37543.fb2
Spotykamy się z Hannah w jej małym mieszkaniu na poddaszu. Obok siedzi jej przyjaciel Paul, który towarzyszyć nam będzie we wszystkich rozmowach.
– Bez niego nie umiałabym tego wszystkiego opowiedzieć – wyjaśnia, nerwowo mieszając herbatę w filiżance. – Gdyby nie Paul, to prawdopodobnie w ogóle bym tu nie siedziała – kontynuuje po namyśle. – Gdyby nie on pewnie bym już dawno nie żyła…
W tym gronie spotykamy się przez następne tygodnie.
Są dni, kiedy Hannah potrafi opowiadać i opowiadać bez końca. Potem przerzuca zdjęcia z dzieciństwa, przechowywane w kartonowym pudełku, a nawet – od czasu do czasu – czyta na głos krótkie fragmenty swoich dzienników, prowadzonych do niedawna w ścisłej tajemnicy.
Kiedy indziej znowu milczy, jest smutna i zamyślona.
– Dzisiaj nie dam rady – stwierdza, co zdarza się coraz częściej, i wlepia smutne oczy w mój wydający ciche szmery dyktafon, nagrywający jej uparte milczenie.
W takie dni wychodzimy do kina albo do pobliskiej kawiarni, gramy w trivial pursuit * lub scrabble.
– Przez to twoja książka o tym, co mnie spotkało, może nigdy nie zostać ukończona – tłumaczy się potem nerwowo za każdym razem.
Ale w końcu przecież kiedyś powstanie.
Tak się stało zeszłego roku. Pewnego szarego, mglistego i dżdżystego listopadowego popołudnia siedziałyśmy u Hannah, w jej niewielkim pokoju gościnnym, wśród sterty starych fotografii, dzienników i wilgotnych od płaczu chusteczek, kiedy powiedziała, wzdychając: – Tak, to tyle…
Uśmiechnęłyśmy się do siebie, a następnego dnia zaczęłam spisywać jej historię.
<a l:href="#_ftnref1">*</a> Towarzyska gra planszowa