29231.fb2
A widza obce pod soba zywioly,
Nie maja kedy spoczac, skrzydla zwinac,
W dol patrza, czujac, ze tam musza zginac.
Oko nie spotka ni miasta, ni gory,
Zadnych pomnikow ludzi ni natury;
Ziemia tak pusta, tak nie zaludniona,
Jak gdyby wczora wieczorem stworzona.
A przeciez nieraz mamut z tych ziem wstaje,
Zeglarz przybyly z falami potopu,
I mowa obca moskiewskiemu chlopu
Glosi, ze dawno stworzone te kraje
I w czasach wielkiej Noego zeglugi
Lad ten handlowal z azyjskimi smugi;
A przeciez nieraz ksiazka ukradziona
Lub gwaltem wzieta, przybywszy z zachodu,
Mowi, ze ziemia ta nie zaludniona
Juz niejednego jest matka narodu.
Lecz nurt potopu szedl przez te plaszczyzny,
Nie zostawiwszy drog swojego rycia,
I hordy ludow wyszly z tej ojczyzny,
Nie zostawiwszy siadow swego zycia;
I gdzies daleko na alpejskiej skale
Slad zostawily stad przybyle fale,
I jeszcze dalej, na Rzymu pomnikach,
O stad przybylych mowia rozbojnikach.
Kraina pusta, biala i otwarta
Jak zgotowana do pisania karta.
Czyz na niej pisac bedzie palec Boski,
I ludzi dobrych uzywszy za gloski,
Czyliz tu skrysli prawde swietej wiary,
Ze milosc rzadzi plemieniem czlowieczem,
Ze trofeami swiata sa: ofiary?
Czyli tez Boga nieprzyjaciel stary
Przyjdzie i w ksiedze tej wyryje mieczem,
Ze rod czlowieczy ma byc w wiezy kuty,
Ze trofeami ludzkosci sa: knuty?
Po polach bialych, pustych wiatr szaleje,
Bryly zamieci odrywa i ciska,
Lecz morze sniegow wzdete nie czernieje,
Wyzwane wichrem powstaje z lozyska
I znowu, jakby nagle skamieniale,
Pada ogromne, jednostajne, biale.
Czasem ogromny huragan wylata
Prosto z biegunow; niewstrzymany w biegu
Az do Euxinu rownine zamiata,
Po calej drodze miecac chmury sniegu;
Czesto podrozne kibitki zakopie,
Jak symuni blednych Libow przy Kanopie.
Powierzchnie bialych, jednostajnych sniegow