143872.fb2
Marie – Louise szepnęła niepewnie:
– Czy nie przyjechaliśmy tu po to, żeby chronić Svetle?
Andrej skrzywił się.
– Tak, ale myślę, że Stefan uczyni to lepiej niż ja. W każdym razie z większym zapałem.
Zamyślił się przez chwilę.
– Zastanawiałem się nad tym, co się wydarzyło dziś w nocy w twoim pokoju. Myślisz, że mógłby to być Stefan? Jest przecież do mnie podobny.
– Księżyc świecił bardzo słabo. Poza tym ten człowiek miał wysoko postawiony kołnierz peleryny i nie mogłam zobaczyć dokładnie jego sylwetki. Jednak nie, zjawa, którą widziałam, była bardzo wysoka, a Stefan jest prawie o głowę niższy od ciebie. I w jaki sposób się tam dostał? A jak zniknął?
– Chyba się domyślam… Słyszałem kiedyś historię I pokojach dla służby…
– Andrej – przerwała mu nieśmiało. – Jest jeszcze coś, o czym nie zdążyłam ci powiedzieć.
– Czy to jakieś kolejne odkrycia z mojego nocnego życia?
– Nie, coś zupełnie innego. To dotyczy Svetli. Widziałam ją już przedtem. Była pielęgniarką w szpitalu w Cannes.
Przez moment patrzył na nią z niedowierzaniem, po czym wybuchnął śmiechem.
– Svetla jako pielęgniarka? Nie, no wiesz, wszystko, ale nie to! Jej nie obchodzą cierpienia innych. O Boże, teraz już rozumiem. A tak ją ubóstwiałem! Traktowałem jak anioła!
– To chyba jedyna dziewczyna, z jaką miałeś bliższy kontakt. W dodatku bardzo piękna.
– Naprawdę? Jakoś już nie dostrzegam jej urody. Widzę tylko twoją. Ale sądzę, że masz rację. W swoim życiu nie spotkałem zbyt wielu dziewcząt. Ale że pracowała w szpitalu? To niewiarygodne, musiałaś się pomylić.
– Być może – odparła Marie – Louise spokojnie.
– Nie boisz się mnie mimo tych wszystkich tajemniczych wydarzeń? – spytał cicho.
– Nie, Andrej. Nawet dziś w nocy, kiedy doznałam szoku, właściwie się nie bałam. Nie krzyczałam, nie straciłam przytomności, nie wypadłam z pokoju i nie obudziłam całego domu. Nawet gdyby się okazało, że to byłeś ty, nie potrafiłabym odejść od ciebie. Ponieważ jest w tobie, tak jak i w wampirach, coś bardzo erotycznego.
– We mnie też? – zdumiał się. – Czy naprawdę mnie pragniesz?
– Skandynawskie dziewczęta są bardzo wyzwolone, lecz mimo to nie odważę się odpowiedzieć wprost na twoje pytanie.
– Pragnę cię, Malou.
Słysząc to mocniej przytuliła się do niego. Czuła za pach i ciepło jego skóry. Wiedziała, że chciałaby przy nim zostać. Do końca życia, jeżeli on się zgodzi. Tak bardzo się bała, że go straci. Marie – Louise nauczyła się już, jak miliony kobiet i mężczyzn przed nią, że miłość niesie z sobą nie tylko spokój i poczucie bezpieczeństwa, lecz również wieczny strach. To cena, jaką trzeba płacić za to, by móc kogoś kochać głęboko, z całej duszy.
Nie próbował jej już pocałować. Tak jakby najpierw chciał się do końca oczyścić z podejrzeń, że jest wampirem.
Podejrzenia groteskowe, ale poszlaki pojawiały się jedna za drugą.
– Czy oni przypadkiem nie zaczęli się niepokoić, co się z tobą stało? – spytała Marie – Louise.
– Tak, z pewnością. Chciałbym jednak najpierw obejrzeć twój pokój. Mam pewną teorię.
– Ale nie dostaniemy się tam niezauważeni.
– A jednak spróbujemy. Pojedziemy windą – zażartował.
Poszła za nim w górę szybu. Posuwali się powoli i bezszelestnie. Kiedy dotarli do poziomu kuchni, zamarli na chwilę przerażeni potężnym uderzeniem w ścianę i krzykiem kucharki:
– Znowu grasują tu myszy!
Siedzieli tak dłuższą chwilę, wstrzymując oddech, zanim odważyli się iść dalej.
Andrej zatrzymał się przy jadalni i wyjrzał przez szparę. Bez słowa ruszył dalej.
Marie – Louise zatrzymała się także. Ujrzała cztery osoby jedzące obiad przy stole.
Hrabina wyglądała na zakłopotaną. Strapiona twarz, która kiedyś musiała być bardzo piękna, zdradzała niepokój.
– Co się stało z moją panią do towarzystwa? Mam teraz pokojówkę, wiesz, Svetlo?
– Chyba znowu poszła do miasta – mruknął hrabia.
– Tak, rzeczywiście ta dziewczyna na wiele sobie pozwala – dodał Stefan.
– Prosiłam ją, żeby poszła z samego rana – odezwała się hrabina. – A co zrobimy z Andrejem? Mówiłam, że powinniśmy wezwać lekarza. A jeśli on doniesie, że zatailiśmy zgon?
– Tak, może nam przysporzyć kłopotu – zauważył jej mąż.
Svetla, zadowolona z siebie, zanosiła się perlistym śmiechem.
– Andrej jest jedynym, który mnie rozumie – skarżyła się hrabina. – Cieszę się, że żyje.
Stefan wydawał się jednak wyraźnie zdenerwowany. Przeprosił i wyszedł do holu. Marie – Louise śledziła go wzrokiem, kiedy po cichu podszedł do szafy i obejrzawszy się, czy nikt nie widzi, wyjął z niej ukrytą przez hrabinę butelkę pernodu. Pociągnął potężny łyk i odstawił trunek na miejsce. Następnie wrócił do jadalni.
Andrej dał znak Marie – Louise, żeby się nie zatrzymywała, i weszli na wysokość ostatniego piętra.
Sprawdził, czy droga jest wolna, i wyczołgał się. Po chwili podał rękę dziewczynie i pomógł jej wydostać się z szybu.
Po cichu przemknęli po schodach prowadzących na poddasze.
– Tu jest mój pokój – powiedziała i weszła do środki Natychmiast zorientowała się, że ktoś grzebał w jej rzeczach.
– Kaseta – odezwał się Andrej. – Kaseta Jana.
– Albo twoja. Zrozumieli chyba, że sobie pomagamy. Kto inny mógłby wrzucić drewno do trumny?
– Myślę, że do niedawna jeszcze tego nie wiedzieli.
Marie – Louise pokazała, w którym miejscu ujrzała przerażającą postać. Andrej położył się na łóżku, żeby spojrzeć na pokój z odpowiedniej perspektywy, i po chwili wstał.
– Znam historię o pewnym młodym człowieku z tego domu, który zakochał się w służącej. Zbudował tajemne wejście, żeby móc ją w nocy odwiedzać. Być może ona zajmowała ten właśnie pokój.
Marie – Louise, która zawsze chwytała wszystko w lot, albo prawie zawsze, zawołała:
– W takim razie owe drzwi mogą znajdować się tylko w szafie!
– Właśnie.
Tylna ścianka ustąpiła pod naciskiem ręki, ale coś blokowało ją z drugiej strony.
Przeszli do pomieszczenia obok. Wyglądało na nie zamieszkane, wykorzystywano je tylko jako schowek.
Na jednej ścianie wisiała zasłona. Kiedy zsunęli ją na bok, zobaczyli małe drzwiczki. Andrej je otworzył.
– Otwierają się całkiem bezgłośnie – zauważyła Marie – Louise. – A tam dalej jest moja szafa.
W pobliżu stała niska komoda. Andrej podszedł do niej. Pierwsza szuflada była pusta, druga także. Ale w najniższej…
I leżała tam czarna peleryna z wysokim kołnierzem, buty na bardzo wysokich obcasach i dziwny przedmiot, przypominający plastikowe zęby do zabawy w Drakulę, jakie można kupić w sklepie ze śmiesznymi rzeczami.
W oczach Andreja pojawiła się wściekłość.
– No, teraz Stefan będzie się musiał tłumaczyć. Zobaczymy, jak z tego wybrnie. Chodź, nie ma czasu na ceremonie!
Wziął ją za rękę i zbiegli po schodach. Prosto do jadalni. Osoby siedzące przy stole na widok Andreja z dziewczyną znieruchomiały.
– O, tu jest Marie – Louise – zaczęła hrabina. – I Andrej. Gdzie…
Andrej przeszedł szybko obok niej i rzucił przebranie na stół tuż przed Stefanem.
– I co ty na to?
– Andrej, po co tak dramatyzujesz? Co to za śmieci?
– Bardzo dobrze wiesz, co to takiego. Zakradłeś się dziś w nocy do pokoju Marie – Louise. Wszedłeś przez tajemne przejście przebrany w ten straszny kostium, żeby pomyślała, że to ja, a potem schowałeś rzeczy w komodzie w komórce. No? Czy masz na to jakieś rozsądne wytłumaczenie?
Stefan wstał, niewiele przez to zyskując, gdyż Andrej był dużo wyższy. Jego głos brzmiał jednak przekonująco i pewnie.
– Mój drogi kuzynie z kompleksem wampira! Mam bardzo dobre wytłumaczenie. Mianowicie takie, że ty sam położyłeś tam te rzeczy, żeby na mnie padło podejrzenie. Sam nie potrzebujesz przecież żadnych dodatkowych przyborów, by straszyć młode gorącokrwiste kobiety po nocach.
Marie – Louise doznała szoku, słysząc te słowa. A jeśli Stefan mówi prawdę? Przecież Andrej bez wahania podszedł do komody i wyjął stamtąd to dziwne ubranie. Czyżby nie istniały żadne fakty, które pozwoliłyby uwolnić go od tych okropnych podejrzeń?
Spojrzała na Andreja i zrozumiała, że myśli o tym samym. Skulił ramiona niczym pod zbyt ciężkim brzemieniem. Wiedziała, że on sam nie wierzył w niezawodność swojego umysłu.
Oczy Stefana były zmęczone i zamglone, tak jakby nie spał całą noc. Marie – Louise nigdy nie wątpiła, że to właśnie on przyszedł w nocy do jej pokoju, ale czy mogła to udowodnić? Stefan nie był może geniuszem, ale posiadał wiele sprytu. Zawsze miał w zanadrzu gotową odpowiedź na każde pytanie.
Wszyscy pozostali siedzieli z początku jak sparaliżowani, ale teraz zaczęli przekrzykiwać się nawzajem. Oskarżenia przeciwko Andrej owi i Marie – Louise mieszały się z rozpaczliwymi pytaniami hrabiny o to, co się właściwie dzieje w jej domu.
Andrej uciszył wszystkich ruchem ręki i rzekł ostrym tonem:
– Wiem, że jesteś winny, Stefanie. To ty przez cały czas próbowałeś kierować na mnie podejrzenia. Ty zapewne powiesiłeś czosnek w oknach domu, gdzie mieszkała Malou, i ty także podrzuciłeś jej krucyfiks, żeby mogła „przegonić” upiora z sypialni. Nie chciałeś bowiem, by gra zaszła za daleko, ty… Wstań, człowieku, kiedy do ciebie mówię!
Stefan osunął się na krzesło. Wyglądał, jakby nic do niego nie docierało. Patrzył przed siebie szklanym wzrokiem, potem jego głowa opadła na stół, tak że czarne włosy ubrudziły się resztkami deseru.
Hrabina zaczęła przeraźliwie krzyczeć. Krzesło hrabiego przewróciło się, kiedy gwałtownie wstał, również Marie – Louise rzuciła się na pomoc.
– O Boże! – wrzeszczała hrabina. – Dokładnie tak samo! Dokładnie tak samo, jak z Janem i Andrejem!
Hrabia i Joseph robili wszystko, by ocucić Stefana, Svetla natomiast stała nieruchomo, złożywszy ręce na piersiach w teatralnym geście, nie zdając sobie nawet sprawy, że taka poza zdradza chęć ratowania własnej skóry. Następnie rzuciła się Andrejowi w ramiona.
– Och, Andreju, pomóż mi! To spotka nas wszystkich. Następnym razem przyjdzie kolej na mnie!
Andrej odsunął ją na bok.
– Joseph, zadzwoń po lekarza – polecił. – Szybko!
Joseph zniknął. Andrej podniósł głowę Stefana, aby rozluźnić mu kołnierzyk.
Wszyscy jednak widzieli, że było już za późno.
– Ale ty obudziłeś się do życia, Andrej – zaszczebiotała Svetla. – To Stefanowi pewnie też się uda.
Andrej podniósł głowę. Jego twarz wydała się nagle postarzała i zmęczona.
– Mnie się udało, ponieważ z powodu uszkodzenia systemu nerwowego regularnie zażywam specjalne lekarstwo.
– Czy nie możesz go dać Stefanowi?
– W jaki sposób? To tabletki. Widzisz chyba, że już nic go nie uratuje. Możemy zastosować sztuczne od dychanie, ale…
Tymczasem wrócił Joseph.
– Lekarz wyjechał do chorego i wróci najwcześniej jutro rano.
– A doktor Monier? – odezwała się hrabina. – Wezwijmy doktora Monier!
– Nie bądź głupia – ofuknął ją mąż. – Nie wiemy nawet, gdzie go szukać. – Stał pochylony nad Stefanem. Był głęboko wstrząśnięty. – Nie rozumiem, jak to się mogło stać. Dlaczego właśnie on?
– Czy nie powinniśmy także zadzwonić na policję? – spytał Andrej chłodnym tonem.
– Nie! – przerwał mu hrabia. – Nie, zabraniam. W każdym razie jeszcze nie teraz. Czy nie widzicie, że miał zawał? Właśnie. Zawał, jak Jan. To rodzinne.
– Cicho! – rzucił ostro Andrej. – Nie ma czasu na histerię.
Zbadał Stefana, na ile potrafił.
– Żadnych oznak życia. Hrabia westchnął.
– Musimy go znieść do piwnicy. Katafalk jeszcze tam stoi.
Andrej zwrócił się do Svetli.
– Tym razem ty możesz przy nim posiedzieć. Jesteś przecież pielęgniarką, prawda?
Zdumiona hrabina spytała:
– Czy Svetla naprawdę jest pielęgniarką?
– Och, cicho bądź – syknął zirytowany hrabia.
– Jeżeli myślicie, że zostanę sama ze zmarłym w ciemnej piwnicy, to się… – zaczęła Svetla.
– Skończmy z tym próżnym gadaniem – przerwał jej Andrej. – Tu trzeba działać.
Godzinę później w domu zapanował względny spokój. Joseph zobowiązał się czuwać przy zmarłym, na wypadek, gdyby się obudził, na co, jak sądził Andrej, nadzieja była nikła.
Nagle wszyscy spostrzegli, że jest już późny wieczór. Andrej, mimo protestów hrabiego, zadzwonił po policję, ale na posterunku nie było nikogo poza młodym funkcjonariuszem, któremu zabroniono opuszczać budynek. Nie mówiąc, o co chodzi, Andrej obiecał zadzwonić ponownie następnego dnia.
– Nie chciałbym, abyś to robił – powiedział hrabia niezadowolony. – W każdym razie do chwili, kiedy otworzymy skarbiec. Byłoby to dla mnie bardzo kłopotliwe, gdyby przyjechali wcześniej. Stefanowi i tak nie pomożemy, a jestem pewien, że zmarł na atak serca. To samo stało się z twoim bratem, Janem. A że ty straciłeś przytomność, to zupełnie inna sprawa. To na pewno z powodu twojej wady mózgu. Nie ma powodu, by mieszać w to policję. Absolutnie żadnego powodu.
– Czyżby? Zobaczymy – odparł Andrej, żeby uniknąć dalszej dyskusji. – Teraz niech każdy pójdzie do swego pokoju i dobrze zamknie za sobą drzwi.
Svetla, która wyglądała na bardzo poruszoną z powodu śmierci Stefana, uchwyciła się ramienia Andreja.
– Andrej, boję się zostać sama dziś w nocy – szepnęła i zatrzepotała długimi rzęsami.
– Na pewno jakoś sobie poradzisz. Marie – Louise jest w trudniejszej sytuacji. Dziś w nocy zostanę z nią.
Svetla puściła rękę Andreja i spojrzała na niego oburzona.
– Co ty powiedziałeś? Zarok przenocuje u pomocy domowej?
– Tak, i wykorzystam każdą sekundę – odparł Andrej zaczepnie.
Jeżeli zamierzał ją rozzłościć, to mu się udało.
– No wiesz co! – syknęła. – W takim razie nie chcę mieć z tobą nic wspólnego!
– Sądzę, że dobrze zrobisz, bo może Malou i ja będziemy mogli wreszcie żyć w spokoju. Zamierzam bowiem poprosić ją o rękę. I mam nadzieję, że się zgodzi.
– Na pewno – rzuciła Svetla z ironią. – Pieniądze i tytuł przydadzą się tej prostej dziewce. Żeby przyjmować mężczyzn u siebie w pokoju! Dobrze, że twoja matka tego nie widzi – rzekła z udanym oburzeniem. – Cieszę się, że nie dożyła dzisiejszego dnia.
– Metoda obciążania mojego sumienia jest już nieskuteczna, Svetlo. Oszczędzaj więc struny głosowe! Chodź, Malou!
Jego spojrzenie było łagodne i czułe, kiedy podawał jej rękę. Svetla westchnęła tylko i ostentacyjnie odwróciła się na pięcie.
Kiedy znaleźli się na górze w maleńkim pokoiku, Marie – Louise poczuła się nagle niezręcznie. Żeby uwolnić się od tego wrażenia, powiedziała szybko:
– Nie rozumiem czegoś, Andrej. Byłam pewna, że to Stefan kryje się za tym wszystkim.
– Ja także. Hrabia z pewnością maczał również palce w tej grze. Jest przecież jak najbardziej zainteresowany spadkiem.
– A Svetla? Co o niej myślisz?
– Nie wiem, ale sprawia wrażenie śmiertelnie przerażonej.
– To prawda. Czy jednak nadal zamierzasz oddać jej swoją część?
– Nie, oszalałaś? Teraz wreszcie chcę żyć, zamierzam odłożyć te pieniądze dla rodziny, którą pragnę założyć. Czy mi w tym pomożesz?
W jego głosie krył się lęk.
– Wiele już sobie pomogliśmy – odparła Marie – Louise na pozór beztrosko, lecz serce biło jej mocno. – Po mogę ci więc także w założeniu rodziny.
Powiedziała to żartobliwie, ale nie dał się zwieść. Usiadł na jej łóżku, zrzucił buty i podciągnął kolana do brody, opierając się jednocześnie o ścianę.
– Malou… Przechwalałem się trochę przed Svetla, mówiąc o tym, że przenocuję u ciebie i że będzie wspaniale. Nie sądzę, żeby mi się to udało.
Usiadła obok niego, poczuła się znowu oszukana.
– Nikt cię nie zmusza, wiesz o tym – powiedziała cicho.
Objął ją ramieniem, przyciągnął do siebie i musnął ustami jej włosy.
– Moim największym pragnieniem jest… zostać z tobą. Ale boję się. Boję się, że mi się nie uda i że…
Przerwał w pół zdania.
– Trochę zbyt wiele rzeczy naraz – zauważyła. – Wyjaśnijmy wszystko po kolei. Dlaczego sądzisz, że ci się nie uda?
Wiedziała, że jest mu potwornie trudno o tym mówić, ale się przemógł, ponieważ jej ufał.
– Czy możesz sobie wyobrazić, jak to jest, kiedy dzień w dzień słucha się o tym, że kobiety są grzeszne.
Seksualizm jest zły i wstrętny. Pamiętam, że oglądałem zdjęcie gwiazdy filmowej w jakimś czasopiśmie, miałem wtedy chyba czternaście lat. Całkiem przyzwoite zdjęcie, nic poza uwodzicielskim spojrzeniem. Aktorka była piękna. Matka wyrwała mi to pismo. „Mój syn nie będzie oglądał takich rozpustnych kobiet!” krzyczała. „To szkodliwe dla ciebie, Andrej, zostaniesz na zawsze ze swoją mamusią, prawda? Wiesz, jaka jestem słaba i… Ty i ja nie potrzebujemy nikogo innego”. Zohydziła wszystko, co najpiękniejsze między kobietą i mężczyzną, a ja nigdy się nie wyzbyłem tego obrazu. Dlatego Svetla stała się moim ideałem. Ona była w pewnym sensie bezpłciowa. Wyniesiona ponad potrzeby fizyczne. Jesteś pierwszą kobietą, która mnie pociąga. Zarówno duchowo, jak i… fizycznie. Jednak bardzo się boję, że dawne uprzedzenia wedrą się pomiędzy nas.
– A to drugie? – spytała cicho. – Obawiałeś się jeszcze czegoś innego.
– Tak. Nie wiemy jeszcze, czy ulegam jakimś dziwnym skłonnościom. Wiesz, co mam na myśli?
– Wampiryzm? Tego się nie boję.
Jednak w tej samej chwili, gdy wypowiadała te słowa, przeszył ją dreszcz strachu, którego nie była w stanie opanować.
– Ale ja się boję! – rzekł stanowczo. – Tkwi we mnie tak silny lęk, że czasem budzę się w środku nocy i zastanawiam, gdzie przed chwilą byłem? Kim jestem? Czy to prawda, że żyje we mnie ktoś nieśmiertelny? Czy pamiętam coś z innych epok? Wiesz, widziałem portret mego przodka z siedemnastego wieku. Dostrzegłem pewne podobieństwo. Nawet duże.
– Ale Andrej! Chyba nie wierzysz, że jesteś…? Westchnął ciężko.
– Sam już nie wiem!
Marie – Louise wzięła Andreja za rękę.
– Czy nie rozumiesz, że byłeś dręczony psychicznie? Najpierw przez swoją matkę, a potem przez Svetle, która jest kobietą tego samego pokroju. A także przez twoje rodzeństwo. To był ich pomysł z tym wampirem, prawda?
– Któż może wiedzieć, gdzie się zrodziły te plotki? Och, Malou, mogłabyś sobie znaleźć kogoś mniej skomplikowanego.
– Ale ja pragnę ciebie. Jednak czy musimy od razu iść z sobą do łóżka? Któreś z nas może spać na podłodze. W takim razie ja zostaję w łóżku.
Rozśmieszył go ten stary żart, który rozładował sytuację.
Uścisnął ją pospiesznie na dobranoc. W pokoju zapadła cisza. Marie – Louise siedziała z czołem opartym o brodę Andreja i myślała: Jeszcze mnie nie pocałował. Raz zamierzał to zrobić, ale przeraziłam się, gdy dotknął wargami mojej szyi. Teraz z kolei on nie może się pozbyć strachu.
Czuła, jaki jest spięty, jak drży na całym ciele. Usta, którymi musnął jej skroń, były parząco gorące.
– Jutro zostanie otworzony skarbiec – odezwała się, gdy napięcie stało się zbyt silne.
– Tak – usłyszała jego ochrypły głos.
– Czy dostałeś jakieś instrukcje?
– Mnóstwo.
Był jej wdzięczny, że przerwała kłopotliwą ciszę. Zaczął szukać czegoś w kieszeni.
– Mam przy sobie list, który dziadek napisał przed śmiercią. Zaraz ci go pokażę.
Lecz zanim zdążył rozwinąć kartkę, zgasło światło.
– Do licha – mruknął. – Pójdę wymienić bezpiecznik. To potrwa tylko chwilę. Poczekaj tu.
– Czy mogę iść z tobą?
– Nie. Nic nie może ci się stać. Zamknę za sobą drzwi na klucz.
– Jak chcesz. Tylko bądź ostrożny.
Zniknął, a Marie – Louise została sama, pogrążona w zadumie. W jaki sposób wyzwolić Andreja od obsesyjnych myśli?
Nagle znieruchomiała, poczuła na plecach lodowaty dreszcz strachu.
W pokoju ktoś był.