173178.fb2
Rankiem wypiłem morze czarnej kawy i pomyślałem o naszej ostatniej wspólnej sprawie – o Danielu i Charlesie, Westinie i braciach Alexander. Jakie to miało znaczenie w świecie marzeń Kyle’a? Zostaliśmy wplątani w makabryczną historię. Wciągnął mnie w to, a potem próbował kontrolować. Wykorzystywał śledztwo do rozgrywki ze mną. Ciekawe, czy to właśnie wtedy nastąpił początek końca?
Próbowałem poskładać fragmenty układanki z psychologicznego punktu widzenia. Być może reszta sama wyjdzie. Właśnie – być może. Z Kyle’em nigdy nic nie wiadomo. Kiedy widział wyraźny schemat, to starał się go przełamać. Jeśli zrozumiał, co się z nim dzieje, mógł to obrócić na swoją korzyść.
Koło południa zadzwoniłem do jego starszego brata, Martina, radiologa, mieszkającego na obrzeżach Charlotte. Był czas, kiedy myślałem, że to właśnie tutaj Daniel i Charles zapoczątkowali serię okrutnych morderstw. A może Kyle maczał w tym palce? Znali się wcześniej?
Martin Craig był chętny do pomocy, ale w końcu przyznał zupełnie szczerze, że od dziesięciu lat nie rozmawiał z bratem.
– Ostatni raz widzieliśmy się na pogrzebie Blake’a – powiedział. – Nie lubię swojego brata, detektywie Cross. I on mnie też nie lubi. Nie sądzę, żeby pałał do kogoś sympatią.
– Ojciec naprawdę go tak często karcił? – zapytałem.
– Taka jest wersja Kyle’a, ale prawdę mówiąc, ja tego nie widziałem. Matka też nie. Kyle zawsze opowiadał niestworzone rzeczy, w których był albo wielkim bohaterem, albo żałosną ofiarą. Matka zazwyczaj mawiała, że mój brat jest pierwszym po Bogu.
– I miała rację? Podziela pan tę opinię?
– Detektywie Cross, mój brat nie wierzył w Boga i nikomu nie ustępował pola.
Rozmawialiśmy dłuższą chwilę o wzajemnych relacjach w ich rodzinie. Kyle bez przerwy współzawodniczył z braćmi i uważał, że dla rodziców oni zawsze są zwycięzcami. Grał w pierwszej piątce w drużynie koszykówki, ale to Martin zawsze rzucał najwięcej punktów, był gitarzystą w miejscowym zespole i prowadził bujne życie towarzyskie. Raz wszystkich trzech braci-koszykarzy opisano w lokalnej gazecie, lecz więcej miejsca poświęcono Blake’owi i Martinowi. Zdali na studia, ale Blake i Martin poszli na medycynę, a Kyle wybrał prawo, jakby na przekór ojcu. W czasie rozmowy ze mną czasem wspominał o tych sprawach. Z wolna zacząłem rozumieć, skąd się wzięło jego zamiłowanie do fantazji.
– Czy to możliwe, że Blake zginaj z ręki pańskiego młodszego brata? – spytałem w końcu.
– Podobno zginaj na polowaniu – ponuro odparł Martin Craig. – Detektywie Cross, musi pan wiedzieć, że na co dzień Blake był rozsądnym i skrupulatnym chłopcem. Niemal tak skrupulatnym jak Kyle. Na pewno sam się nie postrzelił. Jestem głęboko przekonany, że Kyle miał z tym coś wspólnego. Dlatego zresztą od dziesięciu lat nie utrzymuję z nim żadnych kontaktów. Mój brat jest Kainem. Jest mordercą, i chcę, byście go złapali. Chcę go zobaczyć na krześle elektrycznym. Zasłużył na to.