174364.fb2 Major Downar Zastawia Pu?apk? - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 1

Major Downar Zastawia Pu?apk? - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 1

Ewa wzywa 07 – 100

Zimowa noc dobiega końca. Wilgotny chłód atakuje z nieznośnym uporem. Przed lodowatym wiatrem wiejącym od Wisły nic chroni an: jesionka, ani nawet kożuch.

Porucznik Olszewski podniósł kołnierz płaszcza i wierzchem dłoni otarł z brwi mokry śnieg. – żadnych dokumentów?

– Żadnych. – Sierżant głos miał schrypnięty, odchrząknął i po chwili dodał: – Znaleźliśmy tylko bilet tramwajowy.

– Miesięczny?

– Nie. Jednorazowy, skasowany.

– To niewiele. Będzie kłopot ze zidentyfikowaniem zwłok. Morderstwo chyba na tle rabunkowym. Wszystko mu zabrali.

Wszystko – przytaknął sierżant. Roztarł zgrabiałe dłonie i wyjął z kieszeni paczkę papierosów – Dziwne, że zostawili ubranie i takie.porządne buty ' Olszewski pochylił się.

– Bardzo porządne. Robione pewnie na miarę. Rozwiązał sznurowadło i ostrożnie zdjął but z prawej nogi. Jan Kielman – przeczytał. – To musi nam pomóc. Buty prawie nowe.

Rozległo się przenikliwe wycie syreny. Ludzie zgromadzeni wokół zwłok otrząsnęli się z chwilowego odrętwienia. Nadjechały dwa wozy milicyjne i ambulans. Lekarz, sanitariusze, fachowcy z brygady śledczo – dochodzeniowej.? Natychmiast przystąpiono do akcji. Zwykłe w takich wypadkach czynności: obdukcja zwłok, pomiary, fotografie miejsca oględzin, szkic sytuacyjny,, modelowanie śladów. Ślady kół odcisnęły się w mokrym śniegu bardzo wyraźnie. Samochód grzązł, widać, głęboko.

– Pistolet? – spytał porucznik Olszewski. Doktor Ziemba skinął głową.

– Chyba tak. Wszystko na to wskazuje. Strzały oddano z małej odległości.

– W plecy?

– Tak. Ktoś strzelił do niego z tyłu.

– Czas zgonu?

Doktor Ziemba nieznacznie wzruszył ramionami. Zawsze zadawano mu to pytanie, na które nie był w stanie dać dokładnej odpowiedzi.

– Tjy niedawna sprawa, parę godzin… cztery, pięć. Jeszcze nawet nic wystąpiły plamy opadowe. Stężenie zwłok także niezupełne. Czy pan wic, poruczniku, kim był ten człowiek?

– Nie. Nie znaleziono przy nim żadnych dokumentów.

– Hm. Twarz interesująca. Bardzo przyzwoicie ubrany. Garnitur z pierwszorzędnej wolny. Jesionka także w doskonałym gatunku.

– Buty od Kielmana – dodał Olszewski. Doktor Ziemba uniósł brwi do góry.

Od Kielmana? No, to chyba nie będzie pan miał większego kłopotu z identyfikacją zwłok. Kielman robi buty tylko na zamówienie, ma stalą klientelę. Ale swoją drogą ciekawe, czego ten człowiek szukał po nocy tu, na Czerniakowie? Olszewski uśmiechnął się lekko.

On tu niczego nie szukał, zwłoki przywieziono samochodem.

– Jest pan tego pewien?

– No… Na to wskazywałyby świeże ślady opon.

– To znaczy, że działali niefachowcy.

– Też tak sądzimy. Chyba że gość był własnym wozem, który mu po zabójstwie skradziono. Mogło i tak być…

– Ma pan już jakąś wstępną koncepcję co do motywów zbrodni? – spytał doktor Ziemba.

– Wygląda to na rabunek. Zabrali mu zegarek, portfel…

– Ale zostawili eleganckie ubranie i nowe buty.

– To prawda – przytaknął Olszewski. – Jeżeli jednak miał większą gotówkę, bandytom nic opłacało się kraść ubrania. Za garderobę paser płaci grosze, a łatwo wpaść. Garnitur, jesionka, buty to bardzo niebezpieczne ślady. Nie możemy natomiast wykluczyć, że, jak już wspomniałem, zabrali facetowi samochód. Kto wie, czy nie przyjechał tu z mordercami własnym wozem. Doktor Ziemba pokiwał głową.

Bardzo prawdopodobne. Czy jeszcze mogę być w czymś pomocny; panic poruczniku? Sekcję zwłok oczywiście postaramy się przeprowadzić jak najprędzej. Sądzę, że zależy.panu na znalezieniu kuli. od której zginął ten człowiek.

***

Olszewski czuł się zaskoczony chłodnym spokojem towarzyszącej mu kobiety. Spodziewał się spazmów, czy okrzyków rozpaczy, tragicznych, gestów… A tymczasem blada, o regularnych rysach twarz nie wyrażała żadnego uczucia, była obojętna i nieruchoma, jak wyrzeźbiona w kamieniu,

– Czy pani nie ma wątpliwości co do tego, że to mąż?

– Nie. Nie mam wątpliwości. To był mój mąż. – Słowa te zabrzmiały dziwnie bezosobowo, oficjalnie.

Olszewski kazał zakryć ciało i powiedział: – Chciałbym z panią chwilę porozmawiać: – Bardzo proszę.

Wsiedli do granatowej warszawy i pojechali do komendy. W wozie nie rozmawiali.

Musiała być kiedyś śliczną dziewczyną – myślał Olszewski, obserwując dyskretnie klasyczny profil siedzącej koło niego kobiety, -jej pełne, zmysłowe wargi i gęste, ciemne włosy, poznaczone tu i ówdzie srebrnymi nitkami.

W komendzie oglądano się za nimi. Ktoś szepnął:

– Ale Staszek poderwał babkę…

Kiedy Olszewski usiadł za biurkiem, poczuł się nagle nieswojo. Wyczekujące spojrzenie czarnych, błyszczących oczu, onieśmielało go. Miał takie wrażenie, jakby to on czekał na przesłuchanie.

Milczenie przedłużało się. Trzeba było jednak zacząć.

– Dlaczego pani dopiero dzisiaj w południe zawiadomiła nas o zaginięciu męża? – spytał.

– Nie uważałam za konieczne zrobić tego wcześniej.

– Nie była pani niespokojna?

– Nie.

Ciągle ten sam chłodny, obojętny ton.

– O ile mi wiadomo, mąż pani nie wrócił na noc.

– To nie jest zupełnie ścisłe. Mój mąż wrócił do domu około dziewiątej wieczorem i o dziesiątej położył się spać. Potem wyszedł.

– O której?