129234.fb2 Urwisko - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 32

Urwisko - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 32

Stavenger roześmiał się.

— To prawda.

Stali ramię w ramię przy kopule, słuchając głosów kontrolerów lotu i odliczania. Stavenger był rozradowany jak dziecko; Dan aż mu zazdrościł. Mały traktor toczył się bezszelestnie po dnie krateru do stanowiska startowego. Odziana w kosmiczny skafander Pancho wyskoczyła z niego jak na zwolnionym filmie, wzniecając chmurę szarego pyłu. Potem wspięła się po drabince i zamknęła w jednoosobowym module załogi.

— To przecież tylko misja montażowa, nie? — spytał Stavenger.

— Zgadza się — odparł Dan. — Ona jest tam właściwie nie pilotem, tylko niańką dla automatów.

Dziwne, ale Dan poczuł, że zaciska dłonie, gdy odliczanie zbliżało się do końca. Uspokój się, powiedział sobie w duchu. Nic się nie dzieje.

A jednak serce zaczęło mu bić szybciej.

— …trzy… dwa… jeden… zapłon — powiedział automatyczny głos urządzenia odliczającego.

Rakieta wysunęła się ze stanowiska startowego w chmurze dymu i żwirowatego pyłu, który parował nieomal tak szybko, jak się wzbijał. W jednej chwili rakieta stała na betonie, w drugiej już jej nie było.

— Start nastąpił — powiedział jeden z kontrolerów-ludzi, zgodnie z odwieczną tradycją. — Wszystkie systemy na zielono.

Z interkomu dobiegł głos Pancho:

— Zrozumiałam, wszystkie systemy na zielono. Odpalenie do wejścia na orbitę za dziesięć sekund.

Wszystko przebiegało raczej rutynowo. A mimo to Dan nie potrafił się odprężyć, póki Pancho nie ogłosiła:

— Wszystko gra, chłopaki! Okrążam pozostałe moduły. Biorę się do roboty.

Głos kontrolera odpowiedział:

— Połączenie zakończono. Uruchamiam procedurę montażową Dan prychnął.

— Brzmi bardziej jak robot niż człowiek. Kontroler dodał wtedy:

— Dobra, Pancho. Do zobaczenia jutro wieczorem w Pelikanie.