173178.fb2 Fio?ki S? Niebieskie - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 99

Fio?ki S? Niebieskie - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 99

Rozdział 93

Poczułem ulgę, ale tylko po części. Sprawa serii morderstw została zakończona. Peter Westin trafił za kratki. Zrobiliśmy, co tylko można, by zniszczyć jego sektę. Presja zniknęła. Krwawienie zostało powstrzymane.

Z Jamillą pożegnałem się wczoraj. Obiecaliśmy sobie, że nadal będziemy w kontakcie. Z samego rana pojechałem na lotnisko, żeby złapać samolot z San Francisco do Waszyngtonu. Nareszcie wracałem do domu. Jak to dobrze.

Wciąż jeszcze pozostawały liczne, niezałatwione sprawy. Obawiałem się, że w gruncie rzeczy i tak nie poznamy pełnej prawdy o tajemniczej sekcie morderców z Kalifornii. Nikt nigdy nie wie tyle, ile powinien – to najprostsza z podstawowych zasad, rządzących życiem detektywa, chociaż starannie pomijana w filmach i telewizji. Scenarzyści na pewno wychodzą z założenia, że zakończenia byłyby mniej ciekawe, gdyby osadzać je w rzeczywistości.

Charles i Daniel poznali Westina podczas występów w Los Angeles. Westin wprawdzie miał własnych wyznawców, w Santa Cruz i Santa Barbara, lecz udawał wiernego sługę do czasu, gdy poczuł się na tyle silny, by stać się nowym Panem. Z jego rozkazu William i Michael odwalili czarną robotę. Podejrzewano, że grupy „wiernych” rozproszone są niemal w stu miastach, na terenie całego kraju. Dziś, w dobie Intemetu, nie było to niemożliwe.

Coś mnie gryzło. Nie wiedziałem wprawdzie, o co chodzi, ale z przedziwnym niepokojem zdążałem na lotnisko. Strach i zgroza… Przed czym? Czego się bałem?

Mój samolot miał wystartować z czterdziestopięciominutowym opóźnieniem. Wróciłem do głównej hali. Ogarnęły mnie czarne myśli. Wierciłem się niespokojnie.

Pierwsze morderstwa w San Francisco.

Pieprzony Supermózg.

Jamilla. Była tutaj, właśnie w San Francisco. Ale to całkiem inna sprawa.

Co za cholera?

Drgnąłem nagle. Coś sobie przypomniałem. Pewnie wiedziałem o tym od początku. Zadzwoniłem do Jam, do Pałacu Sprawiedliwości. Tam powiedziano mi, że wzięła wolny dzień.

Zatelefonowałem do niej do domu. Nikt nie odbierał. Może jak zwykle wybrała się pobiegać? Przecież nieraz mi o tym wspominała. Albo poszła na randkę z Timem Bradleyem z Examinera. To już nie moja sprawa.

A może moja?

Gdzie ona się podziała?

Groziło jej coś czy po prostu popadłem w paranoję? Ostatnio miałem dużo wrażeń. Za ciężko pracowałem. Nie potrzeba mi nowych zmartwień.

Chyba jednak nie powinienem lekceważyć przeczucia. Podszedłem do stanowiska American Airlines i odwołałem swoją rezerwację. Zadzwoniłem do Nany. Powiedziałem jej, że jeszcze przez kilka godzin muszę zostać w San Francisco.

– Wrócę wieczorem – dodałem na zakończenie. – Ktoś tutaj ma kłopoty.

– Najprędzej ty – burknęła Nana. – Do widzenia, Alex. Odłożyła słuchawkę. Była zła, bo wolałaby mnie już widzieć w domu, lecz ja z kolei chciałem zapobiec nieszczęściu. Wynająłem samochód. Przez cały czas powtarzałem sobie, że jestem głupi jak but. Przypomniały mi się słowa Charlesa Mansona: „Totalna czujność to także totalna paranoja”. Jego „przemowy” uważałem zawsze za obłąkańczy bełkot, ale tym razem mógł mieć rację. W końcu z własnego doświadczenia znał się na paranoi.

Coś mi mówiło, że Jamilla znalazła się w niebezpieczeństwie. Nie mogłem pozbyć się tego przeczucia. Nie potrafiłem też go zignorować. Było tak silne, że aż mi wibrowało w głowie. To właśnie moja słynna cecha, której musiałem być powolny.

Pomyślałem o Patsy Hampton – i jej śmierci.

Pomyślałem o Betsey Cavalierre – i jej zabójstwie.

I o detektyw Maureen Cooke w Nowym Orleanie.

Zbyt długo pracowałem w wydziale zabójstw, żeby wciąż wierzyć w przypadki. Na dobrą sprawę nie miałem żadnych podstaw do podejrzeń, że jakiś maniak specjalnie przybył do Kalifornii, by zamordować Jamille Hughes.

Po prostu czułem to przez skórę.

„Totalna czujność…”

Przecież był jeszcze Supermózg, prawda? Chodziło mi właśnie o niego. Ciągle czekałem, że zadzwoni. Chciałem go dorwać, tu i teraz. Byłem gotowy.