125982.fb2
Tritt miał bardzo dużo pracy. Ciągle troszczył się o dzieci. Małe lewiątko i prawiątko razem nie wymagały tyle troski, co jedno śródziątko — szczególnie śródziątko tak doskonałe jak Derola. Trzeba ją było ćwiczyć i uspokajać, nie dopuszczać do przenikania wszystkiego, czego tylko się tknęła, i zachęcać, żeby się zgęszczała i odpoczywała.
Minęło wiele czasu, nim Tritt znowu zobaczył się z Odinem. Właściwie wcale się tym nie przejmował. Cały ten czas wypełniała mu Derola. W końcu jednak natknął się na Odina, jarzącego się od myślenia, w kącie swej własnej sypialni.
Nagle Tritt coś sobie przypomniał. — Czy Losten był bardzo rozgniewany na Duę?
Odin przyszedł do siebie nagle. — Losten?… Tak, był rozgniewany. Dua sprawia im wielkie kłopoty.
— Powinna wrócić do domu, nieprawdaż? Odin wpatrywał się w Tritta.
— Tritcie — zaczął — będziemy musieli przekonać Duę, żeby wróciła do domu. Najpierw musimy ją znaleźć. Potrafimy to zrobić. Po inkubacji najmłodszego dziecka twoja rodzicielska wrażliwość znacznie się wyostrzyła. Możesz jej użyć do znalezienia Dui.
— Nie — powiedział zaszokowany Tritt. — Korzystam z niej dla Deroli. Nie mogę używać jej do szukania Dui. Poza tym, jeżeli ona chce pozostawać tak długo z dala od nas, kiedy śródziątko tak tęskni za nią — a sama była przecież kiedyś śródziątkiem — może powinniśmy po prostu nauczyć się obywać bez niej.
— Ale Tritcie, czy nie chciałbyś znowu się zespolić?
— Cóż, nowa triada jest już kompletna.
— Przecież nie tylko o to chodzi w zespalaniu się.
— Ale gdzie ją znajdziemy? Derola mnie potrzebuje. Jest taka malutka. Nie chcę jej zostawiać samej.
— Twardzi postarają się o opiekę dla Deroli. Ty i ja udamy się do jaskiń Twardych, by znaleźć Duę.
Tritt zastanowił się. Dua go nie obchodziła. Tak naprawdę, to nie obchodził go nawet Odin. Tylko Derola. Może kiedyś, gdy Derola będzie już starsza. Nie wcześniej.
— Tritcie — nalegał Odin — musimy znaleźć Duę. Inaczej… inaczej zabiorą nam dzieci.
— Kto? — zapytał Tritt.
— Twardzi.
Tritt zamilkł. Nie wiedział, co powiedzieć. Nigdy nie słyszał o czymś takim. Nie mógł sobie nawet tego wyobrazić.
— Tritcie, musimy odejść. Już wiem dlaczego. Myślałem o tym, odkąd Losten… Nieważne. Dua i ty też musicie odejść. Teraz, kiedy wiem już dlaczego, także poczujecie, że musicie i mam nadzieję — tak myślę — że Dua także to zrozumie. Powinniśmy odejść już wkrótce, bo Dua niszczy nasz świat.
Tritt odsunął się. — Nie patrz tak na mnie, Odinie… Zmuszasz mnie… Zmuszasz do…
— Do niczego cię nie zmuszam — odparł Odin ze smutkiem. — Po prostu wiem to teraz i dlatego powinieneś… Ale najpierw musimy znaleźć Duę.
— Nie, nie — Tritt z ogromnym wysiłkiem próbował się sprzeciwić. W Odinie pojawiło się coś zupełnie nowego. Ich istnienie zbliżało się do nieuchronnego końca. Nie będzie Tritta i śródziątka. Podczas gdy każdy Rodziciel długi czas cieszył się swoim najmłodszym dzieckiem, Tritt straci je prawie od razu.
To niesprawiedliwe. Jakie to niesprawiedliwe.
— To wszystko wina Dui. Niech ona pierwsza odejdzie — wycedził Tritt.
Odin powiedział ze śmiertelnym spokojem: — Nie można odejść inaczej jak razem przez…
Tritt wiedział, że było to… było to… było to…