37567.fb2 Cichodajka.pl - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 7

Cichodajka.pl - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 7

Nieromantyczne nałożenie gumki, próby dobrania odpowiedniej pozycji poza wanną. Trochę bólu, troszkę krwi i… już jestem kobietą? Nie wiem, ile to wszystko trwało. Ile razy we mnie wchodził, jak długo się poruszał. Jego ruchy były pełne czułości. Pewnie nie chciał mnie zawieść zbyt wczesnym zakończeniem zabawy. Mojej pierwszej tego typu zabawy. Gdy czuł, że za chwilę dojdzie do wystrzału, wycofywał swoje wielkie działo i pieścił mnie w inny sposób. A gdy sposobów już zabrakło, woda w wannie prawie ostygła, skończył we mnie. Tzn. w gumce w której towarzystwie we mnie wchodził;) Te jego ostatnie ruchy i pchnięcia mało mnie nie rozsadziły od środka, ale takiej niesamowitej mieszanki bólu i rozkoszy nie mogłam przecież przerwać.

I tak oto to się stało – fajnie? Normalnie? Za wcześnie? Za późno? Zbyt kurewsko? Zwyt nieśmiało? Możecie opisać swoje pierwsze razy?

PS Dla tych, którzy uważają, że pewnie poza klawiaturą komputera nie potrafię się nawet podpisać. Że moje opowieści są wyssane z palca lub penisa, albo skopiowałam je z jakiegoś erotycznego portalu. Opiszcie swój pierwszy raz, albo chociaż ostatni – pokażcie jak to się robi (pieprzy, opisuje pieprzenie), bo może umrę w nieświadomości, że to co robię (jak uprawiam sex lub jak o tym piszę) to tylko pierdy muchy koło Waszego dostojnego, gustownego bzykania. No i pisania o tym po mistrzowsku- mickiewiczowsku czy komercjalowsku- grocholowsku.

skomentuj (45)

2004-04-24 12:14:04 ›› Czas wolny…

Wczoraj byłam na koncercie. O 2:00 w nocy wróciłam do domu. Dziś idę na urodziny koleżanki. Wrócę jeszcze później lub dopiero jutro. Wyrosłam już z nocowania u koleżanek, co jest takie modne wśród młodszych nastolatek. Z dyskotek też, co jest modne wśród wszystkich… – tę właśnie notkę dedykuję tym, którzy uważają, że rodzice mnie nie kochają, skoro nie wiedzą, jak spędzam wolny czas.

Którzy życzą mi, by mój blog przeczytała moja matka. Bo macie nadzieję, że co się wtedy stanie? Wyklnie mnie? Wygoni z domu? Tak zrobilibyście to Wy? To prędzej współczuję Wam, a raczej Waszym dzieciom, niż moim rodzicom.

Wasze bachory lub przyszłe bachory ściamniają lub dopiero będą ściemniać, że są na dyskotece, że uczą się z koleżanką, że u niej nocują, itp., a tak naprawdę już w wieku 14lat zaczną się łupić w toaletach dyskotek, krzakach pod nimi lub samochodach. Zaczną odwiedzać miłych młodzieńców w specjalnie po to wynajętych mieszkaniach tuż obok gimnazjów lub ogólniaczków. A jeśli będą na tyle "wychowane" lub nieatrakcyjne, by tego nie nie chcieć/nie móc robić, będą z pogardą ale i zazdrością patrzyły na te/tych którzy to robią.

Może sama wolę być taka, by wiedzieć, co można zrobić na długiej przerwie, na urodzinach koleżanki, itp. Mam starszą koleżankę, która "bawiła" się jeszcze lepiej ode mnie. Potrafiła się kochać na dyskotece na parkiecie, na ulicy, cmentarzu… Robila to tak dobrze, miała takie ciało, że mimo opinii jaką miała, podejrzeń, że może być chora na większość chorób wenerycznych, tylko prawdziwi "prawi" ludzie potrafili się oprzeć temu, by jej nie chcieć. Jak skończyła? Jest dziś wzorową 28letnią matką. Ma kochającego męża, który dobrze wiedział, kogo bierze. Wziął ją nawet z nieswoim dzieckiem. Pewnie szkoda Wam tego, że wszystkie tego typu kobiety faceci pokochują miłością o wiele głębszą i ślepą, niż potulne anielice wypinające się jedynie po ciemku, raz na miesiąc, tylko w jeden sposób, tylko z jednym mężczyzną. Które drżą z przejęcia jak mają dotknąć męskiego penisa.

PS Do:-) Ty nawet boisz się podać swoje imię. Chcesz być anonimowym wychowawcą jak ojcowie z seriali dok. o patologicznych rodzinach. To Tobie brakuje intelektu, jeśli uważasz, że słów które używam ja i średnio IQ ludzie trzeba uczyć się ze słowników i to dzień i noc. Widać nauka Ci nie wchodziła ani do łba, ani wiele się nie nawchodziłeś w ciała kobiece, bo tylko impotentów i dewiantów sexualnych i dewotów religijnych razi mój blog i to, co na nim opisuje. Żyj sobie w swoim zaściankowym Bełchatowie, i nie ucz mojej matce mnie wychowywać. Napłodź sobie podobnych do siebie półIQ i ich torturuj do woli swoją miłością rodzicielską. Pewnie dziadkiem zostaniesz wcześniej, niż Ci się wydaje…

skomentuj (34)

2004-04-26 17:48:08 ›› Mój pierwszy raz za $…

Nie zmusiła mnie do tego ciężka sytuacja materialna. Nie wygonił mnie nad ranem ze swojego domu kochanek, z banknotem w ręku na taksówkę. Nie zmusił mnie do tego żaden stręczyciel. Nikt mnie do tego nie zmuszał, bo to wyszło tak… samo z siebie! Z materialnego punktu widzenia nie były to nawet pieniądze, a rzecz, której się nie zapomina i nie można się jej łatwo pozbyć. Rzeczą tą był (i jest do dziś) tatuaż…

Po krótkich bojach z rodzicami o pozwolenie na wykonanie sobie tatuażu lędźwiowego, dostałam wreszcie takie pozwolenie. Pozwolenie i kasę na wykonanie go w czystym studio tatuażu, gdzie robią je sobie artyści, a nie ćpuni i recydywiści – zarymowała matka wręczając mi kilkaset zł. Z przyozdobioną już w tatuaże koleżanką odwiedziłyśmy studio, w którym takie artystyczne wzorki na niej wykonano. Po przejrzeniu katalogu wzorów, zapisaniu się w kolejkę i zostawieniu numeru tel. (gdyby znalazł się wcześniejszy czas, gdy ktoś rezygnuje), miałam cierpliwie czekać na swoją kolej…

Przyzwyczajona do obłapywania mnie wzrokiem przez mężczyzn, nie zrobiło na mnie wrażenia przycinanie mnie przez przystojnego dreadowanego tatuażystę. Myślałam, że patrzył na mnie, jak na materiał, jak na kilka metrów kwadratowych skóry, którą może przyozdobić. Na swoją kolej miałam czekać tydzień… Telefon zadzwonił już po dwóch dniach. Dzwonił właśnie ten dread'owany artysta, by ucieszyć mnie wiadomością, że już nazajutrz może zacząć wpompowywać we mnie… tusz. Takich słow właśnie użył, takiego właśnie przystopowania słów przed upewnieniem mnie, że to właśnie tusz chce we mnie wpomować.

Wzorek miał być nieco większy, niż zazwyczaj robi się go za pierwszym razem, więc rozdziewiczył moje plecy malutkim oczkiem, które miało pokazać moją tolerancję na tego typu zabieg. Mimo, że był już którymś z kolei mężczyzną, który mnie dotykał, to te jego artystyczne palce powodowały, że… Widać wiele ciał kobiecych dotykał, bo robił to jak lekarz, niby bez emocji, niby bez podtekstów, niby widząc we mnie tylko pacjentkę- klientkę.

2 tygodnie później, gdy oczko się przyjęło, a mój wzorek miał w kilka godzin przenieść się z katalogu pod moją skórę, leżałam półnaga w jego studio tatuażu. Było gorąco, plecy miałam odsłonięte, lędźwie też z fragmentem pupy. Przyzwyczajona już do bólu, który powodowała kłująca mnie kilka tysięcy razy na sekundę igła, czekałam na koniec tego zabiegu.

– wiesz mógłbym wykonać ten tatuaż szybciej, mniej boleśnie, ale żeby tatuaż miał duszę, musisz trochę pocierpieć… Powinien też być za darmo, bo przeliczając każdy jego centymetr na złotówki, odbiera mu się całą jego magię… – powiedział pan Dread.

– to proszę zrób go tak, bym nie nosiła na sobie czegoś bezdusznego… – zaproponowałam, sama nie widząc, co to ma znaczyć.

– …

– …

Nie pamiętam reszty dialogu, ale w pewnej chwili maszynka przestała brzyczeć. Jego palce przestały napinać moją skórę i ścierać z niej nadmiar tuszu. Odsłonił całość moich pośladków. Zaczął je delikatnie ściskać, całować. Uczucie bólu z lędźwi zaczęło przemieniać się w uczucie podniecenia tuż pod lędźwiami. Jego tak bezczułe wydawałoby się palce zaczęły dostarczać mi wieeele czułości. Wiedział, że z bolącymi plecami nie może trenować ze mną kamasutry. Rozchylił wtedy moje pośladki, i zrobił coś, na co krzywiłam się oglądając to na filmach erotycznych. Swoim językiem zaczął lizać mi… Hmm… nawet trudno mi to napisać, więc co dopiero było czerpać mi z tego rozkosz. Ale… to naprawdę było bardzo niesamowite przeżycie. Szczęście, że depilowałam się już od dawna, i to wszędzie tam, gdzie tylko występują niechciane włoski. Bojąc się, że zaraz może zrobić z moją pupą coś jeszcze, podniosłam się, by wypiąć w jego kierunku to, co zazwyczaj miałam w takich okolicznosciach lizane. I tu kolejne zaskoczenie. Po raz pierwszy czułam tam tak długi język. Wciskał go prawie pod mój punkt G! Jeśli to, co nosi w spodniach jest proporcjonalne do długości języka, to…

Leżałam na jego kozetce, wypięta jak przeciągająca się na słońcu kocica. Nawet nie wiem, kiedy Dread zdążył nałożyć gumkę i swoim wielkim narządem próbował wejść w miejsce, w którym chwilkę częściej operował językiem. Był wielki. Jak jamajski murzyn, na cześć których nosił wydreadowane włosy.

Jakie to szczęście, że swym wcześniejszym lizaniem wydzielił ze mnie tyle soku, że po kilku próbach, pogłębieniach, mógł we mnie wejść. Było to najwspanialsze wejście, jakie miałam! Poprzedzone kilkudziesięcioma minutami bólu, po dziwnym napięciu, jakie ten ból powoduje, po pełnej napięcia rozkoszy analnej, i lizaniu mnie jakby to robił jakiś mrówkojad… Nie wiem, jak długo mnie pompował. Tym razem swoją wielką "strzykawką", a nie cieniutką igiełką maszyny. Nie zmieniał pozycji, bo wiedział, że mógłby zniszczyć tym swoje dzieło. Gdy zaczął przyśpieszać czując, że zaraz wystrzeli, zrobił to wprost na moje plecy. Gorący strumień ściekł na miejsce, które z takim pietyzmem przyozdabiał. Może dlatego, że przez cały stosunek nie widziałam jego twarzy, nie wiedziałam, co za chwilę może zrobić, jego wytrysk przeżyłam prawie jak swój własny orgazm. Ściekającą strużkę nasienia rozsmarował po mych plecach i tatuażu jak jakiś kojący ból balsam. Nałożył mi opatrunek, pomógł mi się ubrać.

– masz tatuaż z wielką duszą. Zapraszam za kilka miesięcy po kolejny. – powiedział, dając mi do zrozumienia, że mojego tatuażu nie przeliczy na pieniędze.

Na mych plecach i tatuażu lądowały już miliardy plemników. Może jest tu ktoś chętny, który chce być następny…? I pomyśleć, że są kobiety nie lubiące się kochać od tyłu…

skomentuj (25)

2004-04-27 11:30:26 ›› Analne sprostowanie…

Nie kochałam się analnie! Pan Dread tylko zabawił językiem moją pupę! Dla mnie "od tyłu", oznacza pozycję doggy style, czy jak to się ona dla Was zwie.

Co do analizy mojej osobowości przez kogoś tam z komentujących – ubaw to mam z czytania, że ze mnie jest samiec. Może i mam męskie cechy osobowości, bo tatuś chciał mieć we mnie synka? Może moja jak to nazywacie "zryta" psychika odrzuca brazylijskoserialowy model miłości i sexu polegającego jedynie na pocałunkach. Może nie mam i nigdy nie miałam takich problemów sercowych z jakimi piszą do redakcji czytelniczki Bravo. A może mam męskie podejście do świata, w którym facet pieprzący codzień inną kobietę to doskonały kochanek, zdobywca, a kobieta robiąca to samo to kurwa – niezależnie, czy bierze za to kasę, czy nie…

To jest blog o pierdoleniu! Nie smutów o rozterkach serca, o miłości, której nie ma. Albo która jak jest, to zdarza się bardzo rzadko, a o fizycznym piedoleniu męsko- damskim, które ma miejsce codzień w miliardach przypadków. Chcecie poczytać sobie o uczuciach, to kupcie Harlekina. Już w pierwszej notce napisałam, że do tego co robię uczuć nie włączam. Te pozostawię może dla tego Jedynego? Julia Roberts w "Pretty woman" nie całowała swych klientów w usta… Czy też była taka "A- feee!" jak ja?

A co do męskiej eksplozji, to myślisz, że kobieta nie wie, kiedy facet w nią wystrzeli? Że nie słyszy zmiany tempa jego oddechu? Nie czuje, że jest 2x szybciej i o połowę głębiej pieprzona? Myślisz, że myślimy, że facet dostał właśnie nowe baterie Duracell, jak królik w reklamie?

A co do punktu G. Łatwiej go jest znaleźć (męskim palcem w kobiecym ciele) niż ludziom spoza Warszawy dostrzec Pałac Kultury sprzed budynku Dworca Centralnego PKP;)

skomentuj (20)

2004-04-27 18:32:27 ›› O ściąganiu prezerwatywy…

Nie jestem facetem, nie nakładałam sobie nigdy prezerwatywy na penisa, ale wiem, że nie robi się na niej supełków po jej nałożeniu, że nie przykleja jej się klejem, nie naciąga się jej na jajka… Więc jeśli facet jest wydepilowany, to w ułamku sekundy potrafi ściągnąć z siebie gumę. No ja pieprzę, ale filozofia! Czy tak rzadko ruchacie, że ledwie się dorwiecie do kobiety, to myślicie tylko na o jak najszybszym spuszczeniu się w gumę?

Jeśli tak, to już rozumiem, czemu Was tak boli ten blog. To, że często nie potraficie trafić w kobietę, ma oznaczać, że nie potraficie ściągnąć z siebie gumki! Z czego jeszcze zrobicie problem? Że tatuaż był za kolorowy? Że zupa mamy była za słona, więc teraz lubię słony smak…?

Do burków, udających, że gdzieś mają moją o nich opinię… Trzeba sobie czymś zasłużyć, bym ją chciała wyrazić…

Nudnyyy blog? To co w Pruszczu Gdańskim nie jest nudne? Walenie fok w zatoce?;) Kurwa, ludzie, walcie się sami, a ode mnie się odwalcie!

Dziękuję pozywywnie nastawionym do mnie gościom mego bloga:) Was nie komentuję, bo ten blog jest właśnie dla Was. Rozumiejących.

skomentuj (25)

2004-04-28 19:42:21 ›› Pusta dziewucho bez perspektyw…

Ten koleś, który tak właśnie kończy swoje komentarze bawi mnie najbardziej! Możesz mi opisać swoje perspektywy?

Pewnie jesteś z wielodzietnej rodziny- ja jestem jedynaczką.

Pewnie gnieździsz się ze starymi, dziadkami, i pradziadkami w jednym wynajętym mieszkaniu – ja mam 260 metrów kradratowych prawie w centrum Warszawy do podziału jedynie z rodzicami.

Pewnie pieszo tuptasz do szkoły, do pracy, lub do Urzędu Pracy po zasiłek – mnie, (gdy ma czas) ojciec odwozi Lexusem do szkoły.

Pewnie masz debet na koncie? Długi w banku? Coś na raty? Ja mam kilkaset zł co miesiąc na mojej karcie do roztrwonienia… Drugie tyle kieszonkowego z reszty na zakupy, i trzecie tyle z prezentów od dziadków.

Itp. itd… I kto tu jest bez perspektyw?

skomentuj (39)

2004-04-29 09:57:10 ›› Jak chorągiewki na wietrze…