143237.fb2 Osobowo?? ?my - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 35

Osobowo?? ?my - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 35

– I wiedział, że nienawidzisz żółtego koloru… a przyniósł ci kaczeńce.

Mój Boże, kaczeńce, jak to było dawno temu, kiedy jeszcze myślała, że jest kochana…

– No, nie ma tego złego… Wreszcie będziesz mogła zająć się sobą… On cię ograniczał…

– Akurat Piotrek mnie w niczym me ograniczał!

– Musiałaś mówić, o której wrócisz, a teraz będziesz robiła, co chcesz.

Perspektywa robienia tego, co chce, nagle wydała się Basi przerażająca. Już nigdy nikt nie będzie na nią czekał, nikt nie przytuli się do jej pleców, nikt nie przegoni gołębi, nikt dla niej nie wsiądzie na karuzelę.

– Przecież on mnie zdradził, nie rozumiecie tego! – krzyczy Basia i wybiega do łazienki, odkręca kurki.

Woda leje się do wanny; a ona płacze rozpaczliwie. Nikt nie usłyszy przez szum wody.

Buba patrzy na Różę i Julię.

– Może coś dotarło…

– Jesteśmy straszne – mówi Julia i parskają śmiechem.

*

– Przemyślałem sprawę. Widzę pozytywy – mówi Krzysztof i bacznie przygląda się Piotrowi.

– Jakie?

– Możesz chodzić z nami na piwo. – I tak mogłem, idioto!

– Po prawdzie – dołącza się Sebastian – to była z niej egoistka!

– Akurat tego o Baśce nie można było powiedzieć.

– A pamiętasz, jak sobie skręciła nogę na łódce? Piotrowi staje przed oczami Basia, niósł ją do samochodu, patrzyła na niego tak pięknie…

– Potknęła się o szot… – I zepsuła ci urlop…

– No, ale z nimi tak zawsze – mówi Krzysztof i wyciąga do Piotra piwo. – Będziesz to miał z głowy.

– Kobiety trzeba trzymać krótko… Miesiąc, dwa… – Sebastian stuka się z Piotrem. – Jak jest źle, to lepiej się rozstać…

– Człowieku, jakie źle? Myśmy byli bardzo dobrym małżeństwem. Coś się musiało stać…

– Bałagan był u was – mówi Krzysiek i rozgląda się po domu. W rogu stoją pudełka, przyniesione przez Piotra, Baśka będzie się w nie pakować.

– Zwariowałeś? Bałagan!

Piotr nie może zrozumieć, o co im chodzi. Myślał, że są przyjaciółmi. Zresztą większej pedantki niż Basia to chyba nie ma. Czego oni chcą od jego żony? Rozwodu jeszcze nie było.

– Gotować nie umiała…

– Baśka? Zawsze mi zazdrościłeś… Baśka wszystko umiała ugotować i jeszcze kończy studia zaocznie…

– Krupnik?

– Sam chwaliłeś!

– A pomidorową?

– Coś ty się tak przyczepił do jej kuchni!

– A kluski kładzione na parze?

– Odwal się, nie w głowie mi żarty.

– No widzisz. Nawet ci kluseczek na parze nie zrobiła…

– Nogi to miała nie najlepsze…

Och, Piotr czuje, że przesadzili, i to porządnie. Nie ma nikt prawa mówić źle o nogach jego żony! Nikt. Też mi kumple! Gnoje, zazdrosne gnoje i tyle!

– Nogi ma idealne!

– Całe szczęście, że nie mieliście dzieci…

I teraz nagle Piotr rozumie. Robią go w konia. Tylko, że oni nie rozumieją nic, tępaki.

– Nie wysilajcie się, ja wiem, co tracę, ale to Baśka wnosi o rozwód.

– Nie musisz się zgadzać, palancie, powalcz o nią, jak ci zależy!

Krzysztof klepie Piotra po plecach.

– Nie bądź idiotą.

– Coś się skończyło – mówi Piotr. Docenia teraz ten cały cyrk, lecz oni nie wiedzą, że coś się skończyło, zepsuło, nigdy nie będzie tak jak było. Żal. Ale żal minie i tyle. – Problem w tym, że nie mam już o co walczyć – dodaje.

*

– W ”New England Journal of Medicine” jest opisanych tylko sześć przypadków, w których taki nowotwór całkowicie się cofnął. Nie, nie musi być ta sama grupa krwi, skądże, zrobimy badanie molekularne antygenu i jeśli zgodność struktury tkankowej wykaże wysokie podobieństwo genów dawcy i biorcy, jest szansa, że przeszczep się uda. Problem tkwi w czym innym – w Graft versus Host Disease. To choroba „przeszczep przeciw gospodarzowi”. Założenie jest w dużym uproszczeniu takie: przeszczep szpiku, rozpoznanie nowotworu biorcy i zaatakowanie go. Pani układ odpornościowy to już nie są szkoleni w taekwondo wojownicy, to starcy, którzy niedowidzą. Więc najpierw trzeba będzie zniszczyć do końca pani system odpornościowy, wyczyścić do cna, potem dać szpik biorcy i liczyć na cud, bo niestety GvHD to wredne postępowanie – jeśli nowy system odpornościowy się przyjmie, istnieje niebezpieczeństwo, że znajdzie antygeny, które nie będą mu się podobały, i wtedy zaatakuje biorcę jako najgorszego wroga i doprowadzi do śmierci.

Jestem uczciwy – na świecie odnotowano tylko sześć takich przypadków, w których nastąpiło całkowite usunięcie nowotworu i biorca zasymilował nowy system odpornościowy, a właściwie system potraktował biorcę przyjaźnie.

Tak, jeden to więcej niż nic, a sześć to więcej niż pięć.

Nie chcę odbierać pani nadziei, jeśli są pieniądze na przeszczep, niech pani jedzie. Za miesiąc będzie za późno.

Potem zostanie tylko leczenie paliatywne.

To znaczy przeciwbólowe.

Przykro mi.

*