175234.fb2 R??e Cmentarne - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 48

R??e Cmentarne - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 48

45

Paweł Bończak, znany bardziej jako „Mumia”, obudził się w samo południe. Nawet nie zamierzał nadwerężać swojej pamięci, by odtworzyć wypadki ubiegłej nocy. Wiedział, że będzie to daremne i może skutkować jedynie silnym bólem głowy. Ważne było nie to, co nabroił wczoraj, lecz to, co nabroi dziś. Ten aforyzm, powtarzany przez jego mentora, Pornosa, który wprowadzał go kilka lat temu w Gdańsku w świat handlu narkotykami, zawsze pozwalał Mumii pozbyć się moralnego kaca. Miewał go zresztą po pijaństwach niezwykle rzadko, a jeżeli już był przez niego dręczony, to tylko z jednego powodu: że przepuścił zbyt dużo pieniędzy.

Mumia wstał z trudem i oparł się o starą, rozchwianą meblościankę, która przedzielała na pół jedyny pokój w mieszkaniu, tworząc sypialną nyżę i pomieszczenie dzienne. To tam powlókł się noga za nogą i stanął przy oknie. Władysławowskie Osiedle Tysiąclecia Państwa Polskiego było jego letnią ojczyzną od kilku lat, a to wynajmowane co roku, skromnie urządzone mieszkanie – dobrą kwaterą. Było ono bardzo dyskretne, ponieważ nigdy w sezonie diler Mumia nie miał stałych sąsiadów, którzy mogliby stać się z jakichś względów podejrzliwi lub ciekawscy. Byli to bowiem letnicy, którzy zmieniali się jak w kalejdoskopie.

Mumia ukucnął i spojrzał pod parapet. Wciąż mógł zaufać swojemu instynktowi. Mimo wczorajszego upojenia przykleił tam taśmą – jak zwykle – małą skórzaną portmonetkę oraz fiolkę z tabletkami, których wczoraj nie udało mu się sprzedać. Otworzył jedno i drugie. W fiolce było kilka tabletek ze znakiem ying i yang, portmonetka była pusta.

Dilera ogarnęła chwilowa złość na swoją hojność. Strzępy wspomnień przelatywały mu przez głowę – a to typ w ciemnych okularach pije obok niego drinka, a to jakaś dziewczyna w nisko opuszczonych majtkach kiwa mu ręką z parkietu, a to wyżelowany młodzieniec w kiblu błaga go o tańszą działkę. Nie chciał tych wspomnień składać do kupy. Nadchodził dół. A on miał już dość tego doła. Obrócił się i uderzył pięścią w meblościankę. Pomogło.

Mumia zebrał myśli. Był wtorek, czyli dzień, w którym odbierał kasę od właściciela baru „Amber”. A zatem zaraz wszystko będzie dobrze. Dostanie kasę, napije się piwa, zje kebaba i poczeka na wieczór. Dół minie. Taki to już wakacyjny cykl. Niezawodny i bezpieczny. Mumia lubił powtarzalność sytuacji.

Poszedł do łazienki i oddał mocz. Potem usiadł na muszli i sięgnął do znajdującego się za nią schowka. Przeliczył liczbę pozostałych pastylek, zapalił papierosa i wybrał numer z komórki.

– Cześć, Rugby – powiedział. – Dzisiaj wtorek, mogę do ciebie przyjść po kasę?… Tak, zaraz… Wiem, że wpadam zawsze wieczorem, ale dzisiaj potrzebuję wcześniej… Dobra, dzięki… Jesteś u siebie, na zapleczu?… Okej, będę tam.