171012.fb2 2/3 Sukcesu - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 15

2/3 Sukcesu - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 15

– Myślisz…? To tam dalej jest coś podobnego, zaraz… O, tutaj. Zamość i różne godziny. Myślisz, że to też rozkład jazdy?

– Mur beton. Niepotrzebne nam. Wykreślić.

– Bardzo dobrze, coraz mniej zostaje. Czekaj, te inne rzeczy przepisałabym oddzielnie.

– Po co?

– Nie wiem. Żeby były razem i dobrze widoczne. Może coś z tego wyjdzie. Zaczynamy od początku, pisz. Wickowski fałsz.

– Czekaj no! – przerwał Pawełek, nagle zemocjonowany.

– Zaraz, zaraz… Czy ja tam nie widziałem…

Odebrał Janeczce zeszyty i pośpiesznie zaczął je kartkować. Zatrzymał się zaraz na początku drugiego.

– Proszę! Dobrze mi się wydawało! Ten Wickowski umarł! O, Wickowski, pogrzeb Bródno, dziesiąta, zam. kw. Zamówić kwiaty, nie?

– No owszem. Wickowskiego przekreślić…

– Nie. Znaczy tak, ale tu dalej, patrz! Fałsz. p. Kazio. No?

– To tym bardziej trzeba przepisać. Oddaj ten zeszyt, może takich fałszywców będzie więcej i żywych. Jeszcze nie wiem, co to znaczy…

– Obracał się w podejrzanym towarzystwie – wysunął supozycję Pawełek.

– Możliwe. Przepiszemy i zaczniemy się poważnie zastanawiać.

Tajemniczego fałszu więcej nie znaleźli, widniał tylko w dwóch miejscach. Trafili za to na równie niezrozumiałego giba, połączonego z rozmaitymi dodatkami.

– Gib. Felek, Gib. Kazio i znów Gib. Felek. Co to może być? – głowił się Pawełek. – I ten Kazio jakiś taki… wszechstronny. I gibem się zajmuje i fałszem, ja bym się z nim nie zadawał.

– Po pierwsze, tam jest kropka – rzekła surowo Janeczka.

– Więc znów mamy skrót. Wcale to nie jest żaden gib i żaden fałsz, tylko skróty od czegoś. A po drugie, on im chyba coś pożyczał. Zobacz, tu jest kat. ryby Gucio, zwr. pierwszego maja. Zwrot.

– Albo od nich pożyczał. I zapisał, kiedy ma zwrócić.

– Nie, ja uważam, że im. To znaczy od nich tylko tam, gdzie pisał zwrot, o tu, proszę. Ekonomia bibl. zw. do 15.VI. Pożyczył z biblioteki jakąś ekonomię i miał oddać do piętnastego czerwca. A tu masz, 500 Felek i przekreślone. Pożyczył temu Felkowi pięćset złotych i przekreślił, bo Felek mu oddał.

– Skąd wiesz, że złotych?

– Napisane tak, jakby było złotych. Przecież widzisz.

– Długi, uważam, że też możemy wyrzucić – zawyrokował Pawełek po chwili namysłu. – Szczególnie te oddane. A to co to ma być? Spr. M. Nachowska, klub Przeworski i znak zapytania. I zaraz dalej Kazio tart. deski półtorej minuty…

– Dlaczego minuty?

– Takie dwa przecinki u góry to jest minuta. Wyniki sportowe tak piszą. Chociaż właściwie powinno być jeden, te dwa przecinki i trzydzieści sekund, ale może zapisał nieprawidłowo.

– I co te deski miały robić przez półtorej minuty?

– Nie wiem, może miał na myśli narty. Tart… Tartan! Pasuje!

– Zgłupiałeś? Na nartach się jeździ po igielicie, a nie po tartanie.

– Ale też sport, nie?

– Lepiej weź byle jaki słownik i zobacz co tam się zaczyna na tart. Może coś innego będzie lepiej pasowało.

– W ten sposób możemy sprawdzić w ogóle wszystkie skróty! – zapalił się Pawełek, wyciągając z półki wielki, stary słownik angielski. – Czekaj, tart, tart… Mam. Tarta bułka, tartak, tartan…

– Tartak! Nie żadne narty, tylko zwyczajnie deski, tartak pasuje!

Pawełek oderwał wzrok od słownika i zajrzał do zeszytu.

– Wiesz, że ty masz rację, ja rzeczywiście zgłupiałem. Nie żadne minuty, tylko półtora cala, te dwa przecinki to cale. Miał załatwić dla Kazia w tartaku półtoracalowe deski. No, to mamy z głowy!

– Dlaczego dla… – zaczęła Janeczka i zreflektowała się. – Nie, ja też zgłupiałam. Gdyby Kazio miał załatwić dla niego, to i Kazio by sobie zapisywał. Więc dla Kazia, zgadza. się. Wykreślamy, deski do niczego. Znak zapytania za Przeworskim, jeżeli on sam nie wiedział, to skąd my mamy wiedzieć… Nie zgadniemy tak od razu.

– Trudno, najgorsze zostawimy na koniec. Dawaj te skróty, co tam jest? Fałsz, zaraz… Tylko fałsz! To znaczy, fałszerstwo, fałszowanie, fałszywy… Ale nic więcej na fałsz nie ma. Jedno słowo.

– Fałszywy Wickowski, fałszywy Kazio…? – zaczęła Janeczka z dużym powątpiewaniem. – No nie wiem, jakoś mi nie pasuje… Fałszerstwo Wickowskiego…?Też nie. I w ten sposób zapisuje sobie pożyczone, przecież nie pożyczał im fałszywie! W dodatku tu przed Kaziem jest pe.

– Fałszywy podlec Kazio – zaproponował Pawełek.

– No coś ty?! I z takim fałszywym podlecem ciągle miał do czynienia?!

– Kto to w ogóle jest, ten Kazio? Na listach go nie było? Janeczka zajrzała do innego zeszytu.

– Nie, Kazimierza nie widzę. Chyba że na tych bez nadawców. Trzeba zapytać panią Amelię.

– To już bym zapytał o wszystkich hurtem. O Kazia, o Felka, o Gucia, o Przeworskiego…

– Wobec tego najpierw ich wszystkich przepiszmy…

– Nie, najpierw skróty. Jak już trzymam ten słownik… Co tam następne? Kat. Czekaj…

– Gib.

– Zaraz, już mam kata. Kat, katafalk, katalepsja, kataklizm, katakumby, katalog, katanka… O rany, pół strony!

– Przeczytaj wszystko dwa razy.

Pawełek dojechał aż do katuszy, po czym odczytał wszystkie słowa ponownie, powoli i z namysłem. Zaczęli dopasowywać je do ryb. Na dobrą sprawę, nic tu nie miało sensu, nie rozstrzygnęli kwestii.

– Z gibem jeszcze gorzej – stwierdził niezadowolony Pawełek. – Tylko jedno słowo, gibać. Gibanie, gibki, gibkość. Gibki Felek. Kretyństwo.

– Imiona własne! – wykrzyknęła Janeczka. – To nie jest rzeczownik pospolity, on to ciągle pisze dużą literą. Są tam jakieś nazwy, albo imiona?