177834.fb2 W g??bi lasu - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 45

W g??bi lasu - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 45

42

Sosh nie zdziwił się na mój widok.

– Wiedziałeś, prawda?

Rozmawiał przez telefon. Zakrył dłonią mikrofon.

– Usiądź, Pawle.

– Zadałem ci pytanie.

Skończył rozmowę i odłożył słuchawkę na widełki. Potem zobaczył brązową kopertę w mojej dłoni.

– Co to takiego?

– Streszczenie akt KGB mojego ojca.

Zgarbił się.

– Nie możesz wierzyć we wszystko, co tam znajdziesz – powiedział, ale w jego słowach nie było przekonania.

Jakby odczytywał je z ekranu.

– Na stronie numer dwa – powiedziałem, próbując opanować drżenie głosu – jest opisane to, co zrobił mój ojciec.

Sosh spoglądał na mnie w milczeniu.

– Wydał moich dziadków, prawda? To on był tym informatorem, który ich zdradził. Mój własny ojciec.

Sosh nadal nie odpowiadał.

– Odpowiedz mi, do cholery.

– Nadal nic nie rozumiesz.

– Mój własny ojciec wydał moich dziadków, tak czy nie?

– Tak.

Zamilkłem.

– Twój ojciec został oskarżony o błąd w sztuce lekarskiej. Nie wiem, czy go popełnił, czy nie. To bez różnicy. Rząd chciał go dopaść. Mówiłem ci, do czego byli zdolni. Mogli zniszczyć całą twoją rodzinę.

– Zatem sprzedał moich dziadków, żeby ocalić swoją skórę?

– Rząd i tak by ich dopadł. Jednak tak, rzeczywiście, Władymir zdradził swoich starych teściów, żeby uratować swoje dzieci. Nie przewidział, że tak się to skończy. Myślał, że reżim tylko trochę ich postraszy, pokaże siłę i tyle. Sądził, że twoi dziadkowie w najgorszym razie spędzą kilka tygodni w areszcie. A w zamian za to wasza rodzina dostanie szansę. I twój ojciec będzie mógł zapewnić lepsze życie swoim dzieciom i wnukom. Nie rozumiesz?

– Nie, przykro mi, nie rozumiem.

– Ponieważ jesteś bogaty i bezpieczny.

– Nie wciskaj mi kitu, Sosh. Ludzie nie sprzedają członków swojej rodziny. Powinieneś to wiedzieć. Przecież przeżyłeś blokadę Leningradu. Mieszkańcy tego miasta nie poddali się. Obojętne, co robili naziści, przyjmowaliście ciosy z podniesionym czołem.

– I uważasz, że to było mądre? – Warknął. Zacisnął pięści. – Mój Boże, jakiś ty naiwny. Mój brat i siostra umarli z głodu. Rozumiesz? Gdybyśmy się poddali, gdybyśmy oddali tym draniom to przeklęte miasto, Gawryła i Alina nadal by żyli. Wojna z nazistami i tak zostałaby wygrana. Mój brat i siostra mogliby żyć, mieć dzieci, wnuki, zestarzeć się. Zamiast tego…

Odwrócił się do mnie plecami.

– Kiedy matka dowiedziała się o tym, co zrobił? – Zapytałem.

– Dręczyło go to. Mówię o twoim ojcu. Myślę, że twoja matka zawsze coś podejrzewała. Sadzę, że dlatego tak nim gardziła. A tamtej nocy, kiedy zniknęła twoja siostra, pomyślał, że Camille nie żyje. Załamał się. I wyznał jej prawdę.

To miało sens. Okropny sens. Matka dowiedziała się, co zrobił mój ojciec. Nie mogła mu wybaczyć tego, że zdradził jej ukochanych rodziców. Nie mogła wymyślić surowszej kary niż pozwolić mu sądzić, że jego córka nie żyje.

– I wtedy – powiedziałem – moja matka ukryła Camille. Zaczekała, aż przyjdą pieniądze z odszkodowania. Wtedy zamierzała zniknąć z Camille.

– Tak.

– Pozostaje jednak kluczowe pytanie, czyż nie?

– Jakie?

Rozłożyłem ręce.

– Co ze mną, jej jedynym synem? Jak mogła mnie zostawić?

Sosh nie odpowiedział.

– Całe moje życie… Przez całe życie myślałem, że matka mnie nie kochała. Sądziłem, że uciekła i nigdy nie obejrzała się za siebie. Jak mogłeś pozwolić mi w to wierzyć, Sosh?

– Uważasz, że prawda jest lepsza?

Pomyślałem o tym, jak szpiegowałem ojca w lasach. Wciąż je przekopywał, szukając córki. A potem pewnego dnia przestał. Myślałem, że przestał, ponieważ moja matka odeszła. Przypomniałem sobie, jak pojechał w te lasy ostatni raz, jak powiedział mi, żebym go nie śledził.

Nie dziś, Paul. Dzisiaj pojadę tam sam…

Tamtego dnia wykopał ostatni dół. Nie szukał mojej siostry. Zakopał w nim moją matkę.

Czy była w tym poetycka sprawiedliwość, że pochował ją tam, gdzie miała spoczywać moja siostra, czy też ze względów praktycznych – bo komu przyszłoby do głowy szukać w miejscu, które tak dokładnie zostało przeszukane?

– Tato dowiedział się, że zamierzała uciec.

– Tak.

– Jak na to wpadł?

– Ja mu powiedziałem.

Sosh napotkał moje spojrzenie. Milczałem.

– Dowiedziałem się, że twoja matka przelała sto tysięcy dolarów z ich wspólnego konta. Ludzie z KGB zawsze pilnowali się nawzajem. Zapytałem ojca o ten przelew.

– A on zażądał od niej wyjaśnień.

– Tak.

– Wtedy matka… – Głos uwiązł mi w gardle. Odkaszlnąłem, zamrugałem, spróbowałem ponownie. – Matka wcale nie zamierzała mnie porzucić. Chciała zabrać i mnie.

Sosh spojrzał mi w oczy i skinął głową.

Prawda powinna mnie choć trochę pocieszyć. Nie pocieszyła.

– Wiedziałeś, że on ją zabił, Sosh?

– Tak.

– Tak po prostu?

Znów nie odpowiedział.

– I nic nie zrobiłeś, prawda?

– Nadal pracowaliśmy dla KGB – powiedział. – Gdyby wyszło na jaw, że jest mordercą, wszyscy bylibyśmy w niebezpieczeństwie.

– Ojciec by cię wydał.

– Nie tylko mnie. Znał wielu naszych.

– Dlatego pozwoliłeś, żeby uszło mu to płazem.

– Tak wtedy robiono. Dla dobra sprawy. Ojciec powiedział, że ona chciała wydać nas wszystkich.

– Uwierzyłeś w to?

– Czy to ważne, w co wierzyłem? Twój ojciec wcale nie chciał jej zabić. Był załamany. Wyobraź to sobie. Natasza zamierza od niego odejść. Chce zabrać mu dzieci i zniknąć na zawsze.

Teraz przypomniałem sobie ostatnie słowa umierającego ojca…

„Paul, wciąż musimy ją znaleźć"…

Czy mówił o zwłokach Camille? Czy o Camille żywej?

– Ojciec odkrył, że moja siostra żyje – podsunąłem.

– To nie jest takie proste.

– Dlaczego nie jest proste? Dowiedział się czy nie? Matka mu powiedziała?

– Natasza? – Sosh prychnął. – Nigdy. Mówiłeś o odwadze, umiejętności znoszenia cierpień. Twoja matka nic by mu nie powiedziała. Obojętnie, co by jej zrobił.

– Nawet kiedy ją dusił?

Sosh nie odpowiedział.

– No to jak się dowiedział?

– Po tym, jak ją zabił, twój ojciec przejrzał jej papiery i sprawdził wykazy połączeń telefonicznych. Poskładał wszystkie fakty, a przynajmniej miał pewne podejrzenia.

– Zatem wiedział?

– Jak już mówiłem, to nie jest takie proste.

– Mówisz bez sensu, Sosh. Czy on szukał Camille?

Sosh zamknął oczy. Przeszedł za swoje biurko.

– Wcześniej pytałeś mnie o oblężenie Leningradu – powiedział. – Czy wiesz, czego mnie ono nauczyło? Martwi się nie liczą. Nie ma ich. Grzebiesz ich i żyjesz dalej.

– Zapamiętam to, Sosh.

– Rozpocząłeś poszukiwania. Nie chciałeś zostawić martwych w spokoju. I co ci to dało? Zginęły kolejne dwie osoby. Dowiedziałeś się, że twój ukochany ojciec zamordował twoją matkę. Warto było, Pawle? Warto było budzić stare upiory?

– To zależy.

– Od czego?

– Od tego, co stało się z moją siostrą.

Czekałem.

Przypomniały mi się ostatnie słowa ojca:

„Czy wiedziałeś?".

Myślałem, że mnie oskarżał, że wyczytał w mojej twarzy poczucie winy. Jednak nie o to mu chodziło. Czy znałem prawdziwy los mojej siostry? Czy wiedziałem, co zrobił? Czy wiedziałem, że zamordował moją matkę i zakopał ją w lesie?

– Co się stało z moją siostrą, Sosh?

– Właśnie to miałem na myśli, mówiąc, że to nie jest takie proste.

Czekałem.

– Musisz zrozumieć. Twój ojciec nie miał pewności. Znalazł kilka dowodów, owszem, ale jedyne, czego był pewien, to tego, że twoja matka zamierzała uciec z pieniędzmi i zabrać cię ze sobą.

– I co?

– To, że poprosił mnie o pomoc. Poprosił, żebym sprawdził te dowody. Prosił, żebym znalazł twoją siostrę.

Spojrzałem na niego.

– Zrobiłeś to?

– Sprawdziłem to, owszem. – Zrobił krok w moją stronę. – A kiedy skończyłem, powiedziałem twojemu ojcu, że się pomylił.

– Co?

– Powiedziałem twojemu ojcu, że twoja siostra zginęła tamtej nocy.

Nie pojmowałem.

– A zginęła?

– Nie, Pawle. Nie umarła tamtej nocy. Poczułem, że serce rośnie mi w piersi.

– Okłamałeś go. Nie chciałeś, żeby ją znalazł.

Nic nie powiedział.

– A teraz? Gdzie jest teraz?

– Twoja siostra wiedziała, co zrobił wasz ojciec. Oczywiście nie mogła tego zgłosić. Nie miała żadnego dowodu. I przecież ukrywała się przed policją. Ponadto bała się ojca. Czy mogła wrócić do człowieka, który zamordował jej matkę?

Pomyślałem o rodzinie Perezów, oskarżeniu o wyłudzenie i tym wszystkim. Tak samo byłoby z moją siostrą. Nawet gdyby nie uwzględnić w równaniu ojca, trudno byłoby jej wrócić do domu.

Znów poczułem przypływ nadziei.

– Zatem znalazłeś ją?

– Tak.

– I co?

– I dałem jej pieniądze.

– Pomogłeś jej ukryć się przed nim?

Nie odpowiedział. Nie musiał.

– Gdzie jest teraz?

– Straciłem z nią kontakt wiele lat temu. Musisz zrozumieć. Camille nie chciała cię zranić. Chciała cię zabrać ze sobą. Jednak to było nierealne. Wiedziała, jak bardzo kochałeś ojca. A później, kiedy stałeś się znaną postacią, wiedziała, że zniszczyłby cię jej powrót i wywołany tym skandal. Widzisz, gdyby powróciła, wszystko wyszłoby na jaw. A wtedy twoja kariera byłaby skończona.

– Już jest.

– Tak, teraz to wiemy.

Wiemy. Liczba mnoga.

– Gdzie jest zatem Camille? – Zapytałem.

– Jest tu, Pawle.

W pokoju zabrakło powietrza. Nie mogłem oddychać. Pokręciłem głową.

– Znalezienie jej po tylu latach trochę trwało – zaczął Sosh. – Jednak w końcu ją znalazłem. Porozmawialiśmy. Nie wiedziała, że wasz ojciec nie żyje. Powiedziałem jej. I to, oczywiście, wszystko zmieniło.

– Zaczekaj chwilę. Ty… – Urwałem. – Ty rozmawiałeś z Camille?

Ledwie poznałem swój głos.

– Tak, Pawle.

– Nie rozumiem.

– Kiedy tu wszedłeś, rozmawiałem z nią przez telefon.

Przeszedł mnie zimny dreszcz.

– Zatrzymała się w hotelu dwie przecznice dalej. Powiedziałem jej, żeby tu przyszła. – Spojrzał w kierunku windy. – To ona. Już tu jedzie.

Powoli odwróciłem się i patrzyłem na rosnące na wyświetlaczu liczby. Usłyszałem brzęk. Zrobiłem krok w kierunku windy. Nie mogłem w to uwierzyć. To jeszcze jeden okrutny żart. Nadzieja znów igrała sobie ze mną.

Winda zatrzymała się. Usłyszałem odgłos otwierających się drzwi. Nie rozsunęły się płynnie. Otworzyły się niechętnie, jakby nie chcąc wypuścić pasażera. Zamarłem. Serce waliło mi jak młotem. Nie odrywałem oczu od tych otwierających się drzwi.

A potem, dwadzieścia lat po tym, jak zniknęła w lasach, moja siostra Camille znów wkroczyła w moje życie.