174961.fb2 P?tla - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 46

P?tla - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 46

ROZDZIAŁ CZTERDZIESTY CZWARTY

Piątek, 7 listopada 2003 r. 7. 10

Stacy obudziła się i zaczęła nasłuchiwać. W uszach rozbrzmiewał jej tylko rytmiczny oddech Maca. Spojrzała na zegarek i stwierdziła, że jest wcześnie – parę minut po siódmej. Wysunęła się cicho z łóżka, żeby go nie obudzić. Zauważyła duży stos nieuprasowanych rzeczy i wybrała sobie z niego wielki T-shirt. Następnie przeszła do łazienki, gdzie wykąpała się i umyła zęby palcem, na który wycisnęła sporo pasty.

Popatrzyła do lustra i uśmiechnęła się. Nie jest źle, zważywszy, że ostatnio prawie nie spała. W dodatku czuła się prawie… wypoczęta.

To orgazm tak dobrze działa na stresy i niedospanie.

Wyszła z łazienki i zaczęła zbierać swoje porozrzucane ubrania, poczynając od drzwi wejściowych, przy których znalazła kurtkę. Kiedy skończyła, poczuła, że jest głodna i ma ochotę na kawę.

Ruszyła do kuchni, rozglądając się dookoła. Zauważyła, że Macowi przydałby się ktoś do posprzątania mieszkania, że lubi ładne bibeloty i zbiera plakaty ze starych filmów. Zwłaszcza to ostatnie ją zaskoczyło.

Zatrzymała się przed oprawionym w ramę plakatem z „Buntownika bez powodu”, na drugiej ścianie wisiał plakat z „Na nabrzeżach” i „Ojca chrzestnego”.

W końcu znalazła się w kuchni. Blaty z czarnobiałych kafelków i przeszklone szafki wskazywały, że pochodzi ona z lat pięćdziesiątych. Na szczęście szybko znalazła kawę, maszynkę do mielenia i ekspres.

Gorzej jednak było z jedzeniem. Lodówka była niemal pusta.

– Witaj, piękna.

Spojrzała przez ramię. Stojący w drzwiach Mac ziewnął szeroko. Wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie. Był zupełnie nagi. Wyciągnął w jej stronę pistolet wraz z kaburą. Był to glock 40, półautomatyczny, piętnastostrzałowy.

– Zapomniałaś broni.

Wzięła ze śmiechem pistolet.

– Mój Walton & Johnson.

– Słucham?

– Zamiast Smith & Wesson. Jane się ciągle myliła.

– Ale przecież to glock.

– Tylko że ona tego nie wie. Dla niej każdy pistolet to Smith & Wesson, a w dodatku jeszcze przekręca nazwę. Tak swoją drogą, dzięki za piżamę. – Wskazała T-shirt.

Uśmiechnął się szeroko.

– Tak swoją drogą, to mój ulubiony.

– Mogę go pożyczyć?

– A jeśli powiem, że nie, to go zdejmiesz?

– Najpierw muszę się napić kawy. Przykro mi, ale kobieta powinna mieć pewne zasady. Chętnie bym też coś zjadła.

– Proszę, czego ci się zachciewa. Stacy zajrzała ponownie do lodówki.

– Typowy facet. Jest tu tylko piwo i resztki pizzy. Podszedł do niej i objął ją od tyłu.

– A czego jeszcze byś chciała?

– Jajek, soku, chleba… – zaczęła wyliczać.

– Pizza jest najlepsza. Masz w niej jajka, mąkę, mięso, a także warzywa.

– I tłuszcz. – Stacy zajrzała do pudełka. – Jakoś nie widzę tu warzyw.

– A sos pomidorowy? Jak sama nazwa wskazuje, robią go z pomidorów – stwierdził z triumfem.

Obróciła się i zarzuciła mu ręce na szyję.

– Jesteś potwornym prymitywem. Myślisz tylko o piwie i pizzy.

– I jeszcze o tobie.

Otarł się o nią i poczuła, że już ma olbrzymi wzwód. Do licha z kawą, pomyślała.

– Widzę, że też masz broń – mruknęła mu do ucha. – Ale czy nie zawahasz się jej użyć?

Zaśmiał się i wziął ją na ręce. Nie szukał zbyt długo. Położył Stacy na stole kuchennym i pokazał, że jest przygotowany na wszelkie ewentualności.

Wzięli wspólny prysznic, potem Stacy odgrzała pizzę, chociaż Mac stanowczo twierdził, że zimna jest znacznie lepsza. Popili ją kawą i Stacy musiała przyznać, że śniadanie jest całkiem niezłe.

Wzięła drugi kawałek i przypomniała sobie to, co słyszała niedawno od siostry.

– Wiesz, Jane ma ciekawą teorię dotyczącą tego faceta od anonimów.

Spojrzał jej w oczy i odłożył na chwilę kawałek pizzy.

– Tak?

– Uważa, że to ten sam człowiek, który zabił Vanmeer, Tanner i Gregory.

– Trochę to naciągane.

– Wiem. Ale jeśli ma rację?

Przez moment tylko na nią patrzył. Dopiero później pokręcił głową.

– Sama w to nie wierzysz. Nie powiesz mi, że ktoś po szesnastu latach nie tylko zaczął prześladować twoją siostrę, ale również zamordował trzy inne kobiety.

Stacy milczała, więc jeszcze raz potrząsnął głową.

– Może oświecisz mnie, dlaczego to zrobił? Żeby ją zastraszyć? Przecież mógł to zrobić, nikogo nie zabijając. Daj spokój, już bardziej prawdopodobne, że to Ian ma jakąś kochankę, która przesyła jej te groźby. Kto powiedział, że prześladowca jest mężczyzną? Kobiety są bardziej mściwe, chociaż rzadziej posuwają się do morderstwa.

Cholera, znowu miał rację.

Stacy była gotowa wierzyć w tę teorię ze względu na Jane, ponieważ siostra tak bardzo tego potrzebowała.

Wbiła wzrok w swój talerz z resztkami pizzy. Starała się poukładać myśli, zastanawiając się, czy może być z Makiem całkiem szczera. W końcu postanowiła spróbować.

– Zazdrościłam jej męża, pracy, ostatnio dziecka… Wydawało mi się, że ja też na to zasługuję. A teraz… – Spojrzała mu w oczy. – Czuję się z tym potwornie. To było okropne z mojej strony!

– Raczej zupełnie naturalne – zapewnił, wytarłszy usta serwetką. – Pamiętaj, że jesteśmy tylko ludźmi ze wszystkimi naszymi słabościami.

– Możliwe, ale nie byłam sprawiedliwa wobec Jane. Odsunęłam się od niej z powodu zazdrości, a ona mnie potrzebowała.

Zgniótł serwetkę i rzucił ją na talerz.

– Czuję, że czegoś ode mnie chcesz. W czym rzecz, Stacy?

– Nieważne. Chodzi o to, że jestem coś winna siostrze. Jeśli ona wierzy, że to facet z łodzi, to jestem gotowa to sprawdzić. Niezależnie od tego, czy mi pomożesz, czy nie.

– Szef nieźle nas zruga, jeśli się o tym dowie. Stacy uśmiechnęła się.

– Może wyżywać się na mnie. Jestem przyzwyczajona do ostrego języka.

Mac pokręcił głową. Wcale nie był rozbawiony.

– Dobrze, Stacy. Pracujemy razem, więc spróbuję ci w tym pomóc.