29231.fb2
A slonce juz sie na zachod chylilo.
Niebios sklepienie otwarte szeroko,
Bez zadnej chmurki, czcze, ciche i czyste,
Bez zadnej barwy, blado przezroczyste,
Jako zmarzlego podroznika oko.
Przed nami miasto. - Nad miastem do gory
Wznosza sie dziwnie, jak podniebne grody,
Slupy i sciany, kruzganki i mury,
Jak babilonskie wiszace ogrody:
To dymy z dwiestu tysiecy kominow
Prosto i gesto kolumnami leca,
Te jak marmury kararyjskie swieca,
Tamte sie zarza iskrami rubinow;
W gorze wierzcholki zginaja i lacza,
Kreca w kruzganki i lukami placza,
I scian, i dachow maluja widziadla;
Jak owe miasto, co nagle powstanie
Ze srodziemnego czystych wod zwierciadla
Lub na libijskim wybuchnie tumanie,
I wabi oko podroznych z daleka,
I wiecznie stoi, i wiecznie ucieka.
Juz zdjeto lancuch, bramy otwieraja,
Trzesa, badaja, pytaja - wpuszczaja.
PETERSBURG
Za dawnych greckich i italskich czasow
Lud sie budowal pod przybytkiem Boga,
Nad zrodlem nimfy, posrod swietych lasow,
Albo na gorach chronil sie od wroga.
Tak zbudowano Ateny, Rzym, Sparte.
W wieku gotyckim pod wieza barona,
Gdzie byla cala okolic obrona,
Stawaly chaty do walow przyparte;
Albo pilnujac splawnej rzeki ciekow
Rosly powoli z postepami wiekow.
Wszystkie te miasta jakies bostwo wznioslo,
Jakis obronca lub jakies rzemioslo.
Ruskiej stolicy jakiez sa poczatki?
Skad sie zachcialo slawianskim tysiacom
Lezc w te ostatnie swoich dzierzaw katki
Wydarte swiezo morzu i Czuchoncom?
Tu grunt nie daje owocow ni chleba,
Wiatry przynosza tylko snieg i sloty;
Tu zbyt gorace lub zbyt zimne nieba,
Srogie i zmienne jak humor despoty.
Nie chcieli ludzie - blotne okolice
Car upodobal, i stawic rozkazal
Nie miasto ludziom, lecz sobie stolice:
Car tu wszechmocnosc woli swej pokazal.
W glab cieklych piaskow i blotnych zatopow