172241.fb2 Czarna loteria - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 19

Czarna loteria - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 19

EPILOG

W całym domu słychać było donośny płacz maleńkiego dziecka.

Zaniepokojona Jinx zajrzała do pokoju.

– A co to się dzisiaj dzieje z naszą Emmą?

– Czy ja wiem? – Przerażona Gracie próbowała zmienić pieluchę rozzłoszczonemu niemowlakowi. – Powiem ci, że całkiem wyszłam z wprawy.

– Z jakiej wprawy? Czy ty kiedykolwiek opiekowałaś się dziećmi?

– Faktycznie, nie robiłam tego. Pewnie dlatego tak kiepsko mi idzie – przyznała Gracie samokrytycznie.

– Nie martw się, z dziećmi jak z pianinem, trzeba ćwiczyć i nabiera się biegłości – pocieszyła ją Jinx.

– Zdecydowanie łatwiej ćwiczyć gamy, niż zmieniać pieluchy – jęknęła, mocując się z agrafką, którą próbowała wbić w pampersa. – Widziałaś, jakie beznadziejne pieluchy teraz robią? I jak tu się przebić przez ten papier i plastik? Jinx parsknęła śmiechem.

– I co cię tak bawi? – zapytała ją urażona.

– Jak to, co? Jeszcze się nie zorientowałaś, że pampersów nie spina się agrafkami? Są jednorazowe, kobieto. Zapina się je na rzepy!

Listek oderwał się od gałęzi i wylądował obok bukietu świeżych margerytek. Promienie słońca przeświecały przez konary, kładąc się złotymi refleksami na włosach Davida. Ile razy stał samotnie nad grobem syna w cieniu wielkiego drzewa? Ile razy łączył się duchowo ze swym dzieckiem? Wszystkie poprzednie wizyty zlały się w jedno smutne żałobne rozpamiętywanie.

Dziś po raz pierwszy, stojąc w tym miejscu, uśmiechnął się. Mógłby przysiąc, że rozbrzmiewający w jego wyobraźni głos Noaha też był radosny.

To ty, tatusiu?

Tak, Noah. To ja. Masz siostrzyczkę.

Poważnie? Zawsze chciałem mieć siostrę.

Ssie dwa palce, identycznie jak ty.

Naprawdę?

I zawsze się uśmiecha, gdy wchodzę do jej pokoju.

Tak jak ja. Pamiętasz?

Tak, synku. Pamiętam.

I nigdy nie zapomnisz, tatusiu? Obiecaj, że nie zapomnisz.

Nie zapomnę, synu. Przysięgam, że nigdy, przenigdy nie zapomnę…

Odwrócił się i przez łzy ujrzał Kate. Stała kilka kroków dalej. Nie potrzebowali żadnych słów. Wystarczyło spojrzenie. I wyciągnięta dłoń.

Objęci ruszyli w stronę domu. Kiedy wyszli z cienia na pełne słońce, David przystanął i wziął ją w ramiona.

Dotknęła jego twarzy. Ciepło słońca przepłynęło przez jej palce. Poczuł się uleczony.

Wreszcie.