142649.fb2 Diamentowy tygrys - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 18

Diamentowy tygrys - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 18

Rozdział siedemnasty

Szybkimi, mocnymi ruchami Cole spłukiwał krew ze spodni. Kiedy spływająca z nich woda nie barwiła się już na różowo, wyżął je, zawinął w ręcznik i mocno wykręcił, żeby usunąć więcej wody. Strzepnął spodnie jednym ruchem nadgarstka i rzucił na wieszak przy prysznicu, żeby wyschły. Podniósł koszulę i powoli włożył. Nie śpieszył się. Czekał, aż ustąpi podniecenie.

Kiedy wyszedł z łazienki, Erin leżała z szeroko rozwartymi oczami, wpatrując się w sufit, bo kiedy tylko je zamykała, widziała sylwetkę Cole'a, nagą pierś z czarnym meszkiem, który zbiegał w dół, zwężając się w wąską linię tuż przy białych spodenkach, i zaraz musiała je otworzyć.

– Nie mogę spać – powiedziała. – Jak zamykam oczy, widzę… – Nie dokończyła.

– Bójkę? – zapytał. Potrząsnęła głową.

– Ciebie.

Kąciki ust Cole'a opadły.

– I ten widok cię przeraża.

– Nie… zupełnie.

Cole zauważył, że powtórzyła słowa, które on wypowiedział wcześniej tego wieczora. Podszedł do łóżka i w skupieniu popatrzył na Erin.

– Chcesz mi coś powiedzieć? – zapytał.

Odwróciła głowę. Zobaczył jej cudownie zielone oczy i niepewny uśmiech, który w każdej chwili mógł zniknąć.

– Bez koszuli bardziej mi się podobałeś.

– Naprawdę? Miałem wrażenie, że mój widok cię peszył.

– Jesteś taki wielki – powiedziała patrząc na niego przez gęste, spuszczone rzęsy.

– Więc zauważyłaś – zapytał z kamienną miną.

Erin uświadomiła sobie, gdzie spogląda, i zarumieniła się po czubek głowy.

– Przy tobie nie wiem, jak się zachować.

– To raczej ty tak na mnie działasz. I to już drugi raz.

– Zauważyłam – wyszeptała.

Cole roześmiał się, jak zwykle zaskoczony niewinnością Erin, połączoną z umiejętnością radzenia sobie z nieoczekiwanymi sytuacjami. Śmiech zamarł mu na ustach, kiedy Erin wyciągnęła rękę i przesunęła palcami po skórze wokół opatrunku.

– To niebezpieczny teren, skarbie.

– Tylko tam mogę dosięgnąć.

– Jeśli podejdę bliżej, to wyląduję z tobą w łóżku. Chcesz tego?

– Ja… – Głos Erin zamarł. Przełknęła ślinę i mówiła dalej: – Nie wiem. Wiem tylko, że lubię cię dotykać i patrzeć na ciebie. Lubię, kiedy mnie przytulasz i całujesz. Podoba mi się smak twojej skóry i dotyk rąk. – Spojrzała na Cole'a z bezwiedną prośbą w oczach. – Nigdy nie przypuszczałam, że będę tak pragnęła jakiegoś mężczyzny. Czy to wystarczy?

– To wspaniały początek – odparł niskim głosem. – Posuń się, kochanie. Zobaczymy, co jeszcze lubisz.

Zastanawiając się, czy dobrze postępuje, Erin przesunęła się i zrobiła Cole'owi miejsce obok siebie. Poczuła, jak materac mocno się ugina pod jego ciężarem. Rozdarta między lękiem a pożądaniem, zamknęła oczy i czekała, aż weźmie ją w ramiona. Otworzyła oczy, ponieważ nic takiego nie nastąpiło. Rozpinał koszulę i patrzył na nią w skupieniu, które zapierało, jej dech w piersiach.

– Cole?

– Zrobię, czego tylko sobie życzysz – powiedział otwarcie, odrzucając koszulę. – Tylko musisz mi powiedzieć. Nie będę ryzykował, że źle odgadnę twoje pragnienia i cię spłoszę.

Zaśmiała się dziwnie.

– Pewne rzeczy, których pragnę, już mnie przerażają.

– Brzmi interesująco – odparł z uśmiechem. – Zaczniemy właśnie od tych rzeczy, czy zostawimy je na sam koniec?

– Może… pocałunek.

Powiedziała to patrząc na usta Cole'a z nieuświadomionym głodem w oczach. Spostrzegł to i miał nadzieję, że i tym razem zdolność samokontroli go nie zawiedzie. Ułożył się na plecach i splótł dłonie pod głową.

– W takim razie, może mnie pocałujesz – zachęcił. Zaskoczona Erin wahała się. Chociaż Cole powiedział, że nie chce jej spłoszyć, oczekiwała, że szybko przejmie inicjatywę. Nie zrobił tego, co jednocześnie dodawało jej śmiałości i drażniło ją. Widziała wyraźnie, że jest podniecony. Wolno odwróciła się na bok i schyliła nad jego ustami. Pocałunek był delikatny, prawie niewinny, dopóki nie przesunęła koniuszkiem języka po jego wargach. Ich smak wydał się jej jeszcze bardziej fascynujący niż poprzednim razem. Kiedy Cole zaczął ją pieścić językiem, poczuła dreszcz, który przenikał do głębi jej ciała.

Nie wiedziała, ile czasu upłynęło. Oboje oddychali teraz szybciej, a ona za każdym dotknięciem jego warg jęczała cichutko. Z każdym uderzeniem serca łączyli się coraz bardziej. Powoli gładziła jego ramiona, czując twardą wypukłość mięśni.

Nieśpiesznie syciła się tym dotykiem, zanim przesunęła dalej palce. Przeciągnęła nimi po meszku na piersi Cole'a, naciskając delikatnie jego ciało, bez słów mówiąc mu, jak bardzo jej się podoba jego męska siła. Kiedy dotknęła płaskich sutek, Cole jęknął cicho.

– Podobało ci się to? – zapytała dotykając ich znowu, czując, jak się naprężają.

– Nie jestem pewien – odparł matowo. – Może spróbuj to zrobić jeszcze z dziesięć razy.

Zrozumiała go dopiero po chwili i roześmiała się.

– Drażnisz się ze mną – powiedziała.

– Przysiągłbym, że jest dokładnie odwrotnie. Ale przebaczę ci, jeśli…

Cole przerwał, kiedy jej dłonie doszły do elastycznej gumy spodenek i tam się zatrzymały. Kiedy Erin przesunęła ręce z powrotem na pierś, stłumił jęk rozczarowania. Nachyliła się i dotknęła językiem najpierw jego szyi, a potem przesunęła nim po piersi, aż do mostka. Ostrożnie chwyciła zębami umięśnione ciało. Wciągnął gwałtowne powietrze, a ona się uśmiechnęła.

– To mi się podoba – powiedziała. – Lubię wiedzieć, jaki wpływ na ciebie wywieram.

– Przesuń rękę niżej, a zobaczysz, co się będzie działo – poradził, śmiejąc się mimo obezwładniającego napięcia.

Śmiech Erin był jak łagodne płomienie, omywające jego tors. Przez kilka chwil słychać było tylko szelest skóry ocierającej się o skórę i przyśpieszony oddech Cole'a.

– Cole, czy ty też mnie dotkniesz? – wyszeptała z twarzą wtuloną w jego szyję.

Rozplótł dłonie, które zaciskał tak mocno, że aż go rozbolały, i sięgnął do miękkiego, kuszącego ciała dziewczyny.

– Gdzie? – zapytał cicho.

Erin zamruczała coś że zdziwieniem.

– Gdzie mam cię dotknąć? – Cole czuł, jak Erin gorąco się rumieni, przyciskając policzek do jego piersi. Roześmiał się łagodnie. – Dobrze. Marzyłem, żeby właśnie tam cię dotknąć.

Najpierw wolno obwiódł zarys kości policzkowych i ciepłego łuku szyi. Masował jej ramiona od łopatek aż po czubki palców, aż dziewczyna zamknęła oczy i wyszeptała jego imię z westchnieniem rozkoszy. Gładził ją, a ona tuliła się do jego ręki pragnąc, żeby dotknął jej piersi o twardniejących sutkach.

– Cole, proszę… – wyszeptała matowo.

– O co?

Zamiast odpowiedzi chwyciła jego dłoń i przyciągnęła do piersi. W pierwszej chwili zadrżała. Instynktownie przywarła do niego, starając się powstrzymać gwałtowne, niemal bolesne uczucie narastającego podniecenia. Cole zauważył zmianę, jaka w niej zaszła, i sam zareagował tak gwałtownie, że zatrzęsły mu się ręce. Szczupłe palce zamknęły się na jego dłoni, ale nie po to, żeby ją odepchnąć. Erin przytulała się do niego coraz mocniej, poruszając całym ciałem.

– Podoba ci się to? – zapytał, bezskutecznie się starając, żeby zabrzmiało to miękko. Jednak głos Cole'a był jak jego ciało: namiętny, gorący, podniecony.

– Tak, ale…

Zacisnął szczęki i odsunął rękę, uwalniając Erin z jej uścisku. Natychmiast splotła ramiona na piersiach, jakby chciała się osłonić, gdyby przypadkiem zmienił zdanie.

– Wszystko w porządku – zapewnił ją Cole. Po chwili zdał sobie sprawę, że Erin nie usiłuje się osłaniać, ale chce rozpiąć bluzkę, tylko jej ręce za bardzo drżą. Zalała go fala pożądania, przyprawiając o dreszcz. Ujął dłonie dziewczyny, ucałował je lekko i oparł na swojej piersi. – Pomogę ci.

– Przepraszam, nie wiem, co się ze mną dzieje. Cała się trzęsę, chociaż nie jestem wystraszona. Naprawdę.

– Spójrz na moje ręce.

Popatrzyła i z okrzykiem zaskoczenia spostrzegła, że również lekko drżą.

– Tak, ja też się dziwię – odparł. – Nigdy dotychczas tak nie pragnąłem kobiety, żeby trzęsły mi się palce.

Oczy Erin rozszerzyły się. Zerknęła na Cole'a i zobaczyła, że spogląda na nią, jakby się bał, że za chwilę ogarnie ją popłoch.

– Czy z tego powodu powinnam się denerwować? – zapytała.

– Dlaczego nie? – wyszeptał. – Ja się denerwuję.

Erin obrzuciła spojrzeniem całe jego ciało.

– Nie wiem, jak to powiedzieć, ale chyba strach się tak nie objawia.

Roześmiał się, rozsunął ciemny materiał bluzki i zobaczył gładkie wzniesienie piersi pod różowawym stanikiem.

– Mam przestać? – zapytał, wsuwając dłoń pod różowy materiał, lekko gładząc wznoszącą się i opadającą wypukłość. – A może chcesz, żebym tak cię dotknął, jak ty dotykałaś mnie?

Erin rozpięła stanik, zanim zdążyła opuścić ją odwaga. Cole tylko patrzył na nią, licząc uderzenia własnego pulsu. Piersi dziewczyny były piękniejsze, niż się spodziewał, pełne i wysokie, a sutki zabarwiły się na ciemnoróżowo. Skóra wokół również się zarumieniła, podkreślając jasne, cienkie smugi dawnych blizn.

Kiedy Cole zrozumiał, co widzi, natychmiast oprzytomniał.

– Okaleczył cię nożem!

– Zapomniałam o tych bliznach – wyszeptała Erin. – Teraz już nie wyglądają tak brzydko jak kiedyś, ale doskonale rozumiem, że nie chcesz…

Zamilkła, kiedy Cole końcem języka przesunął po pierwszej bliźnie, potem po następnej, i jeszcze jednej. Dotykał jej tak czule, że łzy potoczyły się dziewczynie po policzkach. Jego słowa też były pieszczotą, jak lśniące płomienie omywały jej umysł i ciało, powtarzały, że jest piękna. Gorącym, słodkim żarem wypalały sobie drogę do jej duszy.

Opanowanie i czułość Cole'a rozluźniły Erin. Zapomniała o przeszłości, o przyszłości, o wszystkim, oprócz słodkiego dreszczu, przenikającego jej ciało przy każdym dotknięciu rąk tego mężczyzny, przy każdym poruszeniu jego ciała i ust. Zabrakło jej tchu, więc tylko cichutko jęcząc przytulała się do niego.

Cole spostrzegł tę reakcję, czuł żar jej ciała, smakował drobne kropelki wilgoci, zbierające się między piersiami, słyszał, jak cichym, łamiącym się głosem wykrzykuje jego imię. Krew tak mocną tętniła mu w żyłach, że z trudem chwytał powietrze. Pochylił się nad jej piersiami i chwycił między wargi ich czubki. Jednocześnie sunął dłonią w dół, rozgarniając ubranie dziewczyny, aż odnalazł ukryte pod nim ciepło i miękkość.

Kiedy jego dłoń zamknęła się na meszku splątanych włosów, Erin zesztywniała, ale gdy chciał się wycofać, nie pozwoliła mu. Na myśl, że dziewczyna znieruchomiała z rozkoszy, a nie ze strachu, poczuł nową, dziką falę podniecenia. Znów poruszył dłonią, wywołując kolejny spazm przyjemności. Nie mógł się powstrzymać i znalazł jeszcze cieplejszy i głębiej ukryty zakamarek.

– Cole!

– Jestem tutaj – odezwał się, pieszcząc jej nabrzmiałe piersi. Na chwilę odsunął rękę, ale natychmiast znów dotknął jej ciała. – Chcesz, żebym przestał?

Erin roześmiała się nieopanowanie. Jej śmiech się załamał, kiedy przeszyła ją niespodziewana fala rozkoszy, zalewając ciepłem całe ciało. Instynktownie przysunęła się bliżej, przywierając do dłoni Cole'a. Nie wiedziała i nie chciała wiedzieć, dlaczego tak bardzo go pragnie.

– To znaczy tak, czy nie? – zapytał i delikatnie chwycił czubek jej piersi między zęby.

Jeszcze jeden dreszcz przeniknął ciało Erin.

– Tak – wyszeptała w końcu. – To znaczy nie.

Otworzyła oczy. Cole'owi wydało się, że nigdy nie widział nic piękniejszego od ich jaskrawej zieleni, przewyższały nawet ten zielony diament.

– Nie przerywaj – poprosiła matowym, uwodzicielskim głosem.

– Czy to znaczy, że mogę cię do końca rozebrać? – zapytał pieszczotliwie.

Erin spojrzała w dół, na jego rękę. Wydała dziwny dźwięk, trochę śmiech, a trochę jęk wstydu.

– Tak naprawdę to mam na sobie tylko ciebie. I… bardzo mi się to podoba.

Cole ledwie mógł się opanować. Szczerość i zmysłowość Erin nadal go zaskakiwały. Każde jej słowo, głodny ruch, zielony ogień płonący w oczach odbierały mu panowanie nad sobą. Starał się być delikatny, kiedy zdejmował z niej resztę ubrania, ale wiedział, że porusza się zbyt szybko, prawie niezręcznie, poganiany gwałtownym pożądaniem.

Zamknął oczy i modlił się w duchu, żeby nie musiał sprawdzać, czy potrafi spełnić daną jej kiedyś obietnicę. Powiedział przecież, że nawet gdyby oboje byli nadzy, a ona by go uwodziła ze wszystkich sił, ale potem nagle zmieniła zdanie, wstałby i ubrałby się bez jednego słowa protestu.

– Cole? – wyszeptała Erin. Otworzył oczy.

– Boisz się? – zapytał. Wolno potrząsnęła głową. – Jesteś pewna?

Przytaknęła.

– To o co chodzi, skarbie?

Erin nie mogła znieść jego spojrzenia, więc przytuliła twarz do jego ramienia i wyszeptała:

– Mogę cię dotknąć?

– Kiedy, gdzie i jak tylko chcesz.

Niepewnie przesunęła ręką po jego ciele.

– Nawet tutaj?

Wstrzymał oddech.

– Zwłaszcza tutaj.

Chłodnymi, niepewnymi palcami badała nieznaną jej powierzchnię rozpalonego, męskiego ciała.

– Czuję bicie twojego serca – wyszeptała, zaciskając dłoń.

Zadrżał i jęknął.

– Przepraszam. – Natychmiast cofnęła rękę.

– Jeśli zrobisz to jeszcze raz, to ci wybaczę. – Oddychał urywanie, kiedy Erin znowu dotknęła naprężonej, wrażliwej skóry. – Tak. Właśnie… tak.

Rytmicznie przywierał do jej dłoni, rozrywany dojmującym uczuciem rozkoszy. Wreszcie udało mu się odzyskać panowanie nad sobą.

– Możemy dotykać się jeszcze inaczej – powiedział niskim, niemal szorstkim głosem. – Obojgu nam będzie dobrze. – Zobaczył wyraz jej twarzy i uśmiechnął się. – Mówiłem o dotykaniu. Nie wezmę cię siłą. Sama musisz mnie zaprosić. Wierzysz mi?.

Erin skinęła głową, a Cole uniósł ją i ułożył na sobie. Wstrzymała oddech, kiedy poczuła go między udami. Był tak blisko, ale nie w niej. Z każdym lekkim poruszeniem ich ciał przebiegał ją lekki dreszcz. Cole kołysał łagodnie jej biodrami, przesuwając nią po swoim naprężonym ciele. Cichy okrzyk wydarł się z jej ust. Znów nią zakołysał, starając się nie stracić kontroli nad sobą. Puścił ją, ale ona nadal poruszała ciałem, nie zdolna przestać. Oddychała szybko i urywanie, drżąc z podniecenia.

– Cole – wyszeptała i sięgnęła po niego. Nie spodziewała się, że kiedykolwiek tak bardzo zapragnie, żeby ich ciała całkowicie się połączyły. – Pomóż mi.

Nakrył ręką jej dłoń i poprowadził do celu.

– Tak – powiedział, całując ją. – Właśnie tak.

Ich usta i ciała połączyły się jednocześnie. Erin westchnęła głucho, czując jak wolno w nią wchodzi, nie śpiesząc się, czekając, aż sama mu na to pozwoli. Z wolna wnikał w nią do samego końca. Chciała się odezwać, powiedzieć mu, co czuje, ale kiedy ich usta się rozłączyły, ciała zwarły się jeszcze mocniej.

Słowa przetopiły się w ciszę. Erin poruszyła się znowu, zgodnie z rytmem ciała Cole'a. Z każdym ruchem, z każdym oddechem cały świat zdawał się od nich odsuwać, aż wreszcie Cole krzyknął boleśnie i znieruchomiał. Czuła w sobie pulsowanie jego rozkoszy i sama również zadrżała. Miała wrażenie, że stanęła u wrót jakiegoś nieznanego żywiołu.

Ręka Cole'a przesunęła się po jej rozgrzanym zmysłami ciele i odnalazła aksamitny, najwrażliwszy punkt. Pieścił Erin, aż jej oczy rozwarły się szeroko, kiedy wybuchła w niej niespodziewana, intensywna rozkosz. Jej ciało zadrżało lekko, a z ust wydobył się urywany jęk. Wchłonął jej głos pocałunkiem i mocno ją przytulił, aż ich oddechy znów się uspokoiły.

Trzymając ją w objęciach poczuł na ustach słonawy smak łez.

– Kochanie, bolało cię? – zapytał, całując ją miękko, chociaż jego głos brzmiał szorstko i matowo. Potrząsnęła głową. – Ale płaczesz..

– Naprawdę? – Dotknęła ręką policzka. – Rzeczywiście. – Z westchnieniem przylgnęła do jego piersi. – Jestem szczęśliwa, Cole. Nie spodziewałam się tego. Nie w ten sposób. Nie podejrzewałam, że po tym, co spotkało mnie z Hansem, kiedykolwiek się zakocham. Tymczasem spotkałam ciebie.

Ręka Cole'a, gładząca wdzięczną linię jej pleców, zawahała się.

– Nie myl tego, co przed chwilą robiliśmy, z miłością. W ten sposób narażasz się na cierpienie. Ja nie chcę, żebyś cierpiała.

Na moment zamknęła oczy. Nie oczekiwała, że Cole odwzajemni jej miłość, ale miała taką nadzieję.

– Wierzę ci – odparła, oddychając z drżeniem. – Niestety, nie potrafię nic robić połowicznie. Ale nie martw się. Nie oczekuję od ciebie żadnych przysiąg aż po grób. To wcale nie znaczy, że od czasu do czasu nie będę próbowała dać ci nauczki.

Roześmiał się zaskoczony i przelotnie ucałował jej włosy.

– Trzymam cię za słowo.

Erin dotknęła jego gorącej skóry czubkiem języka, niemal ukradkowo próbując jej smaku. Potem westchnęła głęboko i wygodniej oparła się o Cole'a. Po jakimś czasie głęboko zasnęła.

Ufność, z jaką się w niego wtulała, poruszyła Cole'em równie głęboko, jak namiętność, którą przed chwilą dzielili, i zburzyła w nim jakieś wewnętrzne bariery, których istnienia nawet nie podejrzewał. Długo leżał spokojnie, gładząc włosy i kark Erin, rozmyślając o przeszłości i nieznanej przyszłości.

Jednak przede wszystkim zastanawiał się, jak ocalić życie Erin, kiedy ConMin nie na żarty zechce wyeliminować ich z diamentowej rozgrywki.