172779.fb2
Tak energiczna w życiu, w łóżku miała drobne dziwactwo: chciała być przedmiotem. Dobrze się składało. Malko brał ją powoli, ona zaś obejmowała go udami. Potem obrócił ją na brzuch. Czując jak delikatnie, ale zdecydowanie szturmuje otwór między jej pośladkami, zrozumiała, że faktycznie brał ją, jak chciał. Kiedy było po wszystkim, uśmiechnęła się niewyraźnie i powiedziała:
— Chyba przywiązałabym się do ciebie, gdybyśmy spotykali się za często.
Malko pomyślał, że niemal wszystkie kobiety, z którymi stykał się podczas misji, żyły w ten sam sposób — z dnia na dzień, zgodnie ze starą zasadą: carpe diem. Nesrin lubiła miłość i wojnę, i obu oddawała się z równym zapałem. Była to ostatnia chwila odprężenia przed starciem. Biorąc prysznic, raz jeszcze przemyślał wszystkie elementy planu.
Malko zatrzymał samochód u wylotu ulicy prowadzącej na parking, na którym stało volvo. Cały jego plan opierał się na jednej hipotezie. Jeżeli się nie sprawdzi, będzie musiał użyć siły, to znaczy — zaatakować ciężarówkę w środku miasta mimo obecności irackich goryli. Fatos, tancerka, którą Hakan Sungur dał Malkowi w prezencie, rozmawiała półgłosem z Elkiem. Ten obciągnął jej wydekoltowaną sukienkę, by odsłonić większą część rozsadzających materiał piersi. Potem wymienił spojrzenia z Malkiem.
— Na razie! — powiedział.
Wysiedli we dwoje i natychmiast się rozdzielili. Malko powiódł wzrokiem za Fatos myśląc, że stanowiła wspaniałą przynętę. Oddalała się, Elko szedł w bezpiecznej odległości za nią. Malkowi pozostało tylko czekanie. Negat Ouran, kierowca volva, obudził się w chwili, gdy Fotos pojawiła się dokładnie na wprost niego. W pierwszej chwili nie wierzył własnym oczom. Taka dziewczyna w tej okolicy…? Była zbyt daleko, by mógł widzieć twarz, ale jej figura natychmiast go podnieciła.
Dla zabawy, w żartobliwym hołdzie dla jej urody, mignął światłami. Skinęła mu lekko dłonią i odwróciła się, by przejść przez ulicę. Kiedy ujrzał jej figurę z profilu, poczuł ogarniający go żar. Zaczął drapać się przez dżinsy w krocze, czując, jak jego członek błyskawicznie się powiększa. Myśl o wpakowaniu go w to cudowne ciało przyprawiła go o gwałtowne bicie serca. Kątem oka sprawdził, co robią goryle. Ośmiu Irakijczyków siedzących w dwóch samochodach zmagało się ze snem. Od czasu do czasu któryś wysiadał rozprostować nogi. Nie zmieniono ich w nocy i czas zaczął się im dłużyć. Dziewczyna zaraz zniknie w uliczce. Negat trzykrotnie błysnął światłami. Znów skinęła mu ręką. Wysunął ramię przez okno i dał znak, by podeszła. Niby zawahała się, zaraz jednak ruszyła w jego kierunku kręcąc biodrami… Na widok jej dekoltu zawrzały mu zmysły. Bez pośpiechu podeszła do volva, zatrzymała się i postawiła nogę na stopniu. Przy tym ruchu suknia zsunęła się, obnażając prawie całe udo i Negat dostrzegł skrawek białych majteczek. Chętnie zerwałby je zębami…
— Cześć! — powiedział zdławionym głosem. — Co tu robisz?
— Wracam do domu — odrzekła.
— Skąd?
— Z pracy. Pracuję w knajpie, w pobliżu Istiklal Caddesi.
Serce zabiło mu jeszcze silniej. Orientalne tancerki sypiały z klientami, by dorobić do nędznych pensji. Z oczyma wlepionymi w jej nabrzmiałe piersi zapytał drwiąco:
— Dużo banknotów ci tam dziś wsunęli?
Jego gruby palec wcisnął się w pulchne ciało. Zamiast protestować, Fatos zaszczebiotała kręcąc się zalotnie:
— Nigdy nie wsuwają dosyć…
— A chcesz, żeby wsunąć ci coś innego?
— A co?
— Atyarugi, jak mój… Zaraz rozerwie mi dżinsy, jeżeli będziesz tak patrzyła.
Fatos zeszła ze stopni, robiąc obrażoną minę.
— Dobrze, idę sobie!
Chwycił ją i uniósł.
— Nie chcesz posiedzieć tu ze mną chwilę?
— Zależy.
— Od czego?
— Masz pięćdziesiąt tysięcy?
Celowo podała wyjątkowo uczciwą cenę. Dostępną dla kierowcy.
— Hę, bierzesz mnie za obcokrajowca! — zaoponował.
— Jeśli nie chcesz, to trudno. Zwykle biorę sto tysięcy.
— Chcę, chcę, chodź!
Gdy bez reszty zajął się dziewczyną, drzwi kabiny otwarły się i na stopień wspiął się Elko. Garotta zacisnęła się na szyi mężczyzny, nim zdążył cokolwiek poczuć. Fatos, Elko i on stanowili zbitą masę, miotającą się na siedzeniu. Elko coraz mocniej zaciskał garottę, sam tracąc niemal dech. Nagle kierowca pchnął go na kierownicę i klakson, którego dźwięk rozerwał ciszę poranka.
Elko w jednej chwili zrozumiał zagrożenie. Dobiegło go trzaskanie drzwiczek i nawoływania. Kierowca już nie oddychał, goryle byli jednak zaalarmowani.
Szepnął do Fatos:
— Wyskocz i zamknij drzwi!
Pchnął ją. Na szczęście zareagowała natychmiast. Zeskoczyła na ziemię w chwili, gdy jeden z Irakijczyków wypadł z wozu ze skorpio w ręku. Fatos trzasnęła drzwiami i odeszła zataczając się. Irakijczyk roześmiał się rubasznie i zawołał do szofera:
— Łajdaku, obudziłeś nas!
Negat Ouran leżał na podłodze. Nie mógł już odpowiedzieć. Elko zastanowił się, co robić. Jeżeli teraz odjedzie, goryle zareagują. Tkwił więc w kabinie, oczekując dalszego biegu wypadków.
Malko podskoczył na dźwięk klaksonu. Wszystko szło na opak. Wypadł z mercedesa, zabierając ze sobą swój super płaski pistolet i skorpio.
— Proszę tu zaczekać! — rzucił Miltonowi. — Zobaczę, co się dzieje.
Przebiegł ulicę i zwolnił zbliżając się do ciężarówki. Wokół panował spokój. Rozejrzał się i ruszył dalej. Irakijczycy nie mogli dostrzec go z samochodów. Podszedł do ciężarówki i postawił nogę na stopniu. Elko dał mu znak, by wszedł. Wśliznął się na miejsce kierowcy. Kluczyki tkwiły w stacyjce.
— Jedziemy! — zdecydował.
W tej samej chwili za szybą od strony Elka pojawiła się twarz jednego z Irakijczyków. Jej wesołkowaty wyraz ustąpił najpierw zaskoczeniu, potem panice. Nie miał czasu na rozważanie sytuacji, bo wystrzelona z astry kula roztrzaskała mu czaszkę w momencie, gdy Malko uruchomił silnik.
— Zajmę się nimi! — krzyknął Elko.
Zanim Malko zdążył cokolwiek powiedzieć, wyskoczył strzelając do Irakijczyków. Celował jednak zbyt wysoko i seria trafiła w mur. Oni tymczasem ripostowali już, zmuszając go do ucieczki za samochód.
Zbyt późno zrozumiał swój błąd.
Malko wrzucił jedynkę i samochód ruszył z warkotem. W lusterku wstecznym widział dwa samochody z Irakijczykami, które ruszyły za nim w pościg. Jechał zygzakiem, nie dopuszczając, by go wyprzedziły.
Chwilę później minął jak huragan samochód z Miltonem, który bezradnie patrzył na pościg, mogąc jedynie ruszyć za nimi.
Malko wyjechał na E5 z prędkością osiemdziesięciu kilometrów na godzinę. Siedząc za kierownicą potwora czuł się panem świata.’ Kiedy mercedesy próbowały go wyprzedzić poruszał lekko kierownicą. Na razie udawało mu się, nie mógł jednak prowadzić tej gonitwy w nieskończoność. Będzie musiał się zatrzymać.
Zobaczył tablicę z napisem SUŁTAN AHMET KOPRUSU. Przy wjeździe na most kontrolowano ciężarówki. Będzie musiał stanąć, a wtedy Irakijczycy zwalą mu się na plecy. Przy stosunku osiem do dwóch nie miał szans. Potem Irakijczycy udowodnią, że samochód jest ich i odjadą.
Most był coraz bliżej. Jeden z mercedesów wyprzedził go i próbował zmusić do zatrzymania się. Zrezygnował, kiedy dostał w bagażnik. W volvie Malkowi niewiele groziło.