172241.fb2
W całym domu słychać było donośny płacz maleńkiego dziecka.
Zaniepokojona Jinx zajrzała do pokoju.
– A co to się dzisiaj dzieje z naszą Emmą?
– Czy ja wiem? – Przerażona Gracie próbowała zmienić pieluchę rozzłoszczonemu niemowlakowi. – Powiem ci, że całkiem wyszłam z wprawy.
– Z jakiej wprawy? Czy ty kiedykolwiek opiekowałaś się dziećmi?
– Faktycznie, nie robiłam tego. Pewnie dlatego tak kiepsko mi idzie – przyznała Gracie samokrytycznie.
– Nie martw się, z dziećmi jak z pianinem, trzeba ćwiczyć i nabiera się biegłości – pocieszyła ją Jinx.
– Zdecydowanie łatwiej ćwiczyć gamy, niż zmieniać pieluchy – jęknęła, mocując się z agrafką, którą próbowała wbić w pampersa. – Widziałaś, jakie beznadziejne pieluchy teraz robią? I jak tu się przebić przez ten papier i plastik? Jinx parsknęła śmiechem.
– I co cię tak bawi? – zapytała ją urażona.
– Jak to, co? Jeszcze się nie zorientowałaś, że pampersów nie spina się agrafkami? Są jednorazowe, kobieto. Zapina się je na rzepy!
Listek oderwał się od gałęzi i wylądował obok bukietu świeżych margerytek. Promienie słońca przeświecały przez konary, kładąc się złotymi refleksami na włosach Davida. Ile razy stał samotnie nad grobem syna w cieniu wielkiego drzewa? Ile razy łączył się duchowo ze swym dzieckiem? Wszystkie poprzednie wizyty zlały się w jedno smutne żałobne rozpamiętywanie.
Dziś po raz pierwszy, stojąc w tym miejscu, uśmiechnął się. Mógłby przysiąc, że rozbrzmiewający w jego wyobraźni głos Noaha też był radosny.
To ty, tatusiu?
Tak, Noah. To ja. Masz siostrzyczkę.
Poważnie? Zawsze chciałem mieć siostrę.
Ssie dwa palce, identycznie jak ty.
Naprawdę?
I zawsze się uśmiecha, gdy wchodzę do jej pokoju.
Tak jak ja. Pamiętasz?
Tak, synku. Pamiętam.
I nigdy nie zapomnisz, tatusiu? Obiecaj, że nie zapomnisz.
Nie zapomnę, synu. Przysięgam, że nigdy, przenigdy nie zapomnę…
Odwrócił się i przez łzy ujrzał Kate. Stała kilka kroków dalej. Nie potrzebowali żadnych słów. Wystarczyło spojrzenie. I wyciągnięta dłoń.
Objęci ruszyli w stronę domu. Kiedy wyszli z cienia na pełne słońce, David przystanął i wziął ją w ramiona.
Dotknęła jego twarzy. Ciepło słońca przepłynęło przez jej palce. Poczuł się uleczony.
Wreszcie.