174928.fb2
Swietłana Aleksowa wpatrywała się w niego zachęcająco. Antonowicz wiedział, że to spojrzenie nie wyrażało szczerych uczuć. Kobieta wierzchem dłoni odgarnęła z czoła swoje delikatne, jedwabiste blond włosy. Po raz pierwszy marszałek widział ją z rozpuszczonymi włosami, wyjąwszy chwile, kiedy byli w łóżku.
Sześć największych helikopterów ich floty przewiozło części platformy, którą postawili w północnej części Pacyfiku.
– Powtórz mi jeszcze raz, Swietłano, w jaki sposób działa to urządzenie.
Technikę działania znał na pamięć, lecz wiedział, jak bardzo lubiła mu o tym opowiadać. Lampy pulpitu rzucały na jej twarz zieloną poświatę. Spojrzał w kierunku helikopterów. Stały na olbrzymich pływakach, gotowe w każdej chwili do startu.
Platforma, wielkości jednej czwartej boiska do piłki nożnej, nie była zabezpieczona przed jakimkolwiek atakiem.
– To skomplikowana aparatura, towarzyszu marszałku. – Oficjalny ton, którym mówiła z uwagi na stojących obok techników, wywołał uśmiech na jej twarzy. – Wiązka z konwencjonalnego lasera może oczywiście przesłać sygnał komunikacyjny. Ta wiązka ma średnicę rzędu jednego mikrona, towarzyszu marszałku i nie może niczego uszkodzić. Nie jest to laser o szczególnie dużej mocy. Temperatura wiązki powoduje natychmiastowe wyparowanie cząsteczek wody, które ją bezpośrednio otaczają. W ten sposób wiązka rozprasza się w wodzie. Pozwala to na przesłanie po niej sygnału, nawet na bardzo duże odległości. I tak, niestety, prawdopodobnie po wielu próbach zlokalizujemy przybliżone miejsce pobytu naszych współtowarzyszy. Po uzyskaniu kontaktu od razu nawiążemy z nimi łączność. Jesteście tacy odważni i mądrzy, towarzyszu marszałku, że zajęliście się tym przedsięwzięciem osobiście.
Uśmiechnął się do niej. Za kilka godzin opuszczą platformę wraz z eskortą. Po próbie, przeprowadzonej w tym miejscu, platforma zostanie przeholowana przez helikoptery transportowe do kolejnego akwenu i zaczną wszystko od początku.
Może już teraz im się uda? Może następnym razem? Ale zanim to nastąpi, zapewne wybuch wojny nuklearnej będzie nieunikniony. A wówczas rodzaj ludzki zginie.
Antonowicz lubił towarzystwo Aleksowej, ponieważ było ono dla niego ostatnią szansą na przeżycie chwil szczęścia i spokoju, jakkolwiek ulotne i nierzeczywiste by one były.
Nie miał już przy sobie tego bohatera, marszałka Władymira Karamazowa. Nie był szaleńcem. Właśnie dlatego wysłał Wasilija Prokopiewa z misją specjalną.
Wpatrywał się w twarz Swietłany. Z każdą chwilą wydawała mu się coraz piękniejsza.