177839.fb2
Zabrałem pamiątki po smutnym życiu Benjamina do ciemnej i pustej poczekalni.
Kupiłem w automacie kubek błotnistej kawy i usiadłem przy stoliku.
Otworzyłem elementarz. Benjamin, lat 9.
Na każdej stronie była jedna litera. Na pierwszej A, na drugiej B, na trzeciej C i tak dalej.
Benjamin przepisał dziesięć razy każdą literę – dużą i małą. A potem zaczynające się od tej litery słowo.
Słowem na „A” było „Ala”.
A potem obrazek – prymitywnie narysowana kredką dziewczynka.
Następnie „Ala” pojawiła się w prostym zdaniu.
„Lubię Alę”, napisał Benjamin składnią dziewięciolatka, z której nigdy nie wyrósł.
„Wszyskiego najlepszego z okazji setnych urodzin.
Sto uścisków”.
Trudno jest z czegokolwiek wyrosnąć, jeśli się jest faszerowanym ogłupiaczami.
Słowem na „B” był „but”.
Narysowany przez Benjamina but znajdował się na nodze małego czarnego stracha na wróble stojącego obok łóżka do złudzenia przypominającego to, które właśnie widziałem na oddziale. Było jego dziecięcą wizją. Nawet koc był tego samego koloru.
„Chodzę w butah”.
Tyle udało mu się osiągnąć przez pięćdziesiąt lat, aż pewnego dnia zobaczył w telewizji swoją mamę, która, jak mu powiedziano, zginęła w powodzi razem z innymi. I wtedy się obudził.
Przejrzałem kolejne strony.
„Cebula”.
„Dom”.
„Ekran”.
„Foka”.
„Guzik”.
„Hak”.
„Indyk”.
„Jajo”.
A potem strona z literką „K”.
Wpatrywałem się w to słowo, które wcale nie pasowało do dziecięcego elementarza.
Nie.
Widziałem już to słowo.
Kiedy z pękniętej ramki na zdjęcie wypadł złożony liścik i wyszeptał: chodź za mną.
Widzisz, Rainey, mówiłem o właściwym facecie.
Obrazek przedstawiał ulicę pełną patykowatych postaci, którym z oczu tryskały łzy. Ich cienkie tyczkowate ręce były wyciągnięte do góry w geście dziecięcego przerażenia. Dlaczego? Nad nimi czaił się niebieski olbrzym z zakrzywionym nożem ociekającym dużymi czerwonymi kroplami krwi.
Wpatrywałem się w to zdanie.
„Mieszkam Kara Bolka”.
„K” jak „Kara Bolka”.
To dlatego nigdy nie mogłem jej znaleźć. Mogłem wertować spisy telefonów do końca świata i niczego nie znaleźć.
„Pozdrawia Cię Kara Bolka”.
Kara Bolka to nie kobieta.
To było miejsce.