129234.fb2
Dan nie mógł nie porównywać spotkania z radą rządu Selene ze spotkaniem z GRE, na którym był w Londynie parę tygodni wcześniej.
Spotkanie miało miejsce w teatrze Selene, a rada siedziała przy uczniowskich stolikach ustawionych w półkole. Zajęte były wszystkie miejsca na głównym poziomie i na balkonie, choć loże po obu stronach sceny były puste. Może zamknięto je z jakiegoś powodu, pomyślał Dan. Tu musi być ze dwa tysiące ludzi, pomyślał, przyglądając się publiczności przez kurtynę osłaniającą kulisy. Na spotkaniu pojawili się prawie wszyscy obywatele Selene uprawnieni do głosowania.
Stał za kulisami, a członkowie rady przechodzili obok niego i zajmowali swoje miejsca. Przeważnie wyglądali na młodych i pełnych wigoru. Sześć kobiet, pięciu mężczyzn, nikogo o siwych włosach. Wśród mężczyzn kilka przedwczesnych łysin; pewnie inżynierowie, pomyślał Dan. Wiedział, że członkostwo w radzie było zajęciem dodatkowym, rozdzielanym w drodze losowania; nikt nie mógł się uchylać od pełnienia obowiązków publicznych, choć przysługiwało zwolnienie od regularnych zajęć zawodowych, by można było sprostać dodatkowym obowiązkom.
— Zdenerwowany?
Dan odwrócił się, słysząc głos Douga Stavengera.
— Ktoś, kto musi brać udział w tylu różnych posiedzeniach, co ja — odparł z uśmiechem — przestaje się denerwować, a zaczyna tylko pragnąć, żeby mieć to wreszcie za sobą.