37638.fb2
Wiesiek i Mietkiem wyszli gdzieś wczoraj. A skąd mam wiedzieć, gdzie oni są, denerwuje się ich matka, pani Bednarkowa, a swoje lata to ona już ma. Wyszli, gdzieś, wczoraj z wieczora, i do tej pory ich nie ma, włóczą się pewnie gdzieś przy sobocie, a bo to mało razy?, wyjdą i nawet nie powiedzą kiedy wrócą, a jak się pytam kiedy, to tylko, nie wiem, nie wiem, kto ma wiedzieć, jak nie oni, a matka chyba ma prawo wiedzieć, gdzie się synowie podziewają, przecież to nieraz ktoś zadzwoni, to co mam powiedzieć, że nie wiem?, to jak to wygląda, że matka nie wie, gdzie własne dzieci są?, obiad zrobiłam, ich nie ma. to sobie odgrzeją na kolację, na kolacji, ich nie ma, szlag człowieka chce trafić, to ja stoję na nogach od szóstej rano, chodzem, załatwiam, obiad robię, żeby oni coś zjedli, nie tylko te frytki w barach, mąż zje, jak trzeba, jemu nie trzeba mówić, zje, umyje, a to, to się takie wyrodziło, że nie wiem co, i jeszcze jeden z drugim ma czelność przychodzić po nocy i budzić człowieka, że kluczy do domu zapomniał, a ja widzę, jak on zapomniał, ledwo na nogach stoi, taki pijany i koszula oberwana, coś ty się bił z kimś, czy co?, a bo to ci powie?, nic nie powie, burknie tylko, do pracy ty byś się wziął, a nie tylko łazisz i łazisz i z tego łażenia żadnego pożytku nie ma, żniwa były i coś ojcu pomógł jeden z drugim?, nic., sam robił, że aż przyszedł Maryjan, obcy człowiek, pomagać, jemu to czasu nie szkoda, a wy zawsze coś robicie, tylko co z tej roboty jest nic, ja jestem ciekawa skąd wy pieniądze bierzecie na to jedzenie pod budkami, i to wieczne picie piwa, skąd?, kradniecie czy co?, w co to się wdało bo w ojca na pewno nie, gdyby nie ojciec, matka, to byście teraz trawę jedli, tak się ojciec i matka zatroszczy to nikt się nie zatroszczy, ubranie kupi, obiad ugotuje ale tu nawet dobrego słowa w zamian, nic, burczy tylko jeden z drugim i w telewizor się wpatruje, a co w tym telewizorze jest takiego ciekawego gołe baby na filmach, co?, gdybym ja wiedziała, że tak będzie., za dobrze wam było, oj za dobrze, zawsze daj, posprzątaj, przynieś, ugotuj, wyprasuj, to nie pasuje, tamto nie pasuje, zawsze na gotowe, za małoście chyba pasa w życiu widzieli, że was ojciec tak oszczędzał, a tak se myślałam, że tak będzie, ale to człowiek głupi, myśli se, że nie trzeba, bo się lepsze uchowa, no to masz teraz lepsze, ani mi nawet nie godaj., bo się żyć człowiekowi odniechciewa do kościoła chodziłam się modlić, księdza prosiłam, żeby pomówił, ale oni tam księdza maja za nic, ksiądz to, im nie wystarcza, telewizor wystarcza, żeby tak przynajmniej nie pili, a to przecież co drugi dzień piwko z kolegami pod budą, ale to się skończy, koledzy się skończą, wszystko, bo koledzy są tylko dotąd, jak pieniądze są, a jak się pieniądze skończą, to kolegów nagle nie ma, nic, szukaj wiatru w polu, myślicie, że ja nie wiem, kto mi wyniósł łańcuszek złoty, myślicie, że ja nie wiem, kurde, ja boga prosiłam, synkowie nie pijcie, znajdźcie sobie dziewczyny miłe i dobre, bo mało jest takich?, już się kiedyś przecież Hania od Gąski pytała o Mietka, miła jest, nieszpetna dziopka, pracę ma, życie jej się układa, a jeszcze gospodarna, pola trochę po ojcach, i by ci się coś dołożyło i już byś miał jak u pana boga za piecem, tylko żyć, to samo Wiesiek, niegłupi chłopak i niebrzydki, też znalazłby se jaką pannę i by było, dzieci byście mieli i by się jakoś wychowało, ja bym pomogła, ojciec by pomógł, o Jezu, żeby chociaż nie pili jeden z drugim, i co, co?, nie wiem gdzie są, obiad zrobiłam, wieczorem nie przyszli i co miałam czekać, świniom dałam, taki był pożytek z tego. Wiesiek z Mietkiem wyszli wczoraj wieczorem. Stali pod budą i oparci o ladę czekali przy piwie. W piątek to się różne rzeczy dzieją, ładna pogoda, człowiek poszedłby nad wodę, poleżał, coś się napił. Stali pod budką, pili i z nudów bawili się poprzez kieszenie orzechami w spodniach. Tak przy trzecim przyszedł Marek, a za nim zaraz przyjechali na motorze Piotrek z Grześkiem. I co? Co robić? Można iść do Relaksu na dyskotekę. Czasami jest fajnie. Wypije się po piwie, posiedzi, zje jakieś frytki. O!, frytki to koniecznie, bo dyskoteka bez frytek to co to za dyskoteka? W tamtym tygodniu na zabawie byli i przyjechało kilku z miasta. Cioty z miasta. Pedała to od razu poznasz! Czarne ubrania, długie włosy. Jeszcze takich popaprańców tu nie widzieli. Nie trzeba było czekać długo. Tacy z długimi włosami żywi stąd nie wychodzą! Proszą się o szpica spermojady, geje francowate! Zaroz zarobicie liścia! Mietek trenował coś kiedyś karate kiokuszin. Dobry był. Krzyczał hai, kopał wysoko i rękami obracał tak, że nawet nie wiedziałeś kiedy. Cegły na podwórku to dwie rozwalał pięścią, jak był wypity A dachówek to chyba z dziesięć. Nawet się nie obejrzeli, jak spierdalali do samochodów Jeden z drugim. Bęc. Bach. Bęc. Jucha leci z kichawy. Zebyś se tapicerki nie popaćkał pojebańcu ty. Kurde. Mietek nauczyłbyś coś, jak to się robi, jakiś chwyt zanęcał go Piotrek, który nosi telefon na pasku i szpanuje nim, a to szpanowanie trochę Mietka wpienia. Chcesz to cie zaraz nauczę, to podejdź mitu, eee, i Piotrek woli się odsunąć, nie żeby się bał, zna Mietka od dziecka, od takiego brzdąca i krzywdy by mu nie zrobił, ale po co kusić los, dużo to trzeba, żeby rękę złamać. Do Relaksu? Może będzie Gośka z kuzynką. No, I najlepiej by było tani spirytus amerykański zmaić z wodą, tanio, na ale komu by się teraz chciało maić spirytus z wodą?, kupmy se tak, zero siedem na dwóch, ale jest pięć osób, to kupmy se tak dwa razy zero siedem i do tego po piwie, co?, co, co?, co dalej zrobimy?, pójdziemy na brzeg pod Cygana, no na skałki tam i się to zrobi, co? noo, i tak zrobili. Poszli, siedli, wypili. I dalej nie wiem, jak to było, ale na pewno to wiem, że się założyli, Mietek z Markiem, który szybciej, Marek ledwo na drugi brzeg i się położył na brzegu, bo już nie mógł z tego wszystkiego, ale Mietek dawaj z powrotem, żywcem go nie wezmą!, nie on z takich, co by się łatwo dali sprzedać!, i tak z trzydzieści metrów od brzegu, hyc, coś stanął i się szamocze, krzyczy, wszyscy myślą: jaja se robi, jaja se robisz, Mietek, kutasie!, ale Mietek pod wodę poszedł i coś tak wypłynąć nie może, tylko rękę widać i Wiesiek nie myślał długo, skoczył zaraz za bratem, już był przy nim, złapał go i się wydawało, że wrócą, ale Mietek go pociągnął, zatoczka przecież nie jest głęboka, może dziesięć metrów będzie miała, ale tam na środku zimna woda, bo to stare koryto rzeki i ryby też się tam największe gromadzą. A potem po trzech tygodniach mały Michał od Bołdysów poszedł na ryby w szuwarach pod mostem, on tam się bardziej bawi niż co złapie, ale niech się bawi, żeby tylko do wody nie wchodził, i zobaczył, jak się bawił, coś w krzakach, jakosik koszula i spodnie, podchodzi źdura kijkiem, a to człowiek. Wiesiek. Ale tak jakoś nadgnił, że jak go potem policjant za rękę złapał, żeby na brzeg wyciągnąć, to mu tylko w ręce została taka rzadka, śmierdząca masa i tak zwymiotował, że aż to spływało taką cienką strugą do wody. Mietka do dziś nie wyłowili. Trumnę jedną pustą nieśli. Tyle wiem.