172991.fb2
Pierwsi w drzwiach pojawili się członkowie jego dawnego zespołu lub ci, którzy z niego pozostali. Reszta. O’Donnell, Neagley i Dixon. Szybcy i niespokojni. Na jego widok zamarli z zaskoczenia. Pomachał im na powitanie.
– Nadal tu jesteś? – zapytał O’Donnell.
– Skądże, to złudzenie.
– Niezwykła sprawa.
– Co powiedziała Angela?
– Nic. Nie zna jego klientów.
– W jakim jest stanie?
– W takim jak kobieta, która niedawno straciła męża.
– Co sądzisz o Charliem?
– Miły dzieciak. Podobny do ojca. W pewnym sensie Franz ciągle żyje.
– Dlaczego jeszcze tu jesteś? – zapytała Dixon.
– To bardzo dobre pytanie – odparł Reacher.
– Znasz odpowiedź?
– Czy zastępca szeryfa nadal tu jest? Dixon skinęła głową.
– Widzieliśmy go z końca ulicy.
– Chodźmy na górę.
Poszli do pokoju Reachera i O’Donnella. Był to podwójny pokój, a więc nieco większy od pokoju Dixon. Reacher od razu wyciągnął pieniądze, paszport i kartę bankomatową z torby O’Donnella.
– Wygląda, że z nami zostaniesz – zauważył O’Donnell.
– Faktycznie. – Reacher skinął głową.
– Dlaczego?
– Ponieważ Charlie sam otworzył drzwi.
– Co z tego wynika?
– Odnoszę wrażenie, że Angela jest bardzo dobrą mamą. W najgorszym razie, normalną. Charlie był czysty, nakarmiony, ładnie ubrany, spokojny, zadbany i dopilnowany. Na tej podstawie wnioskuję, że Angela jest dobrą matką. Mimo to pozwoliła, aby dziecko otworzyło drzwi dwójce nieznajomych.
– Niedawno dowiedziała się o śmierci męża – rzekła Dixon. – Może była w szoku.
– Wręcz przeciwnie. Jej mąż zginął ponad trzy tygodnie temu. Sądzę, że doszła już trochę do siebie po jego śmierci. Teraz przylgnęła do Charliego silniej niż kiedyś, został jej tylko on. Mimo to pozwoliła dziecku otworzyć drzwi, a później poprosiła, aby wyszedł się pobawić. Nie kazała mu pójść do swojego pokoju. Kazała mu wyjść na zewnątrz. W Santa Monica? W domu położonym przy ruchliwej ulicy? Dlaczego tak się zachowała?
– Nie mam pojęcia.
– Ponieważ wiedziała, że chłopak był bezpieczny.
– Skąd?
– Wiedziała, że zastępca szeryfa obserwuje dom.
– Tak sądzisz?
– Dlaczego zadzwoniła do Neagley dopiero po dwóch tygodniach?
– Była w szoku – powtórzyła Dixon.
– Niewykluczone – przytaknął Reacher. – Albo uczyniła to z innego powodu. Może w ogóle nie zamierzała do nas dzwonić. Uważała, że należymy do zamierzchłej przeszłości. Wolała obecne życie Franza. Dlatego że sama je tworzyła. My byliśmy symbolem starych złych czasów – twardych, niebezpiecznych, prostackich. Myślę, że odnosiła się do jego przeszłości z dezaprobatą. Może nawet z pewną dozą zazdrości.
– Zgadzam się – powiedziała Neagley. – Odniosłam podobne wrażenie.
– W takim razie dlaczego zadzwoniła?
– Nie wiem.
– Postaw się na miejscu zastępców szeryfa. Mały posterunek, ograniczone zasoby. Znaleźli zwłoki na pustyni, zidentyfikowali je i wprawili machinę w ruch. Postępowali zgodnie z przepisami. Najpierw sporządzili psychologiczny profil ofiary. W międzyczasie dowiedzieli się, że facet należał do specjalnej wojskowej grupy śledczej. Odkryli, że wszyscy starzy kumple z wyjątkiem jednego nadal pracują.
– Uznali nas za podejrzanych?
– Nie, myślę, że już na samym początku usunęli nas z kręgu podejrzeń. Później dochodzenie stanęło w miejscu. Brak śladów. Żadnego przełomu. Utkwili w martwym punkcie.
– I?
– Po dwóch tygodniach pełnych frustracji wpadli na pomysł. Angela powiedziała im o naszym zespole, o wzajemnej lojalności i naszej starej dewizie. Dostrzegli w tym szansę. Mieli w odwodzie niezależną grupę dochodzeniową. Inteligentnych i doświadczonych ludzi, którzy chcieli odkryć prawdę. Namówili Angelę, aby do ciebie zadzwoniła. Powiedziała, co się stało, i nic więcej. Wiedzieli, że to tak, jakby uruchomić króliczka z baterią Energizer. Wiedzieli, że przyjedziemy w mgnieniu oka. Wiedzieli, że będziemy poszukiwali odpowiedzi. Wiedzieli, że wystarczy, jeśli będą nas obserwować i podążać naszym tropem.
– To śmieszne – żachnął się O’Donnell.
– Sądzę, że tak właśnie było – kontynuował Reacher. – Angela powiedziała, że udało się jej zadzwonić do Neagley, więc umieścili ją na liście obserwowanych. Przejęli ją, gdy tylko pojawiła się w mieście, i śledzili, kryjąc się w zaroślach i patrząc, jak przybywają następni. Od tamtej pory obserwowali wszystkie nasze poczynania. Właśnie tego nie powiedziała nam Angela. Zastępcy poprosili ją, aby nas wystawiła, a ona wyraziła zgodę. Właśnie dlatego nadal jestem z wami. Nie ma innego wyjaśnienia. Zaliczyli złamany nos do kosztów działalności.
– Czubki.
– Jest sposób, aby to ustalić. Obejdź hotel i pogadaj z zastępcą.
– Naprawdę tak sądzisz?
– Powinna pójść Dixon. Nie była z nami w Santa Ana. Jeśli się mylę, facet chyba jej nie zastrzeli.