173091.fb2
Piszę te słowa tydzień po zamachu bombowym w Oslo i masakrze na Utoya. Siedziałam jak wszyscy przed telewizorem, z przerażeniem oglądałam dzienniki i usiłowałam zrozumieć, jak można być zdolnym do takiego okrucieństwa. Zdjęcia z Oslo uzmysłowiły mi, że piszę w tej książce o tym samym. Przypadek sprawił, że moja opowieść o ludziach, którzy swoje złe postępowanie usprawiedliwiają polityką, powstała przed zamachami w Norwegii. Ale mówi ona o tym, jakie jest społeczeństwo, w którym żyjemy.
W Fabrykantce aniołków są również inne wątki nawiązujące do rzeczywistych wydarzeń. Dziękuję Lassemu Lundbergowi, przewodnikowi z Fjällbacki. Poruszył moją wyobraźnię opowieściami o granitach z Boshuslan, z których Albert Speer chciał budować Germanię, jak również o wizycie, którą Hermann Göring miał złożyć na jednej z wysp archipelagu Fjällbacki. Pozwoliłam sobie opowiedzieć o tym własną historię.
Aby ją napisać, musiałam się dużo dowiedzieć o Göringu. Wspaniałym źródłem wiedzy okazała się książka Björna Fontandera Carin Göring skriver hem. Dowiedziałam się z niej dużo zwłaszcza o pobycie Göringa w Szwecji. Znalazłam w niej również wspaniałą zagadkę, którą w magiczny sposób – co tylko od czasu do czasu trafia się pisarzowi – udało mi się wpleść do mojej historii. To zawsze ogromna frajda. Dziękuję, Björn, za inspirację, jaką była dla mnie twoja książka.
We Fjällbace nigdy nie mieszkała żadna fabrykantka aniołków, ale oczywiście są podobieństwa między powieściową Helgą Svensson a Hildą Nilsson z Helginsborga, która powiesiła się w celi w 1917 roku. Nie zdążono wykonać na niej wyroku.
Ośrodek kolonijny na Valö istnieje naprawdę i zajmuje szczególne miejsce w historii Fjällbacki. Spędziłam tam wiele tygodni na letnich obozach. Wśród mieszkańców Fjällbacki nie ma nikogo, kto by nie bywał w tym wielkim białym domu. Dziś mieści się tam schronisko i restauracja. Warto je odwiedzić. Pozwoliłam sobie zmienić daty i nazwiska właścicieli, tak, żeby pasowały do mojej historii. Jeśli chodzi o inne szczegóły dotyczące Fjällbacki, niezastąpiony okazał się jak zawsze Anders Torevi.
Dziennikarz Niklas Svensson udzielił mi bardzo cennych informacji, które pomogły mi stworzyć wątek polityczny. Bardzo mu za to dziękuję.
Podsumowując: jak zwykle prawdziwe wydarzenia pomieszałam z fikcją i jak zwykle za ewentualne błędy ponoszę odpowiedzialność tylko ja. Część tej historii umiejscowiłam w latach, kiedy zabójstwo przedawniało się w Szwecji po dwudziestu pięciu latach. Dziś jest inaczej [31].
Chciałabym podziękować również wielu innym osobom. Mojej wydawczyni Karin Linge Nordh, a także mojej redaktorce Matildzie Lund, która wykonała iście tytaniczną pracę.
Dziękuję mojemu mężowi Martinowi Melinowi, który jak zawsze był dla mnie wielkim oparciem. Często się nawzajem dopingowaliśmy, bo on również pracował nad książką. Pisaliśmy razem wiele godzin. Nie muszę chyba wspominać, jakim dobrodziejstwem jest posiadanie w domu własnego policjanta, którego zawsze można spytać o wszystko, co dotyczy policji.
Dziękuję moim dzieciom: Willemu, Mei i Charliemu. Dodają mi energii, którą mogę przelewać na karty książek. Oraz pozostałym najbliższym: babci Gunnel Läckberg i Rolfowi „Sassarowi” Svenssonowi, Sandrze Wirström, tacie moich starszych dzieci Mikaelowi Erikssonowi oraz Christinie Melin, na których, kiedy wszystko się waliło, zawsze mogłam liczyć. Serdecznie wam dziękuję.
Dziękuję Nordin Agency, a zwłaszcza Joakimowi Hanssonowi i jego zespołowi. Jestem wam ogromnie wdzięczna za to, co dla mnie robicie i w Szwecji, i za granicą. Christinie Salibie i Annie Österholm z Weber Shandwick dziękuję za przyczynienie się do uwieńczenia mojego pisarstwa powodzeniem.
Dziękuję kolegom pisarzom. Nie wymieniam nazwisk, ale o wszystkich pamiętam. Nie mogę spotykać się z wami tak często, jak bym chciała, ale kiedy już się spotkamy, zawsze wracam do domu przepełniona pozytywną energią i radością tworzenia. Wiem, że jesteście. Szczególne miejsce w moim sercu zajmuje Denise Rudberg, przyjaciółka, koleżanka i sojuszniczka od wielu lat. Co ja bym bez ciebie zrobiła?
Nie mogłabym napisać swoich książek, gdyby mieszkańcy Fjällbacki z radością nie zgodzili się, żebym w ich małej miejscowości ulokowała najrozmaitsze okropności. Czasem się martwię: co ja wam najlepszego robię? Ale wydaje mi się, że mimo wszystko nie przeszkadza wam inwazja ekip telewizyjnych i filmowych. Wkrótce znów was to czeka, ale mam nadzieję, że będziecie dumni z tego filmu, kiedy Fjällbacka zaprezentuje swoje wyjątkowe walory również za granicą.
Chcę wreszcie podziękować swoim czytelnikom, którzy cierpliwie czekają na kolejną książkę, wspierają mnie, gdy wieje przeciwny wiatr, i klepią po ramieniu, kiedy tego potrzebuję. Jesteście ze mną już od ładnych kilku lat. Ogromnie to sobie cenię. Dziękuję.
Camilla Läckberg Masholmen, 29 lipca 2011 roku
<a l:href="#_ftnref31">[31]</a> Od 1 lipca 2010 roku według szwedzkiego prawa zabójstwo nie ulega przedawnieniu.