171591.fb2
Przekonał Joego i Zganiacza, by nie wzywali policji. Nie było to trudne. Ludzie na ogół unikają kontaktów ze stróżami prawa. Pomogli mu wsiąść do taksówki. Kierowca w turbanie słuchał muzyki country. Wielokulturowość. Myron wydusił z siebie adres Jessiki w Soho i opadł na rozdarte siedzenie. Taksiarz – na szczęście – nie był rozmowny.
Myron podsumował swój stan fizyczny. Kości całe. W najgorszym razie stłuczone żebra. Można wytrzymać. Inna sprawa, głowa. Na dziś wystarczy tylenol z kodeiną, a jutro rano może advil lub podobny środek. Na urazy głowy nic nie działa lepiej niż czas i środki przeciwbólowe.
Drzwi otworzyła Jessica w płaszczu kąpielowym. Na jej widok, co zdarzało się często, znów trochę go zatkało. Bez żadnych wymówek napełniła wannę, pomogła mu się rozebrać i wsunęła się za jego plecy. Przyjemny dotyk wody koił. Jessica obłożyła mu głowę myjkami. Przylgnął do niej plecami i uszczęśliwiony głęboko westchnął.
– Kiedy studiowałaś medycynę? – spytał.
– Lepiej ci? Pocałowała go w policzek.
– Tak, pani doktor. Znacznie lepiej.
– Powiesz mi, co się stało?
Opowiedział. Słuchała w milczeniu, palcami delikatnie rozmasowując mu skronie. Jej dotyk przynosił ulgę. W życiu były pewnie przyjemniejsze rzeczy niż leżenie w wannie z ukochaną, lecz w tej chwili nie potrafił wyobrazić sobie nic przyjemniejszego. Ból stępiał i zelżał.
– Domyślasz się, co to za jedni? – spytała.
– Pojęcia nie mam – odparł. – Wynajęte bandziory.
– Chcieli wiedzieć, gdzie jest Greg?
– Na to wygląda.
– Gdyby to mnie szukali, też wolałabym zniknąć.
– Pewnie – odparł, podzielając tę myśl.
– Co zrobisz? Uśmiechnął się i zamknął oczy.
– Jak to? – spytał. – Żadnych kazań? Żadnych wyrzutów, że to zbyt niebezpieczne?
– Zbyt pospolite – odparła. – A poza tym jest coś jeszcze.
– Co?
– Coś, o czym nie mówisz.
– Ja…
Przytknęła palec do jego ust.
– Powiedz tylko, co zamierzasz zrobić.
Usiadł prosto. To straszne, jak łatwo w nim czytała.
– Muszę porozmawiać z ludźmi.
– Jakimi ludźmi?
– Z jego agentem. Z Leonem White’em, kolegą, z którym mieszka podczas meczów wyjazdowych. Z Emily.
– Z Emily. Twoją dawną miłością z uczelni?
– Uhm – odparł, szybko zmieniając temat z obawy, że Jessica znów odczyta jego myśli. – Jak udał się wieczór z Audrey?
– Doskonale. Gadałyśmy głównie o tobie.
– A konkretnie?
Zaczęła gładzić jego pierś. Jej dotyk już nie tylko koił. Palce pieściły jego ciało jak piórko. Delikatnie. Za delikatnie. Grała na nim jak Itzhak Perlman na skrzypcach.
– Och, Jess!
Uciszyła go.
– O twoim tyłku – powiedziała cicho.
– Moim tyłku?
– Tak, właśnie o nim. – Przyłożyła dłoń do jego pośladka – Nawet Audrey przyznała, że wygląda apetycznie, kiedy biegasz po parkiecie.
– Mam też rozum – zaprotestował. – Mózg. Uczucia.
– A kogo to obchodzi? – powiedziała, przytykając usta do jego ucha.
Kiedy dotknęły małżowiny, podskoczył.
– Ach, Jess…
– Ciiii – powiedziała, sunąc ręką w dół po jego torsie. – To ja tu jestem lekarzem, zapomniałeś?