174364.fb2 Major Downar Zastawia Pu?apk? - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 10

Major Downar Zastawia Pu?apk? - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 10

– Właściwie należałoby złożyć wizytę panu Tarkowskiemu, ale nie wiem, czy nie za późno.

– E, nic – zaprotestował Olszewski. – Jeszcze nie ma jedenastej. Lepiej dzisiaj z nim porozmawiać, zanim zdąży ustalić wszystko z narzeczoną. Musimy tylko poszukać spisu telefonów, żeby zdobyć jego adres.

* * *

Tarkowski mieszkał na Hożej, w nowych blokach pomiędzy Kruczą a Marszałkowską. Zajmował ładną kawalerkę, urządzoną z dużym smakiem.

Był to szczupły, wysoki mężczyzna, dobiegający czterdziestki. Szpakowata, mocno już przerzedzona czupryna, ułożona starannie za pomocą brylantyny, nadawała całej postaci ten charakterystyczny rys, który sprawiał, że na pierwszy rzut oka można by go zaszeregować do pewnej kategorii ludzi, coś pośredniego między włoskim fryzjerem a francuskim gigolakiem. Wąski, przyczerniony wąsik potęgował jeszcze to wrażenie. Duże, ciemne oczy, przysłonięte leciutką mgiełką rozmarzenia, musiały ogromnie działać na kobiety.

Obciągnął na sobie błękitną bonżurkę i u-śmiechnął się tak radośnie, jakby witał najserdeczniejszych przyjaciół.

– Proszę, proszę, panowie będą łaskawi. Cieszę się, że mam przyjemność… – Mówił dużo, dosyć głośno, posługując się z ogromną swobodą całą masą zdawkowych uprzejmości.

– Przepraszamy – powiedział Downar – że o tak niezwykłej porze pana niepokoimy, ale…

– Spodziewałem się wizyty panów – oświadczył Tarkowski, szczerząc w uśmiechu sztuczne zęby.

– Czyżby? – udał zdziwienie Downar.?- To raczej wizyta nie zapowiedziana i niespodziewana.

– Dzwoniła do mnie pani Grabińska i z jej słów wywnioskowałem, że na pewno panowie zechcą się ze mną zobaczyć.

Cwaniak kuty na cztery nogi – pomyślał Downar. – Z miejsca atakuje.

Rzucił szybkie, porozumiewawcze spojrzenie Olszewskiemu i usiadł na foteliku, który podsunął mu usłużny gospodarz

– Czy można panów czymś poczęstować? Herbatka, kawka, koniaczek?

Downar podziękował i od razu przystąpił do rzeczy

Tarkowski dokładnie, bez chwili wahania, powtórzył wersję podaną przez Grabińską. Recytował wszystko jak dobrze wyuczoną lekcję.

– Co pan zrobił po wyjściu od pani Grabińskiej? – spytał Downar.

– Pojechałem do domu i położyłem się spać.

– I nie widział sie już pan z panem Rodeckim?

– Nie widziałem się. Nie było najmniejszego powodu, żebym miał się z nim spotykać.

– Hm… tak, oczywiście. Można wiedzieć, gdzie pan pracuje?

– W Centrali Handlu Zagranicznego. Jeżdżę jako ekspert.

– Czy ma pan pistolet? Turkowski bardzo się zmieszał.

– Tak… To znaczy miałem… Nieprzyjemna historia.

– Jaka historia?

– Bo widzi pan… – Tarkowski w zakłopotaniu zagryzł wargi. – Podczas ostatniej mojej podróży skradziono mi pistolet.

– W jaki sposób? – zdziwił się Downar

– Sam nie wiem. Nic potrafię sobie tego wytłumaczyć. Chyba musiał mi ktoś wyciągnąć z kieszeni płaszcza. Straszny tłok panował tego dnia na dworcu.

– Czy zameldował pan o tym w Centrali?

– Jeszcze nie. Właściwie powinienem był już dawno to zrobić, ale… zwlekałem. Przykre sprawy człowiek chętnie odkłada z dnia na dzień.

– Należało zawiadomić Centralę i zgłosić się w tej sprawie we właściwej jednostce MO. Proszę uczynić to jak najszybciej – stwierdził poważnie Downar. – A teraz niech mi pan jeszcze powie, czy często jeździ, pan z panią Grabińską jej wozem?

– Bardzo rzadko. Ja mam swojego fiata, do którego się przyzwyczaiłem.

– Ale jeździł pan wozem pani Grabińskiej?

– Tak… Kiedyś… Dawno.

Downar umilkł i po chwili spytał:

– Pan znał przedtem doktora Rodeckiego?

– Skądże znowu! – zaprzeczył energicznie Tarkowski. – Nigdy go nie widziałem.

– A co pan o nim słyszał.

– Tylko tyle, że przez jakiś czas był przyjacielem Joanny… pani Grabińskiej

– To pani Grabińska opowiadała panu o nim?

– Raczej nie. Unikaliśmy tego tematu. Zresztą ten człowiek w ogóle mnie nie obchodził

– Ale pan wie, że doktor Rodecki został zamordowany?

– Tak, wiem, oczywiście. Co więcej, odnoszę takie wrażenie, że pan mnie podejrzewa o dokonanie tej zbrodni. – Tarkowski roześmiał się, ale jego śmiech nie zabrzmiał zbyt szczerze

Downar pochylił się i utkwił spokojne spojrzenie w ciemnych oczach swego rozmówcy

– A pan uważa, że taka hipoteza byłaby najzupełniej bezpodstawna?

Tarkowski nic przestawał się śmiać.

– Nie, skądże. Wprost przeciwnie., uważam, że ma pan pełne prawo wpisać mnie na listę kandydatów na mordercę. Można natychmiast zredagować całą nowelę:.Dwaj rywale, scena zazdrości, bójka, strzał z pistoletu, a następnie wywiezienie trupa poza miasto. A propos. Czy panowie znaleźli przy zwłokach Rodeckiego pistolet?

Downar zignorował to pytanie.

– O której wrócił pan wczoraj do domu?

– O dwudziestej z minutami

– Widział pana ktoś?