174928.fb2
Najpierw zabandażował rany dziewczynki, a następnie zajął się sobą. Z powodu upływu krwi prawie tracił przytomność.
Pęcherze od oparzeń na jego lewej nodze doprowadzały majora niemal do szału. Usiadł przy ognisku kołysząc dziecko w ramionach. Zewsząd otaczała ich śmierć. Chmury zasnuły niebo nie było widać gwiazd. Tubylcy, którzy napadli na niego pewnie zabrali wszystko z jego torby, pozostawionej w szoferce. Tak czy inaczej został bez kompasu.
Przede wszystkim zamierzał dotrzeć do samochodu, choć wątpił, czy mógł on być teraz czymś więcej, niż tylko schronem. Pamiętał że zapłon był wyłączony, ale światła awaryjne świeciły nadal, wyczerpując akumulator. Dziewczynka miała silną gorączkę, on sam również czuł się fatalnie.
Jednakże był jeszcze jeden powód, dla którego musiał dotrzeć do ciężarówki. W jej wnętrzu znajdował się pojemnik, zawierający dane o nowej broni, które powierzył mu marszałek Antonowicz w celu dostarczenia ich Rourke’owi.
Ubranie Wasyla było podarte, przemoczone, a do tego zabrudzone krwią. Ściągnął swoje buty z nóg zabitego kanibala. Kiedy wstał, poczuł piekący ból w brzuchu, lecz rana nie wydawała się głęboka. Wyglądało to tylko na mocniejsze zadraśnięcie. Poparzona noga bolała go o wiele bardziej.
Zdał sobie sprawę z dwóch rzeczy. Po pierwsze – rodzice dziecka nie byli kanibalami, po drugie – jeśli teraz nie dojdzie do swojego pojazdu, gdziekolwiek on się znajdował, może już nigdy nie opuścić tego miejsca żywy.
Przezwyciężając senność i osłabienie, drętwiejącymi rękoma tulił do siebie dziecko. Zaczął posuwać się do przodu. W znalezionej kaburze miał załadowany na nowo pistolet.
Krok. I jeszcze jeden. I jeszcze jeden. Śnieg był bardzo głęboki. Twarz dziewczynki pałała gorączką.
Jeszcze mocniej przycisnął dziecko do piersi.
Michael wstał. Oczy wszystkich niemieckich oficerów, a także Rolvaaga, były zwrócone na niego.
– Mój ojciec prowadzi nasze wojska przeciwko Sowietom atakującym “Eden”. Dowiedzieliśmy się o tym między innymi z informacji radiowych, przechwyconych przez waszych ludzi, ale w ten sam sposób mogli o tym dowiedzieć się także Sowieci. Zdaję sobie sprawę, że w sumie nie mamy podstaw, aby tak myśleć, lecz zachodzi obawa, iż uzbrojone śmigłowce z waszymi ludźmi na pokładach, które miały wylądować w północnej Kanadzie w celu uzupełnienia paliwa, mogą nie stanowić już takiego zaskoczenia dla naszego wroga.
Kapitan Hartman, jeden ze sztabu oficerów pułkownika Wolfganga Manna na jego rozkaz przyleciał specjalnie z Europy, ażeby osobiście nadzorować ewakuację i rozmieszczenie mieszkańców Hekli. Miał wrócić ponownie na kontynent, zabierając ze sobą większość swoich sił, a zarazem pozostawiając najsilniejsze jednostki lotnicze, w celu obrony pozostałych Islandczyków. I jeśli taka decyzja zostałaby powzięta, tylko pan kapitan mógłby zająć się tym w odpowiedni sposób.
Michael usiadł. Hartman podszedł do północnej ściany namiotu. Wisiała na niej mapa świata, podobna do tej znanej z projektu van der Gritena.
– Za pozwoleniem, panie Rourke. Pułkownik Mann również popiera wstępną fazę pańskiego planu. Podobnie jak pan, mój dowódca bezapelacyjnie wyraził swoją dezaprobatę dla nieposłuszeństwa rozkazom. Jednakże akcja eskadry, o której pan mówił, może odnieść przewidywany skutek. Chciałbym zaznaczyć, że ostatnie posiłki, przysłane z Nowych Niemiec w trzech rzutach, były dość szczupłe.
Hartman wskazał palcem na mapie obszar w Ameryce Południowej, który Michael zawsze nazywał Argentyną i kontynuował:
– Logika podpowiada, że jedna część tych sił mogłaby zostać przerzucona przez Zatokę Meksykańską w ten rejon – wskazał Teksas – a druga wzdłuż wybrzeży Atlantyku i dalej na północ wzdłuż rzeki Savannah. Trzecią część można by przerzucić w podobny sposób z rozległych obszarów Jukatanu do “Edenu”, minimalizując tym samym możliwość napotkania po drodze na siły sowieckie. Logicznie zatem byłoby dla Specjalnej Grupy Operacyjnej, prowadzonej przez doktora Rourke’a, przedostać się tam pod biegunem, bez potrzeby dodatkowego tankowania. Dalej – na południe, ponad Wielkimi Jeziorami, prosto do “Edenu”, przyśpieszając tym samym spotkanie z siłami wroga, bowiem bazy Sowietów znajdują się na krańcach Północnej Georgii lub obydwu Karolin. Jeżeli jednak tę małą grupę, która dotarła tutaj z Islandii poprzez dolny kraniec Grenlandii, jak to sugeruje Michael Rourke, przerzuci się tędy – pokazał ponownie na mapie – ponad Zatoką Hudsona, wówczas śmigłowce, po napełnieniu zbiorników, mogłyby przelecieć centralnym kursem wzdłuż rzeki Mississippi, aż do bazy na południu byłego stanu Illinois. Następnie przemieści się poprzez góry, ponad ruinami Atlanty, wprost do “Edenu, omijając w ten sposób oddziały zwiadowcze Sowietów i uderzając na nich z zaskoczenia.
– Czy jesteśmy w stanie tego dokonać? – zapytał Michael.
– Byłaby to dość niebezpieczna misja. Nie mogę rozkazać moim pilotom podjęcia tego ryzyka, ale mogę liczyć na ochotników.
Wszyscy oficerowie-piloci, siedzący przy stole, wstali jak jeden mąż. Michael popatrzył po ich twarzach. Wielu z nich było młodszych od niego.
– Panowie – odezwał się kapitan Hartman – wygląda na to, że mamy wystarczającą ilość ochotników. Będziemy ciągnąć losy. Kto wyciągnie los, ten poleci z panem Rourke’em. – I wtedy Hartman uśmiechnął się – będzie kroczył po cienkiej linii pomiędzy oficerskim poczuciem obowiązku a niesubordynacją.
Hartman przeszedł wzdłuż stołu i stanął na przeciw Michaela, który również wstał.
– Więc?
Młody Rourke kiwnął głową.
– Muszę teraz możliwie najszybciej wyruszyć na Ural. Jakoś podświadomie czuję, że w najbliższej przyszłości zostaniemy czymś zaskoczeni przez mieszkańców Podziemnego Miasta. Dlatego muszę być tam na czas ze swymi ludźmi, gotowymi na wszystko. – Spojrzał na zegarek. – Została niecała godzina, Michael. Ty również powinieneś zmieścić się w czasie. Powodzenia!
Uścisnęli sobie dłonie.