173307.fb2 Gazeta Lokalna - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 8

Gazeta Lokalna - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 8

Rozdział 7

Konferencja prasowa odbywała się w foyer teatru. Kilka stolików zsunięto razem i stanęła na nich nieśmiertelna dekoracja: butelki soku pomarańczowego i wafelki. Lizzi czuła, że ma zgagę, jeszcze zanim wzięła cokolwiek do ust. Na sali była obecna większość miejscowych dziennikarzy i panowała atmosfera spotkania towarzyskiego. Jak zwykle korespondenci prasy krajowej odnosili się z pogardą do reporterów wydań lokalnych. Jeśli miałaś szczęście być do tego kobietą, nikt nie zapamiętał twojej twarzy ani nazwiska, o ile oczywiście w ogóle ktoś cię zauważył.

Niemiecki reżyser korzystał z pomocy tłumacza, co przedłużyło konferencję. Przyjechał do Beer Szewy wystawić Króla Lira. Wizja szekspirowska kompletnie go nie interesuje. Ma inne podejście. Zagrają wyłącznie mężczyźni. Tylko w roli Lira wystąpi kobieta. Uważa, że jest to sztuka o tyranii i władzy absolutnej. Publiczność będzie mogła wejść za kulisy na dwie godziny przed spektaklem i obejrzeć, jak aktorzy przebierają się za kurczaki. Lir będzie kurą. Użyją prawdziwych piór.

– Czy ma pan na myśli konflikt palestyńsko-izraelski? – zapytała francuska korespondentka.

– To pani to powiedziała – odparł reżyser.

– Dlaczego akurat kurczaki? – odezwała się Lizzi, ale tłumacz nie chciał powtórzyć jej pytania.

– Pięćdziesiąt słów – mamrotała do siebie, wychodząc po czterdziestu pięciu minutach.

Niewielka grupa ludzi – pięć kobiet, w tym jedna z dzieckiem w nosidełku, i trzech mężczyzn, jeden z nogą w gipsie – niosła tekturowy szyld z napisem: „Okupacja nas niszczy!”

Lizzi zastanawiała się, czy zadzwonić z domu do redakcji.

– Mówisz do siebie.

Adulam! Widziała go na konferencji prasowej. Na każdym kroku – Adulam!

– Rzuciłeś studia?

– Coś ty?!

Wzruszyła ramionami. Jeśli postanowił zaniedbać naukę na rzecz zarobków, niech mu będzie. To nie jej sprawa.

– Pójdziemy na kawę?

– Muszę przekazać wiadomość.

– Znajdziemy budkę telefoniczną, przekażesz wiadomość, a potem pójdziemy na kawę.

– Spieszę się.

– Dokąd?

– Nie twój interes.

– Unikasz mnie.

Lizzi zatrzymała się i spojrzała na niego osłupiała. Do dzisiaj zakładała, że Adulam okazuje jej zainteresowanie wyłącznie ze względów zawodowych. Czy on próbuje ją podrywać?

Pożegnała się zachrypniętym głosem, zarzuciła ogromną torbę na ramię i odeszła w drugą stronę. Jej samochód stał na parkingu przy teatrze. Nastawiła uszu, żeby się zorientować, czy Adulam za nią idzie. Miała wielka chęć się obejrzeć, ale zmusiła się, by tego nie robić. Kiedy dotarła do samochodu, prawie ogarnęło ją rozczarowanie. Postanowiła wrócić do redakcji. Jeśli przekaże informacje przez telefon, z pewnością ktoś przekręci nazwisko reżysera i tytuł sztuki oraz takie słowa jak „koncepcja” i „interpretacja”, bez których nie obejdzie się żaden artykuł o teatrze.

Na biurku znalazła dwie wiadomości. W jednej z nich Dahan donosił, że monter przyjdzie do niej do domu pojutrze o siódmej rano. To prawda, chciała, żeby przyszedł rano, ale nie aż tak wcześnie! Trudno. Druga karteczka, napisana ręką Szibolet, informowała, że Jackie Danzig prosi o kontakt. Lizzi zadzwoniła do Tel Awiwu i upewniła się, że jej wiadomość trafiła do redakcji. Potem zatelefonowała do Danziga i umówiła się z nim na wpół do dziewiątej. Mieli się spotkać w „Niebieskim Pelikanie”, gdzie Jackie grał co wieczór od dziesiątej do północy. Zdąży jeszcze wrócić do domu, wziąć prysznic, uczesać się i trochę odpocząć.