29231.fb2 Россия и Запад (Антология русской поэзии) - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 150

Россия и Запад (Антология русской поэзии) - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 150

Jakie zas dalej byly tam obroty,

Jak jazda racza i niezwyciezona

Leciala obses na karki piechoty:

Jak kundlow psiarnia traba poduszczona

Na zwiazanego niedzwiedzia uderza,

Widzac, ze w kluby ujeto pysk zwierza

Jak sie piechota kupi, sciska, kurczy,

Nadstawia bronie jako igly jeza,

Ktory poczuje, ze pies nad nim burczy;

Jak wreszcie jazda w ostatnim poskoku

Targniona smycza powsciagnela kroku;

I jak harmaty w przod i w tyl ciagano,

Jak po francusku, po rusku lajano,

Jak w areszt brano, po karkach trzepano,

Jak tam marzniono i z koni spadano,

I jak carowi w koncu winszowano

Czuje te wielkosc, bogactwo przedmiotu!

Gdybym mogl opiac, wslawilbym me imie,

Lecz muza moja jak bomba w pol lotu

Spada i gasnie w prozaicznym rymie,

I srod glownego manewrow obrotu,

Jak Homer w walce bogow - ja - ach, drzymie.

Juz przerobiono wojskiem wszystkie ruchy,

O ktorych tylko car czytal lub slyszal;

Srod zgrai widzow juz sie gwar uciszal,

Juz i sukmany, delije, kozuchy,

Co sie czernily gesto wkolo placu,

Rozpelzaly sie kazda w swoje strone,

I wszystko bylo zmarzle i znudzone

Juz zastawiano sniadanie w palacu.

Ambasadory zagranicznych rzadow,

Ktorzy pomimo i mrozu, i nudy,

Dla laski carskiej nie chybia przegladow

I co dzien krzycza: "o dziwy! o cudy!"

Juz powtorzyli raz tysiaczny drugi

Z nowym zapalem dawne komplementy:

Ze car jest taktyk w planach niepojety,

Ze wielkich wodzow ma na swe uslugi,

Ze kto nie widzial, nigdy nie uwierzy,

Jaki tu zapal i mestwo zolnierzy.

Na koniec byla rozmowa skonczona

Zwyczajnym smiechem z glupstw Napoleona;

I na zegarek juz kazdy spozieral,

Bojac sie dalszych galopow i klusow;

Bo mroz dociskal dwudziestu gradusow,

Dusila nuda i glod juz doskwieral.

Lecz car stal jeszcze i dawal rozkazy;

Swe pulki siwe, kare i bulane

Puszcza, wstrzymuje po dwadziescie razy;

Znowu piechote przedluza jak sciane,