174928.fb2
Sarah płakała. Wolfgang położył jej rękę na ramieniu.
– Jestem głupia!
– Uspokój się, Sarah!
– Ty straciłeś swoją żonę. Ja właśnie dowiedziałam się, że moja córka nie żyje. Więc dlaczego płaczę? – łkając, przytuliła się do Manna.
Silniki samolotów pracowały cały czas. Podszedł telegrafista.
– Burza przybiera na sile! Jest wiadomość od dowódcy pozostałych oddziałów z Hekli! Panna Leuden dotarła do bazy godzinę temu. Wyszli z tuneli wulkanicznych. Wygląda na to, że młody pan Rourke…
Sarah usiadła, patrząc w twarz młodego mężczyzny.
– Mów dalej!
– Młodszy pan Rourke i pan Rolvaag polecieli na wyspę Hekla sami. Dostaliśmy od nich informację. Młody pan Rourke i pani Jokli wraz z oddziałem policjantów islandzkich są otoczeni przez znaczne siły Sowietów. O ile dobrze zrozumiałem, znajdują się w pałacu prezydenckim.
– Musimy więc atakować – powiedział, wstając, Wolfgang Mann.
– Panie pułkowniku! Jest jeszcze coś. Pani Jokli przekazała, że zgodnie z odczytem zamontowanego tam aparatu sejsmograficznego może nastąpić erupcja wulkanu. Konieczna będzie ewakuacja!
Wolfgang założył ręce do tyłu.
– Przekaż, że pomoc przybędzie. Co jeszcze?
– Niestety, transmisja jest jednokierunkowa, pułkowniku.
Wolfgang Mann spojrzał na zegarek.
– Przygotować wszystkie śmigłowce do startu! – rozkazał. Pozostałe jeszcze w Hekli jednostki mają natychmiast lecieć w stronę wulkanu! Gdybyśmy mieli jeszcze sowieckie maszyny, moglibyśmy ewakuować sporą ilość ludzi z wyspy. Aby je przejąć, musimy oczywiście rozbić ich oddziały. Atakować natychmiast!
Spojrzał na Sarah.
– Myślę, że jest jeszcze duża szansa. Mam taką nadzieję.
Młody telegrafista nadawał już przez radio wiadomość dla niemieckich oddziałów w Islandii.
Sarah zacisnęła pięści tak mocno, że aż pobielały kostki jej palców.