174364.fb2 Major Downar Zastawia Pu?apk? - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 2

Major Downar Zastawia Pu?apk? - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 2

– Było parę minut po pierwszej, jak zadzwonił telefon. Karol szybko się ubrał, wziął torbę z lekarskimi narzędziami i wyszedł.

– Czy pani może wie; kto dzwonił?

– Tak. Dzwoniła gosposia doktora Kowierskiego.

– Kto to jest doktor Kowierski?

– Internista. Przyjaciel mego męża.

– Czy mogłaby mi pani opowiedzieć dokładnie, jak to, było z tym telefonem?

– Oczywiście. A więc… jak już wspomniałam, po pierwszej zadzwonił telefon.

– Kto odebrał?

– Ja.

– Czy państwo mieli wspólną sypialnię?

– Nie. Nie znoszę wspólnych sypialni. To barbarzyński zwyczaj. Każde z nas miało swój pokój

– I telefon jest u pani.

– Zawsze na noc przenosiłam aparat do siebie. W nocy zdarzały się pomyłkowe połączenia. Chciałam, żeby mąż miał spokój. Musiał wcześnie wstawać, żeby zdążyć do szpitala. Przy jego słabych nerwach jak się obudził, to później nie mógł długo zasnąć i rano był zmęczony.

– Więc pani odebrała telefon,

– Tak.

– I kto dzwonił?

– Już mówiłam. Gosposia doktora Kowierskiego.

– Czy poznała ją pani po glosie?

– Nie sądzę, żebym kiedykolwiek rozmawiała z nią przez telefon. Może kiedyś, przed laty… A w ogóle widziałam ją w życiu ze dwa razy.

– Nie bywała pani u doktora Kowierskiego?

– Raczej nie. Nie darzę go specjalną sympatią i mam wrażenie, że on także za raną nie przepada. To przyjaciel mego męża. Urządzali sobie takie męskie spotkania,

Olszewski pokiwał głową.

– Rozumiem. Czy doktor Kowierski jest żonaty?

– Parę lat temu rozszedł się z żoną. Mieszka z synem.

– Może mi pani zechce opowiedzieć, jak to było dalej. Więc odebrała pani telefon i…

– I poprosiłam męża.

– Słyszała pani ich rozmowę?

– Słyszałam, co mówił mój maź. Powiedział: „Dobrze, dobrze. Oczywiście" Potem ubrał się pośpiesznie i wyszedł.

– Rozmawiał z panią przed wyjściem?

– Tak. Powiedział, że jakiś nagły wypadek i że Kowierski prosi go, żeby natychmiast przyjechał z narzędziami chirurgicznymi.

– Czy takie rzeczy czasami się zdarzały? Czy doktor Kowierski wzywał już kiedyś pani męża?

– Nic. Nigdy, byłam zaskoczona. Olszewski skrzętnie notował przebieg rozmowy.

Po krótkiej chwili znowu spytał:

– Pani mąż miał broń?

– Miał pistolet.

– Nosił go przy sobie?

– Tak, Od czasu tej historii z chuliganami.

– Napadli męża?

– Tak. Kiedy wracał nocą ze szpitala.

– T jak to się skończyło?

– Mąż był bardzo silnym, wysportowanym mężczyzną. Doszło do bójki. Na szczęście nadjechał milicyjny, radiowóz i tamci uciekli. Odtąd Karol nosił przy sobie pistolet, szczególnie jeżeli wychodził gdzieś późnym wieczorem.

– Czy ostatniej nocy, także zabrał ze sobą broń?

– Tego nie wiem, ale myślę, że tak.

– Chciałbym, żeby pani po powrocie do domu sprawdziła, czy pistolet męża leży na swoim miejscu. I proszę do mnie zatelefonować…

– Oczywiście. Nie ma pan już więcej pytań? Olszewski wstał.

– Na razie to wszystko. Dziękuje pani.

* * *

Pułkownik Leśniewski był w złym nastroju. Nie silił się na żartobliwy ton, nie opowiedział żadnego kawału, nawet nic kazał podać kawy. Od razu przystąpił do rzeczy.

– Siadaj. Jak z rym napadem w Żyrardowie?

– Śledztwo w toku.

Masz już coś konkretnego w lej sprawię?