175234.fb2
Gdyby w chłodni wysokiego składowania znajdowały się tylko europalety, Pater nic by nie mógł zrobić. Jednak z względów oszczędnościowych były w niej również polskie palety. Palety pęknięte i ze sękami nie mogły być – zgodnie z normami europejskimi – używane do przewozu towarów. W polskim transporcie krajowym przymykano jednak oczy na kiepskie palety. Dzięki temu Pater mógł zwyciężyć.
Kiedy paleta na samym spodzie z trzaskiem pękła, Jodłowski się zachwiał. Operator wózka poczuł, że nacisk jego rąk zelżał. Uderzył wtedy łokciem w brzuch napastnika i złapał się ostatniej palety z sąsiedniego stosu. Zawisł na niej, podczas gdy Jodłowski runął na zimną posadzkę.
Pater uskoczył na bok i zobaczył wszystko dokładnie. Jodłowski poleciał do tyłu, w przeciwnym kierunku niż stos, na którym stał. Z przejścia wśród palet dobiegł dźwięk jedyny w swoim rodzaju: jakby ktoś uderzył w płytę pilśniową dużym dojrzałym pomidorem. Jakby worek foliowy z wodą, spadający z dużej wysokości, rozbił się na chodniku. Huk i klaśnięcie.
Pater domyślił się, co się stało. Wciągnął kurz w płuca i ruszył przez stertę palet. Robotnik podbiegł i chwycił go za T-shirt, coś krzyczał. Pater poczuł, że jego koszulka pęka w rękach robotnika. Wyrwał się i skoczył do Jodłowskiego.
Bandyta leżał na plecach. Pater nachylił się nad nim.
– Zabiłeś te dziewczyny? W Jelitkowie i teraz we Władku? – zapytał. – To ty je zabiłeś?
Jodłowski uśmiechnął się, na jego ustach pękały krwawe bąbelki. Zamknął oczy i zaczął dygotać jak przy ataku epilepsji.
– Ty skurwysynu! – wrzeszczał robotnik na Patera.
– Przez ciebie mogłem się połamać albo skończyć jak ten! Co ty, kurwa, sobie myślisz?! Złożę na ciebie skargę! To ma być, kurwa, policjant?!
Pater spojrzał na niego i uśmiechnął się szeroko.
– Od jutra nie pracuję już w policji. – Nadkomisarz spojrzał na leżącego i powiedział z silnym przekonaniem: – Zabiłeś je, zabiłeś… No to zdychaj!
Jodłowski nie usłyszał już tych słów.