175818.fb2
Harry Crisp zerknął na zegarek i powiódł wzrokiem po zebranych wokół stołu.
– Rita już powinna tu być. Skończyła o trzeciej.
– Nie odebraliśmy niczego z jej pluskiew? – spytała Holly i odwróciła się do drzwi.
Wszedł Bill.
– Cześć wszystkim – powiedział. – Gdzie Rita?
– Jeszcze jej nie ma – odparł Harry. – Czy któraś z pluskiew ożyła?
– Wszystkie były żywe, gdy je brała. Z jednej, odebrałem tylko parę słów i potem zdechła. Z innych odebraliśmy warkot samochodu, żadnych rozmów.
– Jakie to były słowa?
– Rozmawiali dwaj mężczyźni.
– Znaleźli pluskwę?
– Możliwe.
– Niech ktoś sprawdzi parking przy służbowej bramie Palmetto Gardens – polecił Harry. – Chcę wiedzieć, czy nadal stoi tam jej samochód.
– Już lecę – powiedział Bill.
Harry odwrócił się do zebranych.
– Skoro pluskwy nie działają, potrzebny nam pretekst do wystąpienia o nakaz przeszukania.
Ham podniósł rękę.
– Może ja pomogę.
Wszyscy popatrzyli na niego.
– Byłem tam zeszłej nocy i widziałem parę rzeczy.
– Byłeś tam? – zdumiała się Holly.
– Ham, o czym ty mówisz? – zapytał Harry.
– Po prostu pomyślałem, że się rozejrzę.
– Ham… – zaczęła Holly, ale Harry uciszył ją ruchem dłoni.
– Jak tam wszedłeś?
– Przez bagno przy wejściu do przystani. Na miejscu trochę się pokręciłem.
– Niech ktoś przyniesie zdjęcia lotnicze – polecił Crisp. Gdy rozłożyli je na stole, zwrócił się do Hama: – Mów, co i gdzie widziałeś.
Ham wstał i zaczął pokazywać.
– O trzeciej nad ranem dobiłem tutaj i stąd dotarłem na brzeg. Uznali, że pas krzaków o szerokości pięciu metrów wystarczy za ogrodzenie. Ale pomylili się – oznajmił i opowiedział o swoim rekonesansie.
– Chyba zwariowałeś – skomentowała Holly.
– Czyżby? Odniosłem wrażenie, że chcecie się dowiedzieć, co tam jest. Pomyślałem więc, że to sprawdzę.
– Mów dalej – przynaglił go Harry.
Ham znów pochylił się nad zdjęciami.
– Zajrzałem do tego domu. Odbywała się tam regularna orgia.
– Ktoś cię widział?
– Nie. Potem poszedłem wzdłuż ogrodzenia, tędy. Okazało się, że są trzy siatki, środkowa pod napięciem.
– Trzy siatki – powtórzyła Holly.
– Aha. Doszedłem do centrum łączności, tutaj. Było zamknięte na noc, tylko jeden facet siedział w holu. Rzuciłem też okiem na dach. Są tam klimatyzatory i coś, co wygląda albo na niezależny generator, albo na zespół akumulatorów.
– Awaryjne zasilanie komputerów – wtrącił Jackson. – Nie byłoby im wesoło, gdyby siadły wszystkie naraz w przypadku braku prądu.
– Przecież mają generatory, które włączają się pięć sekund po przerwaniu dopływu elektryczności – zauważyła Holly. – Wiem to od Noble’a.
– Pięć sekund bez prądu to dla komputera cała wieczność – powiedział Jackson. – Potrzebują rezerwowego źródła zasilania choćby po to, żeby nagrać dane i wyłączyć sprzęt.
– Co jeszcze widziałeś, Ham? – dopytywał się Harry.
– Stanowisko karabinu, tutaj. – Ham wskazał palcem. – Ciężka broń automatyczna, ale dokładnie nie wiem, co to było. Może jakiś model chiński. Kaliber ponad pięćdziesiąt. Taka zabawka rozwaliłaby helikopter na kawałki. Stanowisko obsadzał jeden facet, niezbyt czujny. Mogłem zabić go trzy czy cztery razy.
– Jeśli powiem sędziemu federalnemu, że wiemy od informatora, że mają tam nielegalnie sprowadzoną broń, może wyda nam nakaz.
Wrócił Bob.
– Samochodu Rity nie ma na parkingu – oznajmił.
Harry otworzył aktówkę, wyjął z niej kartkę i podał Holly.
– To opis samochodu Rity. Możesz wszcząć poszukiwania? Martwię się o nią.
– Jasne. – Holly wyszła, żeby zadzwonić na posterunek, a po powrocie zapytała: – Myślisz, że przyłapali ją na podkładaniu pluskwy?
– Mam nadzieję, że nie – odparł Harry.
– Moim zdaniem powinniśmy zawiadomić Noble’a, że wiemy o jej zaginięciu.
– Chcesz do niego zadzwonić i zapytać, czy ma naszą agentkę?
Holly wyjęła notes i znalazła numer Palmetto Gardens.
– Z biurem ochrony – poprosiła operatora.
– Ochrona – zgłosił się męski głos.
– Z Barneyem Noble’em.
Po chwili usłyszała Barneya.
– Barney, tu Holly Barker. Jak się masz?
– Całkiem nieźle, Holly. O co chodzi? Właśnie wychodziłem do domu.
– Przed chwilą otrzymaliśmy telefon od pani Garcii, której córka pracuje u was jako sprzątaczka. Martwi się, bo dziewczyna nie wróciła po pracy do domu. Wiecie coś o niej?
– Zaczekaj, sprawdzę. – Barney nie zakrył mikrofonu. – Daj no mi który listę wychodzących przez służbową bramę. – Zaszeleścił papier. – Już mam. Rita Garcia?
– Tak.
– Wyjechała przez bramę razem z innymi kobietami parę minut po trzeciej.
– Sprawdzali je?
– Tak, przeszukujemy wszystkie, żeby mieć pewność, że nie wyniosły niczego z domów, a potem są odhaczane na liście. Wyszła za bramę, nie ma co do tego wątpliwości.
– W porządku, Barney. Mogę cię prosić o przysługę?
– Jasne.
– Zadzwonisz do mnie, jeśli nie pokaże się w pracy jutro rano?
– Żaden problem. Dam znać człowiekowi przy bramie, żeby zwrócił na to uwagę.
– Dzięki. Dobrej nocy.
– Dobranoc.
Holly odłożyła słuchawkę.
– Mówi, że wyszła zaraz po trzeciej.
– Akurat – powiedział Harry. – Mamy kolejny powód do ubiegania się o nakaz. Jackson, mogę zadzwonić z gabinetu? Chcę złapać znajomego sędziego.
– Oczywiście dzwoń.
Harry wszedł do gabinetu i zamknął za sobą drzwi.
– Ham – zaczęła Holly – co to za podchody w Palmetto Gardens?
Wzruszył ramionami i wyszczerzył zęby.
– Ci faceci mogli cię złapać – dodała.
– Nie, nie mogli – odparł Ham. – Jeszcze się taki nie urodził.
Holly ciężko westchnęła i przewróciła oczami.
Harry wrócił do jadalni.
– Sędzia się zastanawia – powiedział. – Później oddzwoni.
– Jeśli mamy tam wejść, będziemy potrzebować wsparcia – odezwała się Holly.
– Masz rację, ale nie mogę o nie poprosić, dopóki nie będę miał nakazu.
– Jezu, Harry, Rita zniknęła i oni ją przetrzymują. Czego więcej mu trzeba?
– Myślę, że chce być pewien, że nikt nie zakwestionuje jego nakazu.
– Więc co teraz zrobimy?
– Będziemy czekać.