175234.fb2 R??e Cmentarne - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 23

R??e Cmentarne - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 23

20

Miłość potrafi uświęcić nawet najgorszy czyn. Najbardziej podły czyn. Tak myślę. Na biurku, między monitorem a klawiaturą, położyłem zdjęcie młodej dziewczyny. Ostatnie jej zdjęcie. Wygląda na nim, jakby spała. Ma zamknięte oczy i nie widać ich głębokiej zieleni. Jakby spała. Albo marzyła o czymś. Koloru oczu nie widać, ale jeśli przyjrzeć się dobrze, można dostrzec kolczyk pod dolną wargą i w podobny sposób przekłuty nos.

To był początek, który powinienem traktować jak sygnał ostrzegawczy. Gdy się ocknąłem, było za późno. Zanim uciekła, zostawiła list pełen goryczy i wściekłości. Pamiętam ostatnie zdanie. „A teraz z Tomkiem pieprzymy was wszystkich”. Nie wiedziałem, co zrobić. Poczułem się, jakbym dostał kamieniem w twarz. Zaczęła mi lecieć krew z nosa. List spaliłem w klozecie i spuściłem popiół wymieszany z kawałkami zakrwawionej waty, jakbym chciał się pozbyć dowodów mej winy. Krążyłem po mieszkaniu jak zaszczute zwierzę. Wreszcie podjąłem decyzję. Pojechałem pod jego dom. W żadnym oknie nie paliło się światło. Już miałem wracać, gdy mą uwagę zwrócił dźwięk dobiegający z drugiej strony domu. Dochodził z garażu. Gdy wreszcie się tam znalazłem, było za późno. Oboje zażyli środki nasenne i usnęli przy włączonym silniku. Chłopaka nie uratowali. Nie było mi go żal. U mojej córki stwierdzono trwałe uszkodzenie mózgu. Lekarze powiedzieli mi, że do końca życia będzie rośliną.

Uznałem, że będzie lepiej, jeśli trafi do ośrodka, który zapewni jej stałą opiekę. Moja córka. Mój, moja, moje. Powtarzała mi, że zawsze chcę mieć wszystko dla siebie. Wtedy tego nie zrozumiałem.

Myślę sobie, że szala wagi przechyliła się jednak w drugą stronę. Przyszedł czas na odkupienie win. To, co robię, robię także dla niej. Dla mojej córki. Podążałem śladami tych dziewczyn, które przywróciły mi pamięć i wspomnienia z dawnych lat. Zabawa w zwierzynę i myśliwego może stać się naprawdę ekscytująca. Ten dziwny stan podniecenia wywołany polowaniem potrafi uzależnić.

Wreszcie spotkaliśmy się. Na placu Dominikańskim w U7. Teraz jest tam kręgielnia. Jaskinia rozrywki, która kiedyś była jaskinią śmierci. W 1945 roku Sowieci dokonali tam masowej egzekucji. Do dziś nie wiadomo, czy użyli miotaczy ognia, czy zatopili schron. Żaden z tych roześmianych i bawiących się tam małolatów z pewnością nie wiedział, że stąpa po szkieletach.

Jaskinia śmierci. Brzmi to jakoś na czasie, zwłaszcza gdy myślę o mojej misji. Tam się spotkaliśmy. Człowiek ze zdjęcia. Ukryty za filarem. Drżałem z niepewności, czy się nie mylę. I czy się z czymś za wcześnie nie zdradzę. Popatrzyłem mu w oczy i wiedziałem już wszystko. A potem trop się urwał. Odnalazłem go niedawno, całkiem przypadkiem. Tym razem doprowadzę rzecz do końca. Odkupienie jest blisko. Czeka mnie jeszcze jedna podróż i wreszcie będę mógł odpocząć.

Wpatruję się w trzy fotografie tak intensywnie, że aż boli mnie od tego głowa. Patrzę na zdjęcie mojej córki. Ma na nim zamknięte oczy. Jakby spała.

Jakby mówiła: już dobrze, tato, wybaczam ci.