29231.fb2 Россия и Запад (Антология русской поэзии) - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 154

Россия и Запад (Антология русской поэзии) - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 154

Ow gmach powietrzny jak miasto olbrzymow,

Niknac pod niebem jak czarow widziadlo,

Runelo w gruzy i na ziemie spadlo:

I dym rzekami po ulicach plynal,

Zmieszany z para ciepla i wilgotna;

Snieg zaczal topniec - i nim wieczor minal,

Oblewal bruki rzeka Stygu blotna.

Sanki uciekly, kocze i landary

Zerwano z plozow; grzmia po bruku kola;

Lecz posrod mroku i dymu, i pary

Oko pojazdow rozroznic nie zdola;

Widac je tylko po latarek blyskach,

Jako plomyki bledne na bagniskach.

Szli owi mlodzi podrozni nad brzegiem

Ogromnej Newy; lubia isc o zmroku,

Bo czynownikow unikna widoku

I w pustym miejscu nie zejda sie z szpiegiem.

Szli obcym z soba gadajac jezykiem;

Czasem piesn jakas obca z cicha nuca,

Czasami stana i oczy obroca,

Czy kto nie slucha? - nie zeszli sie z nikim.

Nucac bladzili nad Newy korytem,

Ktore sie ciagnie jak alpejska sciana,

Az sie wstrzymali, gdzie miedzy granitem

Ku rzece droga spada wyrabana.

Stamtad, na dole, ujrzeli z daleka

Nad brzegiem wody z latarka czlowieka:

Nie szpieg, bo tylko sledzil czegos w wodzie,

Ani przewoznik, ktoz plywa po lodzie?

Nie jest rybakiem, bo nic nie mial w reku

Oprocz latarki i papierow peku.

Podeszli blizej, on nie zwrocil oka,

Wyciagal powroz, ktory w wode zwisal,

Wyciagnal, wezly zliczyl i zapisal;

Zdawal sie mierzyc, jak woda gleboka.

Odblask latarki odbity od lodu

Oblewa jego ksiegi tajemnicze

I pochylone nad swieca oblicze

Zolte jak oblok nad sloncem zachodu:

Oblicze piekne, szlachetne, surowe.

Okiem tak pilnie w swojej ksiedze czytal,

Ze slyszac obcych kroki i rozmowe

Tuz ponad soba, kto sa, nie zapytal,

I tylko z reki lekkiego skinienia

Widac, ze prosi, wymaga milczenia.

Cos tak dziwnego bylo w reki ruchu,

Ze choc podrozni tuz nad nim staneli,

Patrzac i szepcac, i smiejac sie w duchu,

Umilkli wszyscy, przerwac mu nie smieli.

Jeden w twarz spojrzal i poznal, i krzyknal: