173178.fb2 Fio?ki S? Niebieskie - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 17

Fio?ki S? Niebieskie - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 17

Rozdział 13

San Luis Obispo było miasteczkiem studenckim. Bardzcj ładnym, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Znaleźliśmy Hi guera Street i skierowaliśmy się w stronę Osos. Mijaliśmj miejscowe sklepy, ale także kawiarnię Starbucks, księgarni) Barnes & Noble i Firestone Grill. Jamilla powiedziała mi, i każdą porę dnia da się tutaj rozpoznać po prostu po zapachui Popołudniami, nad Marsh Street, wisiał dym z wędzarni, a nocą, w okolicach browaru SLO, unosił się aromat słodu i jęczmienia.

Na posterunku czekała na nas detektyw Nancy Goodes. Byhj drobną ładną kobietą o mocno opalonej skórze, całkowicie pochłoniętą śledztwem. Prócz ekshumacji zajmowała się mor dem popełnionym na dwóch studentach Politechniki Kalifornijskiej. Z pozoru to nie pasowało do naszej obecnej sprawy ale któż to mógł wiedzieć na pewno? Nancy – jak wszyscy w wydziale zabójstw – nie użalała się na brak zajęć.

– Otrzymaliśmy zezwolenie na wykopanie ciała – powiedziała nam w drodze na cmentarz. Dobrze, że przestało padać i wieczór był ciepły, dzięki wiatrom wiejącym znad Santa Ana

– Możesz powiedzieć nam coś więcej? – spytała JarmT la. – Brałaś udział w śledztwie?

Nancy skinęła głową.

– Owszem, ale to samo usłyszysz od każdego gliniarza w mieście. To była przygnębiająca sprawa, cholernie ważna dla nas wszystkich. Mary Alice Richardson chodziła do liceum katolickiego. Jej ojciec był powszechnie lubianym lekarzem. Ona też była bardzo miła, ale dość szybko zeszła na złą drogę. Cóż mogę dodać? To tylko dzieciak. Miała piętnaście lat.

– Co to znaczy: „zeszła na złą drogę”? – zapytałem. Nancy Goodes westchnęła ciężko i mocniej zacisnęła usta.

Domyśliłem się, że dotknąłem niezabliźnionej rany.

– Wciąż opuszczała szkołę. Nieraz dwa, nawet trzy dni w tygodniu. Nie brakowało jej inteligencji, ale jej stopnie były wprost skandaliczne. Imponowało jej burzliwe życie – narkotyki w rodzaju ecstasy, ostra muzyka, czarna magia, pijaństwa i balangi. Niewykluczone, że próbowała kokainy. Aresztowano ją tylko raz, lecz rodzice przez nią mocno posiwieli.

– Byłaś na miejscu zbrodni? – spytała Jamilla. Mówiła łagodnym tonem, starannie dobierając słowa. Żadnej napastliwości.

– Niestety, tak. Dlatego też w obecnej chwili starałam się o ekshumację. Mary Alice zginęła rok i trzy miesiące temu. Nigdy… przenigdy nie zapomnę dnia, w którym ją znaleźliśmy.

Jamilla spojrzała na mnie, a ja na nią. Jeszcze nie znaliśmy wszystkich okoliczności śmierci nastolatki z San Luis Obispo. Poruszaliśmy się trochę po omacku.

– Morderca wyraźnie chciał, żeby ją znaleziono – ciągnęła Nancy. – Jako pierwsi natknęli się na nią dwaj studenci. Ścigali się brzegiem morza aż pod same wzgórza. Pewnie do dzisiaj mają koszmary po tym, co zobaczyli. Mary Ann wisiała głową w dół. Była zupełnie naga, ale zabójca pozostawił kolczyki w jej uszach i mały szafir w pępku. Nie chodziło więc o rabunek.

– A jej ubranie? – zapytałem.

– Leżało w pobliżu: spodnie moro, adidasy i podkoszulek Chili Peppers. Z tego, co wiemy, nic nie zginęło.

Zerknąłem na Jamille.

– Sprawca lub sprawcy mieli dobrą pamięć. Wygląda ni to, że nie szukali „pamiątek” i łupów. Trochę mi się to kłóć z typowym wizerunkiem seryjnego mordercy.

– To prawda – powiedziała Nancy. – Zgadzam się w stu procentach. Wie pan, co to są sznyty?

Skinąłem głową.

– Wiem – odparłem. – Blizny lub rany powstałe wskutek samookaleczenia. Zwykle na nogach albo przedramionach czasem na piersiach i plecach. Znacznie rzadziej na twarzy, gdyż delikwent nie lubi się tym afiszować. Nie chce, żeby g(powstrzymywano.

– No właśnie – westchnęła Nancy Goodes. – Mary Alic«robiła sobie sznyty. Sama lub z czyjąś pomocą. Miała ponad siedemdziesiąt blizn, rozsianych po całym ciele. Wszędzie z wyjątkiem twarzy.

Biały suburban skręcił w żwirową alejkę. Minęliśmy prze rdzewiała bramę.

– Jesteśmy na miejscu – oznajmiła Nancy. – Bierzmy się do roboty. Chciałabym mieć to już poza sobą. Nie lubię cmentarzy. Trochę mnie przygnębiają.

Też byłem przygnębiony.