173178.fb2
Wreszcie udało się ułożyć fragment łamigłówki. Miałem nadzieję, że to pomoże nam w walce z wampirami. Pod wieczór następnego dnia agenci FBI przedstawili listę dwunastu miast na wschodzie Stanów Zjednoczonych, w których od tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego dziewiątego roku zanotowano serię morderstw połączonych z pogryzieniami. Przepisałem ją do notatnika i zamyśliłem się głęboko. Co łączyło te wszystkie miasta?
Atlanta
Birmingham
Charleston
Charlotte
Charlottesville
Gainesville
Jacksonville
Nowy Orlean
Orlando
Richmond
Savannah
Waszyngton
Długa Usta. To poważny problem. Poza tym, pasmo zbrodni ciągnęło się przez dekadę. W tym tkwiła jeszcze większa, groźniejsza tajemnica.
Lista miast, z których donoszono o podobnych napadach, nie zakończonych jednak morderstwem, okazała się jeszcze dłuższa. Popatrzyłem na nią z zakłopotaniem. Wydawało mi się, że mam do czynienia z jakimś niewiarygodnym spiskiem.
Nowy Jork
Boston
Filadelfia
Pittsburgh
Virginia Beach
White Plains
Newburgh
Trenton
Atlanta
Newark
Atlantic City
Tom’s River
Baltimore
Princeton
Miami
Gainesville
Memphis
College Park
Charlottesville
Rochester
Buffalo
Albany
Wydział zabójstw w Quantico pracował przez całą dobę. Kyle był przekonany, że w najbliższym czasie na obu listach pojawią się kolejne miasta i nowe, wcześniejsze daty.
W Atlancie, Gainesville, Nowym Orleanie i Savannah, w różnych latach zdarzyły się po dwie zbrodnie. Najgorsza sytuacja była w Charlotte, w Karolinie Pomocnej. Trzy tajemnicze morderstwa, począwszy od osiemdziesiątego dziewiątego roku. Może to właśnie tam wszystko się zaczęło?
FBI rozesłało agentów do wszystkich dwunastu miast z pierwszej listy. Siły specjalne skierowano do Charlotte, Atlanty i Nowego Orleanu.
Skończyłem robotę w Charleston. Niewiele się dowiedziałem. Nie podano wiadomości do prasy, żeby nie budzić niepotrzebnej paniki. Chcieliśmy tę sytuację utrzymać jak najdłużej.
Wieczorem wybrałem się do Spooky Tooth. Było to jedyne miejsce w Charleston, w którym zbierali się miłośnicy horrorów i wampirów. Odkryłem tam niewielkie grono młodych ludzi, przeważnie nastolatków – gimnazjalistów i licealistów. Porozmawiałem z właścicielem. Wypytałem go o klientów. Przyznał, że to zbuntowana młodzież, lecz zaprzeczył, żeby ktoś z nich był zdolny do morderstwa.
Następnego dnia wróciłem do Waszyngtonu. Wieczorem, o wpół do ósmej, wybrałem się wraz z Naną, Jannie i Alexem na występ chóru chłopięcego.
Koncert przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Damon znalazł się w gronie śpiewaków, których oddzielnie wymieniono w programie, z imienia i nazwiska. Cudnie wykonał solową partię, pod tytułem The Ash Grove.
– Widzisz, co tracisz? – szeptem spytała Nana, pochylając się w moją stronę.