172779.fb2 Dzia?a Bagdadu - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 24

Dzia?a Bagdadu - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 24

— Nie będziemy się spierać — ugodowo powiedział Malko. — Chcę się jedynie upewnić, że jest pan świadom, iż pomaga rozpętać groźny konflikt na Bliskim Wschodzie, konflikt nuklearny.

— O czym pan mówi? — Bear spojrzał na niego osłupiały. — Irakijczycy zlecili mi skonstruowanie dział dalekiego zasięgu, pozwalających uderzyć na Teheran bronią chemiczną, gdyby ten przystąpił ponownie do zmasowanego ataku z broni pancernej na Bagdad. Według posiadanych przez nich danych Iran nadal wzmacnia potencjał, szykując atak z zaskoczenia — powiedział z przekonaniem.

— Świetnie — skwitował Malko. — Czy wie pan, że Irakijczycy sprowadzili ostatnie części niezbędne do konstrukcji pocisków nuklearnych? Myślę o krytronach, ukradzionych w Stanach, i o wirówkach dostarczonych przez Chiny. — Nie — pokręcił głową Bear. — Nie znam się na broni nuklearnej. Ale moi iraccy przyjaciele utrzymują, że długo jeszcze nie będą jej mieli.

Malko spojrzał przenikliwie na inżyniera.

— Panie Bear, pańscy iraccy przyjaciele okłamali pana. Niewątpliwie panem manipulują. Nie przygotowują obrony przed Iranem, lecz atak na Izrael. Ściśle mówiąc, dążą do zniszczenia części ich państwa. Chcą do tego użyć pańskich dział i pocisków nuklearnych. Zapadło milczenie. Malko widział, jak myśli tłoczą się pod wyłysiałą czaszką Beara. Inżynier robił się coraz bledszy. Jego spojrzenie zamgliło się. Zaciskał dłonie, by ukryć ich drżenie. — Jest pan pewien tego, co mówi? — zapytał słabym głosem.

— Całkowicie.

Jego twarz wykrzywiła się, z oczu popłynęły łzy.

Od dłuższej chwili panowała ciężka cisza. W ciągu paru minut Bear postarzał się o dwadzieścia lat. Pamela nerwowo zdejmowała i zakładała nogę na nogę. Przyszła tu, by podczas erotycznego seansu, który potrafiła po mistrzowsku zaplanować, definitywnie usidlić narzeczonego, a znalazła się w centrum political-fiction, wśród ludzi mówiących o niezrozumiałych dla niej sprawach. Z trudem zdołała uwierzyć, że ten niezdarny człowieczyna, który w łóżku przypominał królika, mógłby wstrząsnąć światem. Kwestie żydowskie nie były jej znane. W czasopismach i telewizji interesowały ją wyłącznie reportaże o księżniczkach i miliarderach.

— Proszę podać mi szczegóły — odezwał się wreszcie Bear. — Nie mogę panu uwierzyć.

Malko przedstawił znane mu fakty. Inżynier słuchał uważnie, zadając czasem pytania i nerwowo paląc papierosa. Chrisowi i Pameli czas zaczynał się dłużyć. Malko czuł, że przekonał rozmówcę. Ostateczny cios zadał wspominając o izraelskim systemie obrony antyrakietowej i jego brakach. Rysy twarzy Beara rozluźniły się — wkroczył na znany sobie teren.

— Jest pan przekonany, że Irak będzie wkrótce miał broń nuklearną? — zapytał.

— ” Najlepsi specjaliści twierdzą, że brak im jedynie krytronów. Dane posiadane przez CIA pozwalają zlokalizować trzy centra przemysłu jądrowego: Azbel, Mossoul i Tuwaratha. W czasie krótszym niż trzy miesiące są w stanie złożyć wiele głowic jądrowych, które mogą być wystrzelone z pana dział. A propos, czy nie ciążyła panu świadomość brania udziału w masakrze tysięcy Irańczyków, spowodowanej uderzeniem broni chemicznej? — To nie ja zbudowałem wytwórnie broni chemicznej w Iraku, lecz Anglicy. Ja konstruuję działa. Nie interesuje mnie, co jest z nich wystrzeliwane.

Werner von Braun, nim wysłał na księżyc rakietę na konto Amerykanów i NASA, skonstruował dla nazistów VI i V2, by mogli posłać je na Londyn… Nie warto było wszczynać tej dyskusji. Malko zaatakował z innej strony. — Zgadza się pan również na unicestwienie Izraela? — Nie, przysięgam panu, że nie chcę być za to odpowiedzialny.

— Mimo to — pastwił się nad nim Malko — tak właśnie się stanie. Pana obiekcje nie zaważą na decyzjach Saddama Husseina, a Irak ma już wszystko przygotowane. Sądzę, że iraccy specjaliści mogą złożyć działa bez pana?

— Zapewne tak — przyznał. — Ale to nie takie proste.

Malko sądził, że się przesłyszał.

— A więc nie mogą się bez pana obejść?

— Mogą. Ale nie dostarczono jeszcze wszystkich elementów dział. To, co już mają, nie wystarczy, by ich użyć.

* * *

Wydawało się, że Bear z ogromnym wysiłkiem zdobywa się na spokojną relację. Pod pytającym spojrzeniem Malka ciągnął:

— Prawdą jest, że większość prac jest wykonana. Najcięższe części zostały ściągnięte z Wielkiej Brytani i Włoch. Te, które składają się na lufy i lawetę. Brakuje jednak najważniejszej: mechanizmu hydraulicznego cofania i nasady. Są mniejsze, ale bez nich żadne działo nie wystrzeli.

Malko nie wierzył własnym uszom. Oto powód, dla którego Bear przebywał nadal w Europie.

— Gdzie są te części? — zapytał.

— Bierze mnie pan za idiotę? Nie mam pewności, czy mówi pan prawdę. Od dwóch lat pracuję z Irakijczykami i jak dotąd byli dobrymi partnerami. Muszę sprawdzić pańskie informacje.

— To będzie trudne — zauważył Malko. — Irakijczycy pilnie strzegą tajemnicy. Nawet przed panem. — Skąd więc pan o tym wie? — padła riposta.

— Przez skojarzenie danych — wyjaśnił. — Sprawa krytronów jest jeszcze tajna. Ale incydent na Roissy jest powszechnie znany — zabito trzech policjantów. Wiemy teraz, że pański przyjaciel, Tarik Hamadi, spotkał się w Berchtesgaden z człowiekiem, który zdobył krytrony — z niejakim Faridem Badrem. To Libańczyk.

— Nie miałem okazji go spotkać.

— On także już nie żyje. Zamordowali go ludzie Hamadiego. Zależało mu, by zatrzeć wszystkie ślady wiodące do Iraku. Doskonale mu się udało. Gdyby nie Pamela, za kilka miesięcy pańskie działa byłyby wymierzone w Izrael. Zaistniałaby groźba nuklearnej apokalipsy. Załóżmy, że upewni się pan o prawdziwości moich słów. Cóż pan może zrobić? Nie zawahają się pana zabić. Nie jest pan już im niezbędny, nieprawdaż?

Po chwili inżynier odpowiedział zmienionym głosem:

— Muszę się upewnić, że mówi pan prawdę. Wtedy powiem panu, jak przechwycić najważniejsze części, nim dotrą do Iraku, aby moje działa nie mogły zostać użyte. Malko odczuł głęboką satysfakcję. Długie zmagania zakończyły się powodzeniem. Teraz jednak wszystko znalazło się w rękach Beara. Uprowadzenie i tortury sprzeczne były z etyką Malka, a w dodatku spowodowałyby natychmiastową reakcję Irakijczyków i przyspieszenie biegu wydarzeń. Zmuszony był mu zaufać, nawet jeżeli wiązało się to z ogromnym ryzykiem. — Co pan proponuje? — zapytał.

Bear uleciał już w obłoki zapatrzony w Pamelę, szybko jednak powrócił na ziemię.

— Zostawić mnie tutaj. Nie potrzebuję wiele czasu, by sprawdzić, czy pan kłamie. Będę pana oczekiwał jutro u siebie o tej samej porze i umożliwię panu unicestwienie mojego dzieła. Irakijczycy nigdy mi tego nie wybaczą. Chcę, byście dali ochronę mnie i pani Balzer. — Zostanie pan wsadzony wraz z nią do amerykańskiego samolotu wojskowego, gdy tylko załatwimy sprawę — oświadczył Malko. — Zapewnimy panu wszystko, by mógł pan zacząć życie na nowo, naturalnie dotyczy to także kwestii materialnej.

— Mam dość pieniędzy. — Inżynier machnął ręką.

— Do jutra — powiedział Malko podając mu dłoń. — Godzinę przed spotkaniem proszę zadzwonić pod ten numer i poprosić o zrobienie przeglądu samochodu. Pański telefon na pewno jest na podsłuchu.

Bear otworzył mu drzwi, chcąc jak najprędzej zostać sam na sam z Pamelą.

— Cholernie pan ryzykuje — westchnął Chris Jones, gdy wyszli na korytarz.

— To czasami nieuniknione. Wierzę, że jest szczery.

A poza tym nie mam wyboru.

Pozostało mu powiadomić CIA o niespodziewanym zwrocie. I prosić Boga, by Bear dotrzymał słowa.

* * *

Morton Baxter słuchał relacji Malka z otwartymi ustami, nie tając narastającego niedowierzania. Pełnym sceptycyzmu głosem powiedział w końcu:

— To niemożliwe! Ten Bear pracuje dla Iraku od lat. Nie mógł dać się tak wywieść w pole. Wie, że nienawidzą Żydów.

— To naukowiec — przekonywał go Malko. — Nie obchodzi go praktyczne wykorzystanie jego odkryć. Wierzę, że mówił prawdę.

Weszła sekretarka, przynosząc gruby plik dokumentów. Analizowano w dalszym ciągu zakres strat. Amerykanin przejrzał papiery i skinął głową.

— „Kuzyni” na pewno maczali w tym palce. Utrzymują, że nic nie wiedzą, podczas gdy większość ogromnych części wyprodukowana została w Wielkiej Brytanii. Oni też potrzebują pieniędzy na swoje drobne sekretne sprawy. — Zdołał pan sprawdzić, czy Bear mówił prawdę o nie dostarczonych materiałach?

Amerykanin jeszcze raz zerknął w papiery.

— Sądzę, że tak. To, co już dotarło do Iraku, stanowi osiemdziesiąt procent całości. Reszta jest gdzieś w świecie, wyprodukowana w różnych fabrykach i wyekspediowana ciężarówkami. Mamy niepełną listę, ale jest bezużyteczna. Są tam Rumuni, Bułgarzy, Anglicy, Grecy. Wszystko to z pewnością zostało dawno załadowane na statki, — A mechanizm cofania?

— Proszę. Zamówiony w Eagle Trust za pięćdziesiąt tysięcy funtów sterlingów. Dostarczony i załadowany na rumuńską ciężarówkę dwa tygodnie temu.

— A więc nie mamy żadnych szans powstrzymania realizacji planu „Osirak”? — nalegał Malko.

— Więc Bear, jeżeli zmieni obóz, jest jedyną osobą, która może nam pomóc — skonkludował Malko.

— Zgadza się — przyznał Baxter z niezadowoleniem.

— Ale ja na to nie liczę.