37638.fb2 Cukier w normie z ekstrabonusem - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 13

Cukier w normie z ekstrabonusem - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 13

Odwiedziny.

W trzeci dzień świąt, bo wiadomo, że w drugi to nie wypada, wpadli z wizytą znajomi. Pan Gienek siedział i zapamiętale oglądał telewizor. Kto przyszedł? Państwo Męczarscy z synem. Kto? No dobra. Trudno. Się mówi, a żyje się dalej. Państwo Męczarscy zdjęli jak się należy buty, chociaż pani Halinka przekonywała ich kurtuazyjnie, jak tylko mogła, ze żaden kłopot, że naprawdę nie potrzeba ściągać butów, ale państwo Męczarscy wiedzieli, że taki jest obyczaj i nie należy go zmieniać, a zapewnienia gospodyni, że nie trzeba ściągać butów, należy potraktować tylko i wyłącznie jako uprzejmość i dowód sympatii. Słusznie! Uśmiechnięci ściągnęli buty. A potem przeszli do dużego, bo tak też im pani Halinka powiedziała: no przejdźcie do dużego. Przynieś jakiejś wędlinki, sałatki, no co tak siedzisz, zwrócił się pan Gieniu do żony, chociaż nie siedziała. Przecież widzisz, że goście głodni. Ale państwo Męczarscy na te słowa zaczęli zgodnie z niepisaną tradycją zapierać się, że głodni nie są, chociaż specjalnie nie jedli u siebie sytego obiadu, żeby sobie zostawić miejsce na ewentualne przysmaki. Gospodarz oczywiście nawet nie chciał słuchać, że państwo Męczarscy głodni nie są. Na co oni jeszcze bardziej zapewnili, że w żadnym wypadku głodni nie są, obiad przecież jedli przed wyjściem. Na te słowa gospodyni zaczęła nalegać, że koniecznie muszą coś skosztować. Po rytualnej grzecznościowej wymianie zdań, goście usadowili się za szeroką ławą, a pani Halinka nakroiła, przygotowała, zaparzyła kawy i herbaty przyniosła, rozstawiła i zachęciła do konsumpcji. Z początku nieśmiało, ale jednak, zabrali się goście do kosztowania potraw pani Halinki. A Syn państwa Męczarskich siedział i nic nie jadł. Pani Halinka widząc, że syn państwa Męczarskich siedzi i nic nie je, jakby go to nie cieszyło, zaczęła się go pytać, do której klasy chodzi, i że jest już duży, ale on nic nie mówił. no co on taki nieśmiały, czy co, próbowała, w związku z tym, zażartować pani Halinka. Ale przecież ty nie jesteś taki nieśmiały powiedziała pani Męczarska patrząc na syna. No weź nałóż sobie wędlinki, czegoś, sałatki, bardzo dobra sałatka. No nałóż sobie sałatki, powiedział pan Męczarski i nałożył synowi na talerz sałatki. Masz jedz. Ale syn nie jadł. Jaki on grzeczny, powiedział pan Cieniu, myśląc wstrętny bachor pomyślał, a może on chce placka? Może placka zjesz, spytała pani Męczarska. Masz zjedz sobie placka, makowiec, pyszny, podała. synowi talerzyk z makowcem. No dajcie mu spokój, niech sobie chłopak zje w spokoju. na wesoło próbował zamknąć sprawę pan Cieniu. Jak będzie chciał, to sobie sam weźmie. Co nałożyć ci kiełbasy?, masz, i nałożył synowi kiełbasy pan Męczarski, Jedz, dobra kiełbasa. Bardzo dobra, pokreśliła pani Halinka. Kupiłam ją na targu, wiejska, prawdziwa, droga. Ale syn państwa Męczarskich nie jadł. Bardzo dobrze się uczy, powiedziała pani Męczarska. W szkole same piątki. Taak?, spytała z uprzejmym niedowierzaniem pani Halinka. Same piątki, potwierdził pan Męczarski. Bardzo dobrze się uczy. Taak?, spytała ponownie z uprzejmym niedowierzaniem pani Halinka. To bardzo ładnie, to jest pociecha z niego, ale czemu on nic nie? No czemu nic nie jesz, zapytała syna pani Męczarska. Jedz. Jedz, dodał pan Męczarski, świadomy faktu, że jak się do kogoś przychodzi w odwiedziny, to trzeba jak najwięcej skorzystać, zwłaszcza, że obiad nie był syty. Jedz, nie wstydź się, powiedziała pani Męczarska. Czego ma się wstydzić, próbował zamienić to w żart Męczarski. Ale przecież on się nie wstydzi, uśmiechnęła się pani Halinka. Przecież on jest duży, do której klasy chodzisz? On już chodzi do szóstej klasy, odpowiedziała pani Męczarska. A dobrze się uczysz?, spytała pani Halinka. Taki grzeczny, duży chłopiec, na pewno uczy się dobrze. Tak, tak, uczy się bardzo dobrze odpowiedział pan Męczarski. W zeszłym roku świadectwo z paskiem przyniósł. No jedz, żebyś był silny i się dobrze uczył, powiedziała pani Halinka. Zobacz jak tata je powiedział pan Męczarski i uniósł widelec w wędliną do ust. Zobacz jaka dobra wędlinka, to mówiąc zrobił taki odgłos ustami, który miał wskazywać, że wędlina jest dobra. Ale syn, jak nie jadł, tak nie jadł. Jedz, bo w domu takich dobrych sałatek nie będziesz miał, ostrzegła pani Męczarska. Zobacz jakie to są dobre sałatki, wskazała na półmiski. Z groszkiem, z kukurydzą, naprawdę dobre sałatki. Pyszne sałatki, z ogóreczkiem, dodał pan Męczarski. Mama ci takich nie zrobi, powiedział patrząc na żonę, czy się nie obrazi, ale miał nadzieję, że ona zrozumie, że powiedział to, bo tego wymagała od niego sytuacja. Hmn, westchnęła pani Halinka, patrząc na syna państwa Męczarskich. No już niech sobie tam zje, co będzie chciał. O Jezuu, zjedz coś wreszcie, powiedziała zdenerwowana już pani Męczarska. Może jajko w majonezie? zapytał pan Męczarski. No tego nie chcesz, tamtego nie chcesz, to co w końcu chcesz, jego również zaczęła ogarniać irytacja. Pepsi, odparł syn państwa Męczarskich. Na te słowa pan Gieniu odkręcił butelkę, że aż zasyczała i nalał synowi państwa Męczarskich pepsi aż po brzegi, a syn państwa Męczarskich to od razu wyduldał, jakby przez tydzień picia nie widział. Goście zjedli, wypili, pooglądali telewizję. I poszli. Pan Gieniu spojrzał na stół pokryty brudnymi talerzami i zaczął zastanawiać się jaki to miało sens. teraz wszystko trzeba będzie dokładnie umyć, aby ustrzec się przez zarazkami. Na samą o tym myśl, w jego sercu pojawiła się niechęć do świata i żony.