29231.fb2
Przyjawszy nowa wiare i sumnienie,
Wszyscy sie zeszli w jedno zgromadzenie"
Napis: "Tu stroje damskie" - dalej: "Nuty";
Tam robia: "Dzieciom zabawki" - tam: "Knuty".
W ulicach kocze, karety, landary;
Mimo ogromu i bystrego lotu
Na lyzwach blysna, znikna bez loskotu,
Jak w panorama czarodziejskie mary.
Na kozlach koczow angielskich brodaty
Siedzi woznica; szron mu okryl szaty,
Brode i wasy, i brwi; biczem wali;
Przodem na koniach leca chlopcy mali
W kozuchach, istne dzieci Boreasza;
Swiszcza piskliwie i gmin sie rozprasza,
Pierzcha przed koczem saneczek gromada,
Jak przed okretem bialych kaczek stada.
Tu ludzie biega, kazdego mroz goni,
Zaden nie stanie, nie patrzy, nie gada;
Kazdego oczy zmruzone, twarz blada,
Kazdy trze rece i zebami dzwoni,
I z ust kazdego wyzioniona para
Wychodzi slupem, prosta, dluga, szara.
Widzac te dymem buchajace gminy,
Myslisz, ze chodza po miescie kominy.
Po bokach gminnej cisnacej sie trzody
Ciagna powaznie dwa ogromne rzedy,
Jak procesy j e w koscielne obrzedy
Lub jak nadbrzezne bystrej rzeki lody.
I gdziez ta zgraja wlecze sie powoli,
Na mroz nieczula jak trzoda soboli?
Przechadzka modna jest o tej godzinie;
Zimno i wietrzno, ale ktoz dba o to,
Wszak cesarz tedy zwykl chodzic piechoto,
I cesarzowa, i dworu mistrzynie.
Ida marszalki, damy, urzedniki,
W rownych abcugach: pierwszy, drugi, czwarty,
Jako rzucane z rak szulera karty,
Krole, wyzniki, damy i nizniki,
Starki i miodki, czarne i czerwone,
Padaja na te i na owa strone,
Po obu stronach wspanialej ulicy,
Po mostkach lsnacym wyslanych granitem.
A naprzod ida dworscy urzednicy:
Ten w futrze cieplem, lecz na wpol odkrylem,
Aby widziano jego krzyzow cztery;
Zmarznie, lecz wszystkim pokaze ordery;
Wynioslym okiem rownych sobie szuka
I, gruby, pelznie wolnym chodem zuka.
Dalej gwardyjskie modniejsze mlokosy,