173178.fb2 Fio?ki S? Niebieskie - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 79

Fio?ki S? Niebieskie - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 79

Rozdział 74

Przepchnąłem się przez wystraszony dum. Ludzie rozstępowali się przede mną, nie stawiając oporu. Wreszcie zobaczyłem ciała. Dwaj młodzieńcy w czarnych powłóczystych szatach leżeli martwi na podłodze. Mieli poderżnięte gardła. Krew rozlała się wokół nich szeroką kałużą. A gdzie Charles i Daniel?

– Policja! – zawołałem głośno. – Proszę ich nie dotykać. Cofnąć się.

Kilkoro gości usiłowało chyłkiem zbliżyć się do trupów. Łaknęli krwi? A więc to była tylko część rytuału? Ślad prowadzący do potwornych zbrodni?

– Nie ma obawy! – rozległ się czyjś okrzyk. – Jest ich tylko dwoje!

– Ale będziemy strzelać – powiedziała donośnie Jamilla.

– Jazda, do tyłu! – wrzasnąłem głośniej. – Gdzie się podzieli Charles i Daniel?

Groźny tłum wciąż sunął w naszą stronę, więc strzeliłem na postrach. Huk zadudnił echem pod powałą krypty. Znów wybuchła panika. Goście pchali się do drzwi, jeden przez drugiego. Nie mieli jednak szans ucieczki, bo na zewnątrz czekali federalni.

Pobiegliśmy z Jamillą do następnego lochu i wypadliśmy na wąski korytarz. Paliły się tu tylko świece. Charles i Daniel uciekli tędy, gdy zapadły egipskie ciemności. Znali ten dom jak własną kieszeń.

Po obu stronach mrocznego tunelu ciągnęły się maleńkie cele. Przypominało mi to dawne katakumby. Wszystko pełne pajęczyn i wilgoci. Straszne.

– Jak tam? W porządku? – zerknąłem na Jamillę.

– Na razie tak – odpowiedziała, strzelając na boki oczami – ale ciarki chodzą mi po plecach.

Usłyszałem głos Kyle’a. Wołał nas. FBI wdarło się do piwnicy.

– Co się tam dzieje, Alex? Widzisz coś?

– Jeszcze nie. Charles i Daniel zwiali pod osłoną mroku. Nie pozostało po nich ani śladu.

Posuwaliśmy się powoli, sprawdzając każde pomieszczenie. Większa część piwnicy pełniła rolę magazynu. Niektóre lochy były całkiem puste, smętne i wilgotne, niczym stare grobowce. Wręcz demoniczne, pomyślałem. Upiorne jak cholera.

Kopnąłem następne drzwi. Zajrzeliśmy do środka. Jamilla jęknęła głucho i otworzyła usta w bezgłośnym okrzyku.

– Jezu, Alex! – szepnęła. – Co to wszystko znaczy?! Objąłem ją za ramiona. Sam nie wierzyłem własnym oczom.

Broniłem się przed tym widokiem. Poczułem, że kolana się pode mną uginają.

Charles i Daniel leżeli na podłodze. Zostali zamordowani. Nie mogłem wydobyć głosu. Kyle wszedł zaraz po nas, nie mówiąc ani słowa.

Podszedłem bliżej, chociaż wiedziałem, że obaj na pewno nie żyją. Ktoś poderżnął im gardła. Oprócz tego widziałem głębokie ślady zębów.

Kto zatem był teraz Panem?