewodni, umiejscowienie akcji w przyszłości i, oczywiście, wszystkie potrzebne rekwizyty — videotelefony, blastery, statki kosmiczne. Ale jest to jedynie zewnętrzna forma Pasożytów umysłu. Czytelnik fantastyki bez trudu rozpozna, skąd Colin Wilson zaczerpnął główny motyw książki. Nawiązuje ona bowiem bezpośrednio do Lovercraftowskiej mitologii Wielkich Dawnych. Powstała zresztą ona jako realizacja wyzwania rzuconego Augustowi Derlethowi (1909–1971, pisarzowi, wydawcy, a przede wszystkim wielkiemu miłośnikowi twórczości Lovecrafta). Colin Wilson zalicza Lovercrafta, obok Shawa i Wellesa, do grona największych pisarzy naszego stulecia. Ale jeszcze jedna przyczyna tkwiła u źródeł napisania Pasożytów umysłu — była to ogólniejszej natury filozofia pisania, jaką właśnie uprawia Colin Wilson. Jest on bowiem przekonany, że jedynie wartościowe książki to takie, które u podstaw swych posiadają określoną filozofię człowieka i że powinny być przedstawione w możliwie jak najprzystępniejszej formie. Colin Wilson z wielką niechęcią odnosi się do wszelkich eksperymentów literackich i opierających się jedynie na grze formą, przypisuje jej bowiem minimalne znaczenie. Co więcej, jest przekonany, że to literatura masowa, pop-kultura zawiera w sobie najbardziej wartościowe idee i przesłania, i że to właśnie ona na j adekwatnie j wyraża tęsknoty i dążenia współczesnego człowieka i jego cywilizacji.
By pełniej zrozumieć Pasożyty umysłu, czytelnik powinien bliżej poznać postać Colina Wilsona. Urodzony 26 czerwca roku w Leicester w Wielkiej Brytanii jest wręcz typowym reprezentantem pokolenia, tak zwanych, „młodych gniewnych”. Po ukończeniu szkoły średniej ima się wielu zajęć, między innymi, krótko służy w Royal Air Force. W 1954 roku przybywa do Londynu. Rozpoczyna studia nad filozofią i literaturą spędzając dni w British Museum, gdzie spotyka Angusa Wilsona, wówczas kierownika lektorium. Przez pierwsze sześć miesięcy sypia w śpiworze, nocując na wzgórzu Hampstead. Zaczyna pisanie swej pierwszej książki, studium nad rolą outsidera w kulturze. W książce tej rzuca wyzwanie utartym i powszechnie dominującym w brytyjskiej filozofii dogmatom. Analitycznej filozofii języka i studium nad logiką przeciwstawia rozważania z pogranicza egzystencjalizmu, mistyki i kultury. I staje się rzecz niepojęta — Outsider staje się natychmiast światowym bestsellerem, co więcej, otrzymuje również entuzjastyczne recenzje. Pierwsza książka Colina Wilsona staje się „najważniejszą książką” ówczesnego pokolenia. Jak pisze w swej autobiografii, przeżywa wręcz groteskową parodię sukcesu — z jednej strony okrzyknięty zostaje nadzieją brytyjskiej filozofii (nie mając ukończonych studiów filozoficznych!), porównywany jest do Nietzschego i Shawa oraz proklamowany następcą Eliota i Joyce’a, z drugiej traktowany jako „gwiazda filmowa”, cudowne dziecko, ozdoba salonów, genialny samouk, który z robotniczej, małomiasteczkowej rodziny awansował na szczyty hierarchii społecznej. Colin Wilson nie poprzestaje jednak na Outsiderze, pisze jego dalszy ciąg: Religion and the Rebel, który… spotyka się z druzgocącą krytyką. Jak ironicznie powiada autor Pasożytów umysłu — wielu było pisarzy i myślicieli, których debiuty okrzyknięto arcydziełami, ale niewielu, których następną książkę odsądzono od czci i wiary. Toynbee, który określił Colina Wilsona (po publikacji Outsidera) nowym Sartre’em, drugą jego książkę nazwał „śmieciem”. Także wydawcy odwrócili się od młodego pisarza, proponując mu zajęcie się czymś innym niż pisanie. Co było przyczyną tak diametralnie odmiennego osądu? Co legło u podstaw tak bolesnego strącenia nowej gwiazdy brytyjskiej filozofii z firmamentu nauki? Colin Wilson nie chciał zgodzić się z tym, by to co napisał w Outsiderze było jedynie czczymi rozważaniami, on po prostu postanowił kontynuować swoją filozofią życia. Nie dał obłaskawić się pochlebcom i za to miała go spotkać kara. Zarzucił publicznie Russellowi i Ayerowi — dwóm czołowym postaciom brytyjskiej filozofii — jałowość rozważań proponując, by „wyrzucić cały ten logiczny pozytywizm przez okno i nie zawracać sobie nim głowy”. To nie mogło ujść płazem. (Cytat poprzedzający Pasożyty umysłu jest, oczywiście, apokryfem, słowa przypisane Russellowi nigdy przez niego nie były wypowiedziane, co więcej, nigdy nie mogły być przez niego napisane).
Uparty, młody człowiek z prowincji, nie zrażony zarzutami, wydaje trzecią książkę The Agę of Defect, będącą zarazem trzecim tomem cyklu Outsider.
W 1960 roku pisze swą pierwszą powieść Ritual in the Dark, która rozpoczyna nowy okres w jego twórczości. (Powieści jego będą próbą przełożenia na język fikcji literackiej jego głównych idei filozoficznych). Od tego czasu napisał wiele powieści, w tym kilka fantastycznych. Oprócz współcześnie napisanych powieści o świecie pająków napisał: Pasożyty umysłu, The Philosoher’s Stone i The Space Vampires.
Mimo odrzucenia przez krytykę literacką, Colin Wilson cieszy się nie słabnącym powodzeniem wśród czytelników. Za swoje książki naukowe otrzymał kilka tytułów doktora i prowadził wiele wykładów na amerykańskich uniwersytetach. Przylgnęła zatem do niego etykieta wielkiego pisarza z jednej strony, z drugiej — szalonego głupca.
Wszystkie jego powieści, czy to kryminały, czy fantastyka, czy powieść szpiegowska obracają się wokół jednego tematu, prezentują podstawowe idee, tak zwanego, nowego egzystencjalizmu, którego jest twórcą. I nie ulega wątpliwości, że o ile jego wartość jako pisarza może być wątpliwa, to na pewno wejdzie na trwałe do historii myśli ludzkiej jako autor nowego egzystencjalizmu. Podstawowe idee tej koncepcji wyłożył w swej książce Introduction to the New Eństentialism. W przeciwieństwie do Sartre’a i Heideggera głosi on wiarę w rozwój człowieka. Jego filozofia przepojona jest optymizmem i ufnością. Jest przekonany, że nie ma niczego raz na zawsze danego, że aktywnym działaniem człowiek może wyzwolić głębokie rezerwy tkwiące w nim samym. Człowiek nie jest skazany na samotność i nie jest bytem dążącym jedynie ku śmierci, jest bytem dążącym ku nadczłowieczeństwu, ku doświadczeniu transcendentu. Swą pracą o dobre kilka lat wyprzedził cały nurt, tak zwanej, psychologii humanistycznej i transpersonalnej. (Jednemu z twórców tej psychologii, Maslowowi, poświęcił swą książkę Kamień filozoficzny). Główna przeszkodą w wyzwoleniu ludzkich możliwości jest „lenistwo” umysłowe człowieka, czasami przybiera ono formę określonych ideologii, które pod płaszczykiem wyzwolenia i rozwoju człowieka prowadzą politykę jego zniewolenia.
Konstrukcja Pasożytów umysłu oparta jest, w punkcie wyjścia, na trzech koncepcjach: psychologii analitycznej Junga, egzystencjalizmie Heideggera i fenomenologii Husserla.
Z koncepcji Junga Colin Wilson zaczerpnął przekonanie o istnieniu, tak zwanej, świadomości kolektywnej i archetypów. Carl Gustaw Jung, szwajcarski psychiatra i psychoanalityk, dowodził, że w psychice człowieka istnieją nieuświadomione głębokie podkłady nieświadomości, które zawierają ponadczasową wiedzę zgromadzoną przez cały gatunek ludzki. Nieświadomość kolektywna jest rodzajem biblioteki zawierającej najgłębsze i najważniejsze mądrości gatunku ludzkiego i że wiedza ta jest dostępna każdemu człowiekowi.
Z koncepcji Heideggera natomiast Colin Wilson zapożyczył przekonanie o prymacie bytu nad niebytem, o tym że człowiek poprzez ciążenie do autentycznej egzystencji wykracza poza siebie i przez to realizuje tkwiące w nim możliwości.
Z koncepcji Husserla Colin Wilson zaczerpnął idee analizy rzeczywistości, która pozwala na odróżnienie czystej świadomości od transcendentnej sfery świata. Jest to idea prymatu analizy umysłu nad analizą rzeczywistości.
Te trzy koncepcje są jednak jedynie punktem wyjścia, bowiem książka oparta jest przede wszystkim na pomysłach głoszonych przez Gurdżijewa.
Postać Gurdżijewa jest jedną z najbardziej barwnych, a jednocześnie najbardziej kontrowersyjnych w historii myśli XX wieku. W Polsce zupełnie nie znany, wywarł ogromny wpływ na światową kulturę czy myśl religijną. Jego koncepcja w sposób celowy została przedstawiona przez niego w bardzo udziwnionym i hermetycznym języku. Popularne ujęcie owej koncepcji zawdzięczamy Uspiańskiemu — jego uczniowi — który napisał wiele prac popularyzujących idee Mistrza. O ile znaczenie myśli Gurdżijewa w filozofii może być kwestionowane, to na pewno jej znaczenie dla psychologii jest niewątpliwe. Koncepcja jego najbliższa jest myśli sufich — mistycznego odłamu islamu. Colin Wilson zaczerpnął idee ośrodków mózgowych z teorii kaukaskiego mędrca. Według Gurdżijewa człowiek dysponuje wieloma ośrodkami w mózgu takimi jak: ośrodek emocjonalny, ośrodek ruchowy, intelektualny, odruchowy i seksualny oraz dwa ośrodki wyższego rzędu, które są odpowiedzialne za, tak zwane, wyższe przeżycia człowieka. Człowiek ma tendencję do identyfikowania się z jakimś z ośrodków i często błędnie wykorzystuje ich funkcjonowanie. Na przykład, energię ośrodka emocjonalnego wykorzystuje on do zasilania ośrodka intelektualnego, co jest powodem jego złego funkcjonowania. W ogóle wszystkie ośrodki mózgowe mają tendencję do „wykradania” energii ośrodkowi seksualnemu i w zamian przekazywanie mu bezwartościowej własnej energii. Także przekonanie, że ciała niebieskie są żywymi istotami, jest zaczerpnięte przez autora Pasożytów umysłu z koncepcji Gurdżijewa. Sądził on bowiem, że ciała niebieskie są żywe, a przykładowo Księżyc będący młodszym bratem Ziemi, podkrada energię emitowaną przez życie na naszej planecie.
Powróćmy jednak do prezentacji głównych idei teorii Gurdżijewa. Sprowadzić je można do następujących tez:
po pierwsze — człowiek żyje złudzeniami i w tym sensie życie jego jest nieautentyczne. Podobny jest w swoim działaniu do maszyny, która funkcjonuje w bezwiedny i nieświadomy sposób;
po drugie — człowiek powinien dążyć do wolności i dokonuje się to poprzez odrzucenie złudzeń. Pierwszy krok to uświadomienie sobie, że nie jest się wolnym. Wyzwolenie można osiągnąć czterema drogami: drogą fakira, mnicha, jogina czy metodą wypracowaną przez Gurdżijewa, a będącą syntezą tych trzech poprzednich;
po trzecie — drogę do wolności przebywa się czterema etapami (każdemu z etapów odpowiada stosowny stan świadomości). Pierwszy etap nazwać można „zwykłym snem”, etap drugi — „budzącą się świadomością”, etap trzeci — „pamiętaniem o sobie” (jest to etap, gdy uwaga człowieka skupia się do wewnątrz i na zewnątrz niego) i etap czwarty, zwany „świadomością obiektywną”.
Człowiek najczęściej pogrążony jest we śnie. Gurdżijew sądził, że zazdrosne o rozwój człowieka istoty kosmiczne wmontowały w umysł człowieka specjalne urządzenie powodujące, że pogrążył się on w odwiecznym śnie złudzeń. Gurdżijew ilustrował ten fakt wschodnią opowieścią o złym czarnoksiężniku, który by zniewolić hodowane przez niego owce, wmówił im, że są nieśmiertelne, że obdarcie ich ze skóry jest jak najbardziej w ich interesie, że on sam jest dobry, że nie muszą przejmować się dniem jutrzejszym, a one same są orłami, wilkami, ludźmi czy czarnoksiężnikami. I tak mógł spokojnie hodować je na rzeź. Człowiek winien się przebudzić, a jest to bardzo trudne, gdyż ludzie śnią nie wiedząc, że są pogrążeni we śnie. We śnie stają się łatwym łupem złudzeń, przywiązują się do swych marzeń, cierpień, pragnień. Człowiek staje obecnie przed ostateczną próbą wyrwania się z owego ogłupiającego snu. Ale inercja i wrodzone lenistwo uniemożliwia mu przebudzenie.
Pasożyty umysłu obok powieści The Black Room oraz The Philosopher’s Stone tworzą, tak zwaną, trylogię-„ostrzeżenie”. Ich główne przesłanie to dążenie ku większej wewnętrznej wolności i mocy. Ostrzega, że gatunek ludzki stanął przed ostatnią próbą. Jeśli będzie kontynuował rozwój mechanicznej, wyspecjalizowanej i zunifikowanej cywilizacji, to bezpowrotnie zatraci to co w nim najwartościowsze, a więc paranormalne zdolności i możliwości doświadczenia transcendentu.
Tadeusz Zysk